„Kiedy odejdę od kratki, obudzę w duszy mojej wielką wdzięczność ku Trójcy Świętej za ten cudowny i niepojęty cud miłosierdzia” – pisze w swoim „Dzienniczku” św. Faustyna. Czytając to, co napisała o sakramencie pokuty i pojednania, trudno nie pobiec do krat konfesjonału po ten ogromny dar łaski!
Sięgając po „Dzienniczek” św. siostry Faustyny, można dostrzec, jak wielką wagę przywiązywała ona do sakramentu pokuty i pojednania. Siostra spowiadała się co tydzień. Czasami zastanawiała się, czy nie powinna przystępować do spowiedzi jeszcze częściej. Spowiedź była dla niej oddechem, ogromnym darem Bożego miłosierdzia, spotkaniem Jezusa za kratami konfesjonału. Ukojeniem i uzdrowieniem duszy.
Kiedy przegląda się kartki „Dzienniczka” i czyta o przeżywaniu przez s. Faustynę Kowalską tego sakramentu, to naprawdę można dostać wypieków na twarzy. Z zawstydzenia! Jednak nie o wstyd tu głównie chodzi. Trzeba postarać się go po chwili odrzucić i spróbować naśladować Apostołkę Miłosierdzia w podejściu do spowiedzi.
Według jej rozważań, spowiedź daje człowiekowi dwie ważne korzyści: uleczenie i wychowanie. Spowiedź leczy udręczonego grzesznika i pomaga w dążeniu do poprawy. Siostra Faustyna pisze tak:
„Ze spowiedzi świętej powinniśmy odnosić dwie korzyści:
Po pierwsze – do spowiedzi przychodzimy po uleczenie;
Po drugie – po wychowanie – dusza nasza potrzebuje ciągłego wychowania, jak małe dziecko.
O Jezu mój, rozumiem głęboko te słowa i wiem z doświadczenia, że dusza o własnych siłach daleko nie zajdzie, wiele się natrudzi, nic dla chwały Bożej nie zrobi, błądzi ustawicznie, ponieważ umysł nasz jest ciemny i nie umie rozeznać własnej sprawy. Na dwie rzeczy będę zwracać uwagę szczególną: pierwsze – wybierać będę do spowiedzi to, co mnie najwięcej upokarza, chociażby to był drobiazg, ale mnie to kosztuje i dlatego mówię; drugie – ćwiczyć się będę w skrusze; nie tylko przy spowiedzi, ale przy każdym rachunku sumienia wzbudzać w sobie żal doskonały, a szczególnie, kiedy się położę na spoczynek. Jeszcze jedno słowo: dusza, która szczerze pragnie postępować w doskonałości, powinna się ściśle trzymać rad udzielanych przez kierownika duszy. Tyle świętości – ile zależności”. (Dz. 377)
Jak wiemy, s. Faustyna bardzo mocno zaufała Jezusowi w doborze kierownika i spowiednika. Jej zaufanie przyniosło wielkie dobro całemu Kościołowi. Spowiedź leczy. Spowiedź wychowuje. Spowiedź daje siłę do stawania się lepszym wobec samego siebie i innych. I dlatego ten dar jest nam, grzesznikom, tak bardzo potrzebny. Dar, który jest na wyciągnięcie ręki. Św. Faustyna zapisała takie słowa Jezusa: „Córko moja, pisz, mów o Moim miłosierdziu. Powiedz duszom, gdzie mają szukać pociech, to jest w trybunale miłosierdzia [czyli w sakramencie pokuty]; tam są największe cuda, które się nieustannie powtarzają. Aby zyskać ten cud, nie trzeba odprawić dalekiej pielgrzymki ani też składać jakichś zewnętrznych obrzędów, ale wystarczy przystąpić do stóp zastępcy Mojego z wiarą i powiedzieć mu nędzę swoją, a cud miłosierdzia Bożego okaże się w całej pełni. Choćby dusza była jak trup rozkładająca się i choćby po ludzku już nie było wskrzeszenia, i wszystko już stracone – nie tak jest po Bożemu, cud miłosierdzia Bożego wskrzesza tę duszę w całej pełni” (Dz 1448). Czyż te słowa nie są pocieszeniem? Choćby dusza była jak trup, Jezus ją wskrzesi. Naprawdę, trudno po przeczytaniu „Dzienniczka” nie pobiec do krat konfesjonału po ten ogromny dar łaski...