Dziecko i Wielki Post. Jak włączyć najmłodszych w duchowe przygotowanie do Wielkanocy?

Wydawać by się mogło, że przy radosnym i kolorowym Adwencie, który dzieciakom kojarzy się z choinką, św. Mikołajem i słodkim kalendarzem z okienkami, Wielki Post ze swoim cichym, modlitewno-pokutnym charakterem wypada co najmniej blado. Jeśli jednak weźmiemy pod lupę pomysły włączenia najmłodszych w ten okres liturgiczny, może się okazać, że to, co rzekomo za trudne i zbyt wymagające, nie tylko da się oswoić, ale wręcz przeżyć z ciekawością i autentycznym zaangażowaniem. 

Przy planowaniu aktywności wielkopostnych warto pamiętać o umiarze i prostocie. To, co dla kogoś jest normą, dla kogoś innego może być niedoścignionym standardem. Jedna rodzina przygotuje w poście kalendarz z zadaniami, stawi się na wszystkich drogach krzyżowych, a w międzyczasie – wyczaruje milion dekoracji i kreatywnych prac plastycznych, a dla drugiej wyzwaniem będzie klęknięcie do wspólnej modlitwy. 

„Największą pułapką jest porównywanie. Nieistotne, ile robią inni ani nawet ile robiłem ja, dajmy na to, kilka lat temu. Działamy na tyle, na ile pozwalają nam aktualne zasoby i okoliczności. Realizowanie miliona zadań i angażowanie się w coraz to nowsze projekty i rekolekcje nie jest gwarantem dobrego przygotowania do Świąt. Tutaj chodzi przede wszystkim o serce” – mówi Anna Chwolik, wielodzietna mama z Fundacji Rodzina-Naturalnie. 

„Przedświąteczna formacja zamiast przytłaczać nadmiarem, powinna zachęcać do zmiany serca, do rozwoju. Dobrze, by edukacja religijna była integralną częścią naszej codzienności” – dodaje Elżbieta Woźniak-Łojczuk, autorka „Wielkopostnika”. „Pomysł wydania przewodnika na Wielki Post dla dzieci i rodziców zrodził się z bezskutecznych poszukiwań tego rodzaju publikacji na rynku. Jako wielodzietna mama chciałam zaproponować dzieciom coś prostego i atrakcyjnego w formie. Wielkopostnik to taki czasowy przewodnik w formie kalendarza biurkowego, tyle że na każdej kartce – oprócz daty i dnia tygodnia – jest licznik, ciekawostka i dar serca, czyli zadanie”. 

Wśród zadań znajdziemy m.in. wysianie rzeżuchy, wiosenny spacer z rodziną czy wysłuchanie fragmentu „Gorzkich żali”. Autorka przewodnika zaznacza, że czas od Środy Popielcowej do Wielkiego Poniedziałku to łącznie prawie 50 dni! „Po takim czasie codziennego korzystania z przewodnika nie sposób nie zauważyć efektów. Dzieci ćwiczą cierpliwość, wyrabiają duchowe nawyki i  zdobywają nową wiedzę” – dodaje. Dla każdego dziecka przeznaczona jest karta z wielkanocnym drzewkiem życia, na którym każdego dnia, po wykonaniu zadania, koloruje się jedną pisankę. Na tym polega idea tego przewodnika – sukcesywne zamalowywanie jajek świetnie wizualizuje jak – małymi kroczkami i siłą dobrych nawyków – zbliżamy się do celu, jakim jest wejście w Święta Wielkiej Nocy. 

„W czasie Wielkiego Postu, w naszej rodzinie staramy się przede wszystkim o zwolnienie tempa i wyciszenie” – mówi Ania Marszałek, współtwórca magazynu Kreda i autorka e-booka „Wielki Post w rodzinie”. „Aby uniknąć przytłoczenia nadmiarem aktywności, każdy z nas wybiera jedno postanowienie. Jednocześnie zachęcamy dzieciaki, by wybrana aktywność tworzyła im lepszą przestrzeń do usłyszenia siebie samych i Pana Boga. Stawiamy więc głównie na «przyciszenie» otoczenia, czyli ograniczony dostęp do telefonu, komputera i mediów społecznościowych” – dodaje.

Kalendarz wielkopostny z gotową listą zadań do druku, rozważania drogi krzyżowej dla dzieci, przepisy na postne dania oraz całą masę pomysłów na przedświąteczne aktywności z najmłodszymi – w tym np. instrukcję stworzenia grobu Jezusa z kamienia, doniczki i rzeżuchy – znajdziemy w e-booku „Wielki Post w rodzinie”, którego Ania jest współautorką. Na grubo ponad stu kartach tej wartościowej publikacji nie zabrakło też opisów wielkopostnych pojęć, tradycji i zwyczajów. Z e-booka dowiemy się m.in. jak wyprawiało się kiedyś pogrzeb śledzia, czemu służył zwyczaj szorowania i wypalania naczyń kuchennych z tłuszczu oraz z jakiego powodu to akurat jajko triumfuje dzisiaj na wielkanocnym stole. 

„To jest kopalnia pomysłów, których nie sposób zrealizować za jednym razem. Zresztą nawet nie próbuję do tego zachęcać. Przeciwnie – doradzam prostotę i wybór jednej, góra dwóch aktywności. Narzucanie rodzinie dużej ilości działań prędzej wywołać może lawinę frustracji niż duchowego rozwoju” – mówi Ania Marszałek. „Nie zapominajmy w tym wszystkim o fundamencie formacji, który niezmiennie, rok w rok proponowany jest wiernym w Kościele. Post, modlitwa, jałmużna, droga krzyżowa i gorzkie żale – to wokół tych praktyk powinniśmy budować wszystkie inne aktywności”. 

Mimo że na pierwszy rzut oka wielkopostne praktyki nie są dla dzieci łatwe i ciekawe, warto oswajać z nimi już od najmłodszych lat. „Pamiętam, że był w naszej rodzinie taki czas, że dzieci każdego wieczora domagały się opowiadania drogi krzyżowej” – mówi Ania Chwolik. „Formę opowieści dostosowywałam oczywiście do wieku i wrażliwości dzieci. Wiadomo, że czterolatkowi nie opowiem o szczegółach śmierci krzyżowej, a wrażliwemu dziesięciolatkowi nie zaproponuję wspólnego oglądania «Pasji» Gibsona. Staramy się po prostu towarzyszyć i w razie potrzeby odpowiadać na pytania. Otwarcie mówimy zarówno o smutku cierpienia, jak też nadziei i radości płynących ze zmartwychwstania. O tym, że warto, utwierdziły nas słowa naszej dwuletniej wówczas córki, która wskazując paluszkiem na krzyż powiedziała: «Jezus ała? Allejuja! Już nie boli!»”. 

Często dziecku – szczególnie małemu – trudno w skupieniu wytrwać na drodze krzyżowej w kościele i wtedy można spróbować zorganizować takie nabożeństwo we własnym domu. „Domowa lub plenerowa droga krzyżowa, w której przygotowanie angażuje się każdy z nas, to już część naszej rodzinnej tradycji” – mówi Ania Marszałek. „Korzystamy z prostych rysunków stacji, które dzieci zrobiły kilka lat temu. Modlimy się własnymi słowami, a długość i formę rozważań staramy się dostosować do wieku dzieci. Chodząc od stacji do stacji dzieci trzymają w rękach krzyż, kamień i świecę. Wspólne aranżowanie nabożeństwa sprawia, że chętnie biorą w nim udział nawet najmłodsi”. 

Rozmawiać z dziećmi o modlitwie, poście i jałmużnie można już od najmłodszych lat. Wiadomo, że nie od razu będą gotowe na podjęcie konkretnych wyrzeczeń jak odmówienie sobie cukierka albo bajki. Ważne jednak, by gotowość do rezygnacji obserwowały u rodziców i/lub starszego rodzeństwa. 

„W okresie postu spotykamy się co niedzielę – żeby przy herbacie i ciastku – przegadać plan pracy nad sobą na kolejny tydzień” – mówi Ania Chwolik. „Wtedy każdy – z rodzicami włącznie – wyznacza sobie jakiś cel. Ktoś postanawia wstawać rano bez marudzenia, ktoś inny zaś – czytać codziennie fragment Słowa Bożego. Zadania wieszamy na lodówce, a przy okazji kolejnej niedzieli, robimy podsumowanie i ustalamy nowe”. 

Dobrym pomysłem na zobrazowanie dzieciakom praktyk wielkopostnych jest postawienie w widocznym miejscu trzech pustych słoików podpisanych kolejno: „post, modlitwa, jałmużna” oraz miseczki z fasolkami. Po każdym wykonaniu którejś z tych praktyk, dziecko wrzuca fasolkę do odpowiedniego słoika. W poranek Wielkanocny rodzice mogą zamienić zgromadzone ziarna fasoli w bakalie, żelki albo czekoladowe jajka. 

„W naszej rodzinie, dzieci dostają kieszonkowe od momentu, w którym wypadnie im pierwszy ząb. Próbujemy ich zachęcać, by już od początku dzieliły sobie tę kwotę na bieżące wydatki, oszczędności i dziesięcinę. Potem, najczęściej w Adwencie lub Wielkim Poście, dzielą się tą jałmużną z innymi, np. kupując świecę Caritasu albo kompletując paczkę dla potrzebującej rodziny” – mówi Ania Marszałek. Pamiętajmy jednak, że pomoc materialna to tylko jedna z form jałmużny. Ktoś bardziej od pieniędzy może bowiem potrzebować praktycznej pomocy lub czasu. 

„W planach formacji wielkopostnej warto uwzględnić, że w rodzinie – jak to w rodzinie – zazwyczaj nic nie dzieje się w stu procentach zgodnie z planem” – mówi Ania Chwolik. „Mamy czwórkę dzieci, więc jest duże prawdopodobieństwo, że znajdzie się ktoś, kto na propozycję wspólnej modlitwy odpowie niechęcią albo protestem. Dla wielu dzieci nabożeństwa i uroczystości religijne są długim i nudnym obowiązkiem. Nikt zresztą nie oczekuje od nich, że w Wielki Piątek będą rozważać w milczeniu mękę Jezusa. Dzieci zawsze pozostają dziećmi – w Wielkim Poście również. To nam, dorosłym, zdarza się zbyt ambitnie podchodzić do tematu religijnych aktywności. Dlatego tak ważne, żebyśmy jako rodzice w pierwszej kolejności zadbali o własną, żywą i osobistą relację z Panem Bogiem. Wtedy nie tylko mądrze poprowadzimy nasze dzieci, ale i staniemy się dla nich autentycznym świadectwem wiary”.

Magdalena Prokop-Duchnowska

« 1 »

reklama

reklama

reklama