Czy Bóg może stworzyć kamień, którego potem nie udźwignie? - pytała dwunastoletnia dziewczynka. Uśmiechała się, gdyż czuła, że katecheta nie wybrnie z intelektualnej pułapki. - Tak! Już to uczynił! - szybko odpowiedział młody duszpasterz. - Stworzył ciebie, z twoją wolną wolą. Gdy się uprzesz, nikt nie potrafi cię ruszyć, abyś zmieniła twe zdanie.
Faktycznie, takim kamieniem nie do ruszenia, nawet przez samego Boga, jest wolna wola człowieka. Pozostanie tajemnicą, jak pogodzić dobroć Boga ze złą decyzją człowieka. Do jakiego stopnia Bóg może nalegać, gdy człowiek uparcie Go odrzuca? Parafrazując Pascala, Bóg na tyle nalega, by pozostać Dobrym i Miłosiernym, i na tyle się wycofuje, aby człowiek mógł go pokochać całkowicie dobrowolnie. Przypowieści o zaproszonych na ucztę obrazują napięcie pomiędzy dobrocią darczyńcy i niewdzięcznością zaproszonych.
W przekazanej przez Mateusza przypowieści o zaproszonych gościach pierwsza grupa lekceważy królewskie zaproszenie. Pełen dobroci gospodarz szuka więc innych gości: „Idźcie na rozstajne drogi i zaproście na ucztę wszystkich, których spotkacie”. To zadanie sług jest powierzone także nam: nie możemy popadać w obojętność wobec zagubionych dusz. Powinniśmy aktywnie współpracować w głoszeniu Dobrej Nowiny. Oczywiście, nie ma mowy o stosowaniu przymusu fizycznego lub psychicznego. Chodzi o obfitość światła i doktryny głoszonych poprzez naukę i przykład własnego życia, o dzielenie się radością płynącą z własnego doświadczenia. Oznacza także poważne traktowanie pytań ludzi poszukujących i ich obiekcje. Słowem jest to przymus miłości, która nie pozwala sobie na obojętność.
Ale przypowieść u Mateusza ma drugą część, gdy król, spostrzega człowieka nieodpowiednio ubranego. Nadwrażliwego na własnym punkcie człowieka XXI wieku razi radykalność królewskiej decyzji: „Zwiążcie mu ręce i nogi i wyrzućcie go na zewnątrz, w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów”. Subiektywne nastawienie człowieka, jego wolne decyzje zostają jednak skonfrontowane z twardą rzeczywistością, nawet nie będzie tylko wyproszony, lecz „związany i wyrzucony”.
Chociaż ktoś może się mocno czuć usprawiedliwiony, to nie oznacza, że faktycznie jest usprawiedliwiony. Bóg szanuje wolność człowieka, ale nie można tego rozumieć, że człowiek może w swojej wolności zmieniać według swego widzimisię porządku świata i stanowić, że to co według prawa Bożego jest złem staje się dobrem. Wolna wola człowieka niesie ze sobą ryzyko złego wyboru, czyli możliwość wiecznego potępienia. Utraty na wieczność Bożej miłości.
ks. Stefan Moszoro-Dąbrowski