Ks. Marcin Iżycki: Polacy są wyczuleni na pomoc potrzebującym

„W zeszłym roku organizowaliśmy zbiórkę na Bejrut, po tym katastrofalnym wybuchu w porcie. A było to robione w trudnej sytuacji pandemicznej przecież także w Polsce. Zebraliśmy łącznie 10 mln zł, czyli więcej nawet niż przed pandemią” – mówi ks. Marcin Iżycki, dyrektor Caritas Polska.

Michał Bruszewski: Jak wygląda praca charytatywna w czasie pandemii COVID-19? Wpłynęła na pracę Caritas Polska?

Ks. Marcin Iżycki: Cały czas staramy się rozwijać, angażować w nowe potrzebne inicjatywy, bez względu na okoliczności. Na przykład udało nam się zdobyć środki finansowe z MSZ, na pomoc w Strefie Gazy. Mimo, że jest pandemiczny czas rozwijamy program „Rodzina Rodzinie”. On powstał w roku 2016, ale w 2018 roku go wzmocniliśmy. To, że jesteśmy w sieci Caritas Europa – Caritas Internationalis pozwala nam łatwiej zdiagnozować różne problemy i efektywnie pomagać na miejscu. Mamy okres zimowy, więc środki pójdą na ogrzewanie, zakup ubrań, żywności, na leki. To sprawia, że lokalna społeczność nie wyjeżdża z kraju, zostaje na miejscu. Rozszerzyliśmy pomoc także o iracki Kurdystan, gdzie pomagamy ok. 100 rodzinom. Jesteśmy w Libanie. Udało nam się otworzyć stałe biuro w Bejrucie – libańskiej stolicy. Mamy swojego pracownika na miejscu, który realizuje nasz program, wspiera osoby, które ucierpiały po wybuchu w porcie. Pomagamy w remoncie mieszkań. Angażujemy się także dalej, rozszerzyliśmy obecność Caritas Polska na półwysep arabski, ponieważ jesteśmy w Jemenie.

O konflikcie w Jemenie świat całkowicie zapomniał. Izolowany kraj, ze względu na klęskę głodu 80 proc. dzieci wymaga pomocy humanitarnej. Jak tam pomagacie?

Pomoc medyczna, w ośrodkach zdrowia. Od nowego roku zwiększamy obecność w Jemenie, jest tam na miejscu nasz pracownik. Sytuacja jest bardzo trudna, na północy Jemenu operuje już holenderski Caritas, my jesteśmy na południu. Współpracujemy także z Caritasami z USA oraz Szwajcarii, a także z polskim oddziałem PAH. W Jemenie trwa krwawa wojna, są zamachy terrorystyczne, życie ludzi jest zagrożone. Obecność jest potrzebna, chrześcijan na miejscu jest bardzo mało. My stawiamy także na to by Caritas Polska był bardzo profesjonalną organizacją humanitarną, pracują dla nas osoby, które wcześniej realizowały programy dla PCPM, Szlachetnej Paczki, UNICEF-u.

Caritas Polska jest największą polską organizacją charytatywną. Wydaje się, że jesteście jedną z nielicznych organizacji, która tam gdzie tylko pojawi się kryzys humanitarny, wojenny, represje, od razu przyjeżdżacie z pomocą.

Wspomniałem o sieci Caritas. Dzięki niej możemy w ten sposób funkcjonować. Gdy pojawia się na świecie kryzys humanitarny wtedy jest ogłaszany apel o pomoc ze strony Caritas Internationalis, który jest informowany co, jak i gdzie jest dokładnie potrzebne by efektywnie pomagać. Gdy jakiś kraj doświadcza tragedii po prostu międzynarodowa sieć Caritas ogłasza apel humanitarny, a my jako narodowy Caritas organizujemy akcje i zbiórkę. Przykładowo w sprawie uchodźców z Afganistanu pozytywnie odpowiedzieliśmy na apel Caritas Pakistan. Przekazaliśmy bezpośrednio tam 60 tys. euro, a łącznie w regionie 120 tys. euro. Te środki trafiają poprzez narodowe Caritasy do uchodźców afgańskich, którzy są w obozach w Azji Centralnej. To jest interwencyjna pomoc, buduje się toalety, łazienki, namioty, łóżka, dostarcza żywność. 5 września był też apel w całym kraju ws. pomocy dla afgańskich uchodźców. Na ten moment otrzymaliśmy ponad 5 mln zł. Pomagamy tym uchodźcom, którzy zostali ewakuowani przez polski rząd z Kabulu. Odwiedzamy uchodźców w ośrodkach, przekazujemy im doraźną pomoc, często Ci ludzie lecieli z tym co mieli pod ręką, bez bagażu. To często najprostsza pomoc, żywnościowa, rzeczowa, ubrania, buty, kurtki. Gdyby zechcieli zostać w Polsce jesteśmy im także w stanie udzielić pomocy prawnej, pomocy w znalezieniu pracy czy opłaceniu mieszkania. Mamy w tym doświadczenie, ponieważ prowadzimy centra dla migrantów i uchodźców. My takie akcje prowadziliśmy jeszcze przed sytuacją na polsko-białoruskiej granicy. Widzimy globalnie co się dzieje, jak wygląda kwestia migracji, jaki palący to problem. Po ustaniu programu unijnego na pomoc w Warszawie, którą prowadziliśmy, postanowiłem nie zamykać naszego ośrodka ds. migrantów i uchodźców oraz wypłacać pensję pracowników ze statutowych środków Caritas Polska. Dzięki temu obecnie mamy specjalistów oraz infrastrukturę by pomagać, więc działamy długofalowo, a nie gdy zakończy się projekt zamykamy inicjatywę. W tej trudnej sytuacji to pomaga. Mamy ludzi, którzy od lat pomagają uchodźcom i migrantom. Migranci, którzy przekroczyli polską granicę trafiają do ośrodków Straży Granicznej, a my niesiemy tam pomoc. Pomagamy poprzez transporty środków materialnych, środków higienicznych, żywności. Pomagamy placówkom Straży Granicznej, gdzie migranci są dobę, lub dwa dni, wyposażamy je w wodę, żywność. Zaproponowaliśmy także Helps Packi, które są jak podręczna torba w której znajdują się: woda, ogrzewacze do rąk, folia termiczna, batony energetyczne. Rozdajemy je Straży Granicznej, która przekazuje to migrantom, a także mają to parafie nadgraniczne, które także mogą to przekazywać potrzebującym. Miałem okazję być na granicy. Odwiedziliśmy Archidiecezję Białostocką, razem z lokalnym metropolitą abp Józefem Guzdkiem. Odwiedziliśmy 6 parafii nadgranicznych. Byliśmy także w parafii drohiczyńskiej i siedleckiej, gdzie było spotkanie biskupów z proboszczami nadgranicznych parafii ze strefy stanu wyjątkowego. Nad granicą jest mój zastępca, o. Cordian, który tworzy sieć Namiotów Nadziei. Docelowo mają one być magazynem najpotrzebniejszych rzeczy, który jest otwarty dla wszystkich niosących pomoc. Ojciec Cordian spotyka się z mieszkańcami parafii, rozeznaje potrzeby i na nie reaguje. Są tam też organizowane modlitwy o ustanie kryzysu. Na stronie caritas.pl/migranci można znaleźć propozycję takiej modlitwy, ulotkę do druku. Wiemy że ludzie w całej Polsce są zainteresowani tym jak pomagać i chcemy na tę potrzebę serc naszych darczyńców odpowiedzieć.

Kto jest darczyńcą Caritas Polska? Jak wygląda struktura organizacji?

Najczęściej są to indywidualne wpłaty Polaków. Mamy różne sytuacje kryzysowe, na całym świecie, organizujemy zbiórki finansowe we wszystkich parafiach, lub w części diecezji. Osoby fizyczne wpłacają środki. Dzięki temu możemy realizować wiele programów krajowych oraz zagranicznych. W całej Polsce mamy 27 tys. pracowników i wolontariuszy. Przy czym pamiętajmy, że struktura Caritas wygląda tak, iż są Caritas diecezjalne podlegające swojemu biskupowi ordynariuszowi. Są takie Caritas-y w dużych miasta, które prowadzą domy opieki, hospicja, ogrzewalnie, jadłodajnie. Mamy i takie Caritas-y diecezjalne, które zatrudniają ponad tysiąc osób np. pielęgniarki. W samym Caritas Polska mamy ponad 100 pracowników. Gdy ktoś pracuje dla Caritas Polska przy projektach czasowych np. unijnych, jak wspomniałem, wolimy go zatrzymać i zaangażować przy innym projekcie.

Poza Bliskim Wschodem, czy szerzej – Azją, jesteście także w Afryce, a nawet w Ameryce Południowej. Jakie tam są potrzeby?

Przykładem takiego miejsca jest Wenezuela. Prowadzimy projekt na granicy wenezuelsko-kolumbijskiej, który rozwijamy o Bogotę – czyli stolicę Kolumbii. To wsparcie dla najbiedniejszej ludności, uchodźców, którzy uciekają z Wenezueli z uwagi na komunistyczne represje. Co ciekawe projekt ten prowadzimy z firmą Jeronimo Martins, która znamy w Polsce jako „Biedronka”. Stworzyliśmy taki projekt Karty Na Codzienne Zakupy. On jest także dostępny w Polsce. Można nią zapłacić za zakupy. Na karcie jest 150 zł miesięcznie, beneficjenci mogą kupić wszystko poza alkoholem i papierosami. W Afryce, z kolei, przystępujemy do projektu zbudowania przedszkola w miejscowości Yaounde, w Kamerunie. Wspieramy inicjatywę s. Weroniki Laskowskiej oraz sióstr Pallotynek. Od strony charytatywnej, medycznej, edukacyjnej, na ile możemy to chcemy wspierać ważne inicjatywy. W Afryce jesteśmy ponadto obecni w Zambii, Rwandzie, w Etiopii. Zgłaszają się do nas misjonarze, więc na ile możemy to pomagamy.

XXI w. obrodził w wiele konfliktów zbrojnych, klęsk humanitarnych. Mocarstwa grają mniejszymi państwami, zamiast je odbudowywać, wspierać. Zachodnia Europa, bogata i syta, nie wspiera innych państw. W którą stronę zmierza świat?

Nie zajmuję się polityką, ale to świadczy o kompromitacji elit europejskich. Sprawy postkolonialne ciągle wypływają. Nie ma pomysłu na pomoc tym krajom, z których czerpali ogromne korzyści. Dzięki Bogu, Polska nigdy nie była państwem kolonialnym i my tych win brać na siebie nie musimy. To straszne, że w XXI w. jest tyle zła, przemocy, walk wewnętrznych. To jest kompromitacja świata zachodniego i instrumentalne traktowanie narodów pod różnymi szerokościami geograficznymi. A na świecie ludzie mają dostęp do Internetu, mają telefony, telewizory, chcieliby żyć tak jak w Europie. Chcą żyć lepiej niż mają. Jak wyglądają niektóre miejsca w Afryce? To woła o pomstę do Nieba. A brak jest europejskiej pomocy państwowej z prawdziwego zdarzenia, by to zmienić. Ludzie, więc chcą pojechać do Europy i zmienić swoje życie.

Kościół katolicki robi na miejscu wiele dobrego, buduje szkoły, szpitale, tak by ludzie żyli tam godnie. Czyli pomaga walczyć z przyczynami kryzysów o których codziennie mówimy. Tymczasem jest przez europejskie elity zwalczany. Wy pomagacie, a oni milczą?

Pomagamy, ile możemy, ale to jest i tak mała skala wobec potrzeb. Kropla w morzu, można by powiedzieć. Kościół nie odbuduje wszystkich zniszczonych miejsc na świecie choć bardzo by chciał.  Jeśli nie będzie systemowego podejścia nie wiele się zmieni. Świat, zwłaszcza zachodni, musi patrzeć w szerszej i dłuższej perspektywie niż czubek własnego nosa. Jak wygląda obecnie sytuacja w Afganistanie? Po 20 latach obecności zniweczono wszystko w kilka dni. To jest wielki problem.

A jak w krajach, których pomagacie, są oceniani Polacy?

Głównie pamiętany jest św. Jan Paweł II, z wielu pielgrzymek, które odbył. Kojarzą nas z Papieżem-Polakiem. W Syrii jest wiele wykształconych osób, bardzo cenią Polaków, znają nas. Pomoc naszych rodaków jest wspaniała. Podam przykład. W zeszłym roku organizowaliśmy zbiórkę na Bejrut, po tym katastrofalnym wybuchu w porcie. A było to robione w trudnej sytuacji pandemicznej przecież także w Polsce. W Kościele mogła być jedna osoba na 15 m2. Zebraliśmy łącznie 10 mln zł, czyli więcej nawet niż przed pandemią. W Polsce ludzie są bardzo wyczuleni na pomoc bliźnim. Po trudnych latach komunizmu jesteśmy otwarci. Ważne by pomagać mądrze, staram się by pieniądze które wysyłamy z Polski były dobrze i efektywnie wykorzystywane.

Dziękuję za rozmowę

Rozmawiał Michał Bruszewski

« 1 »
TAGI:

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama