Abp Fulton Sheen mówił, że pokusa Antychrysta w Kościele będzie polegała na tym, że wystąpi on pod postacią antyewangelii, która będzie rozprzestrzeniać się w środowiskach katolickich. Będzie to propozycja religii bez krzyża – powiedział ks. prof. Robert Skrzypczak.
W książce „Ogień w Kościele” w rozmowie z Pawłem Chmielewskim mówi o Antychryście. Przywołuje słowa abp. Fultona Sheena, który „mówił, że Kościół i świat będą na nowo przeżywać pokusę Antychrysta. Zapowiadał, że Antychryst nie ukaże się ludziom w swej prawdziwej postaci, bo wtedy nie miałby zwolenników”.
Jak podkreślił, Antychryst to „nie jest konkretna postać, ale rozpowszechniona mentalność”.
Zwrócił uwagę, że działanie Antychrysta będzie polegało na tym, żeby oderwać ludzi od myślenia o życiu wiecznym i skierować ich tylko ku doczesności.
„Arcybiskup Fulton Sheen mówił, że pokusa Antychrysta w Kościele będzie polegała na tym, że wystąpi on pod postacią antyewangelii, która będzie rozprzestrzeniać się w środowiskach katolickich. Będzie to propozycja religii bez krzyża. Antychryst będzie próbował nas przekonać, że nie potrzeba się przejmować żadnym życiem wiecznym. Skłoni nas do zajęcia się wyłącznie tym światem, matką Ziemią, naszym domem. Przekona nas, że powinniśmy zadbać o jakość żywienia, o segregację śmieci, fotowoltaikę, walczyć z globalnym ociepleniem”.
Jak tłumaczył, oznacza to także relatywizm moralny.
„To będzie religijność nowego humanizmu, humanizmu podniesionego do rangi absolutu. Uwierzymy, że nie ma ani nieba, ani piekła, a w takim razie nie ma też grzechu ani sędziego. Wtedy zło może jawić się jako dobro, a dobro jako zło. Absolutny chaos, całkowite odwrócenie wartości, zmiana paradygmatu”.
Jak dodał, takie rzeczy już się dzieją, kiedy nazywa się aborcję prawem człowieka czy zrównuje się związki homoseksualne z małżeństwem.
Działania Antychrysta wiążą się z tym, żeby człowiek dążył do przyjemności i wygodnictwa kosztem prawdziwych wartości.
„Antychryst jest w stanie zrobić wszystko, byle nas przekonać, że istnieje tylko ten świat, że nie ma innego, nie ma żadnej obietnicy ani żadnego misterium. Przekonuje nas, że w życiu najważniejsze jest być szczęśliwym tutaj, na ziemi, a w związku z tym walczmy o jak najwięcej wygody dla siebie i dla swoich najbliższych! Właściwie nie potrzeba już systemu policyjnego ani aparatu przemocy, by zmusić nas do uległości”.
Zauważył, że taka mentalność przebija się już także w Kościele.
„Najbardziej niepokojący jest fakt, że wielu ludzi Kościoła, zamiast przestrzegać przed nadchodzącą dyktaturą i nawoływać do powrotu do Chrystusa, wpada w pułapkę świętego spokoju i martwi się tym, czy w epoce niepokojów nie straci zbyt wiele z uzyskanych przywilejów. Pozwalamy, by fale brudnej wody Antychrysta wypłukiwały z nas katolicką tożsamość”.
Jak zaznaczył, trzeba „na nowo odkryć siłę wiary. Chrześcijaństwo to nie ideologia ani światopogląd filozoficzny. To Bóg, który przechodzi, to pascha”.
„Pan pociągnie za sobą tych, którzy będą czuwać. W Egipcie nie wszyscy Izraelici poszli za Mojżeszem, nie wszyscy przygotowali się do podróży. Już im nie zależało. Pozostali w Egipcie, bo przywykli do niewoli. Interesowały ich tylko wygoda oraz święty spokój. Mimo że byli Izraelitami, ich serca stały się egipskie. Jeśli i my damy się przekonać do wystarczalności tego świata i nie będziemy oczekiwać innego, to znaczy, że jesteśmy w ręku Antychrysta” – tłumaczył ks. Skrzypczak.
Źródło: „Do Rzeczy” (książka „Ogień w Kościele”, wyd. Esprit)