,Krzyż był za czasów Zbawiciela miejscem straceń. Na krzyżu wykonywano egzekucję i każdy człowiek nie tylko bał się krzyża, ale także postrzegał krzyż jako hańbę. Wszak nawet Apostoł Narodów przypomina, iż napisane było: „przeklęty każdy, kogo powieszono na drzewie.” Zatem kiedy i w jaki sposób krzyż z przekleństwa stał się błogosławieństwem?
Patrząc na całą historię zbawienia zdajemy sobie sprawę z tego, że śmierć wzięła początek na drzewie krzyża i na drzewie krzyża została pokonana. Oto Jezus daje się zaliczyć po ludzku w poczet przestępców, aby orędować za przestępcami. Zawisł pomiędzy skazanymi za pospolite przestępstwa, aby każdy grzesznik, bez względu na ciężar grzechów mógł mieć przystęp do Niego. Nie dało się patrząc po ludzku bardziej poniżyć Zbawiciela, nie było bardziej okrutnej i zadającej ból egzekucji. Pan „odepchnięty i wzgardzony przez ludzi staje się owym Sługą Pańskim przepowiedzianym przez Izajasza, Który „oswojony z cierpieniem” jest traktowany przez swoich oprawców z pogardą i poniżeniem.
On jednak wydaje się za nasze grzechy, za nas zostaje skazany na śmierć, gdyż nasze grzechy sprowadzały na nas wyrok potępienia. Ów wyrok przyjmuje Pan Jezus biorąc krzyż na swoje ramiona. Idąc drogą krzyżową dodatkowo wystawiony zostaje na wzgardę i pohańbienie. Bity i upokarzany za winy nas wszystkich. Zatem krzyż jest odzwierciedleniem kary, na jaką zasługujemy my grzesznicy, a którą to przyjął Zbawiciel. Zatem dla nas krzyż staje się wybawieniem, uwolnieniem od straszliwego losu, jaki sprowadzamy na siebie grzesząc. Czyż więc Jezus dając się przybić do krzyża nie przybił do niego naszych win i nieprawości? Czyż nie sprawił, że krzyżując najbardziej niewinnego z niewinnych ukrzyżowane zostały nasze grzechy in odtąd największy nawet grzesznik będzie mógł w krzyżu upatrywać swego ratunku i ocalenia?
SŁOWO BOŻE W PRAKTYCE
Krzyż dziś stał się zgodnie ze słowami św. Pawła zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla pogan. Publiczni gorszyciele starają się dziś usuwać krzyż z przestrzeni publicznej. Profanują krzyże, gardzą krzyżem i starają się wmówić całej reszcie społeczeństwa, że to w imię tzw. tolerancji i szacunku dla niewierzących. Nie zapominajmy, że dzień, w którym uwierzylibyśmy w tę szaloną retorykę, byłby dla nas dniem triumfu śmierci w naszym życiu. Krzyż jest bowiem dziś dla nas nie tylko znakiem, symbolem. Jest kluczem do nieba. Wszak każdy z nas ma jakiś swój życiowy krzyż, który dopiero połączony z krzyżem Zbawiciela staje się dla nas zbawczy. Oddzieleni od Zwycięstwa na krzyżu, od Chrystusowego wywyższenia sami skazujemy się na klęskę i pozostanie sam na sam z naszymi grzechami.
PYTANIE DLA ODWAŻNYCH
Czy mam odwagę upominać się o miejsce krzyża w życiu publicznym?
ks. Antoni Bartoszek