Grzegorz Górny: prof. Roszkowski traktuje poważnie swoich nastoletnich czytelników

„W swojej książce prof. Roszkowski nie tylko rzetelnie przedstawił fakty z niedawnej przeszłości, ale także skorzystał z przysługującego mu prawa, a nawet obowiązku zaprezentowania własnej oceny opisywanych postaci, wydarzeń i zjawisk. To elementarna zasada w naukach humanistycznych” – pisze Grzegorz Górny o podręczniku do historii i teraźniejszości.

W tekście w tygodniku „Sieci” odniósł się do nagonki na tę książkę i na profesora. Podkreślił, że wprowadzenie nowego przedmiotu „poprzedziły badania mówiące o rażącej niewiedzy na temat najnowszych dziejów Polski i świata wśród dzisiejszych nastolatków”. 

Zaznaczył, że „prof. Wojciech Roszkowski jak mało kto nadawał się do napisania podręcznika z historii i teraźniejszości”.

„Wybitny historyk, imponujący różnorodnością zainteresowań, był nie tylko autorem wydanych w podziemiu pod pseudonimem Andrzej Albert osławionych dziejów najnowszych Polski, lecz również publikował książki o narodzinach naszej cywilizacji czy kryzysie współczesnego Zachodu. Miał też doświadczenie pisania podręczników do historii, ponieważ po upadku komunizmu stworzył ich cały cykl wspólnie z Anną Radziwiłł” – przypomniał Górny.

Podręcznik obejmuje lata 1945–1979. Autor „starał się pokazać, jak różne procesy i wydarzenia z najnowszej historii wpływają na naszą teraźniejszość”. 

„Wielką jego zasługą jest nie tylko umiejętność dokonania wnikliwej syntezy prezentowanego materiału, lecz także dostrzeżenie (pomijanego raczej do tej pory w edukacji szkolnej) wpływu trendów cywilizacyjnych, kulturowych i obyczajowych na kształtowanie społeczeństw. Od pierwszej strony widać, że autor traktuje swoich nastoletnich czytelników poważnie, nie prowadząc ich za rączkę, lecz starając się zmusić do myślenia i zadając nieoczywiste pytania. Z tego powodu praca na etapie wydawniczym doczekała się pozytywnych recenzji” – tłumaczy publicysta.

Po publikacji wybuchła medialna burza nakręcona przez polityków, którzy nie czytając podręcznika, krytykowali wyrwane z kontekstu fragmenty lub je przeinaczali. 

„Autorowi zarzucano m.in., że przemilcza rolę kobiet w dziejach, pomniejsza znaczenie ONZ-owskiej Deklaracji praw człowieka, ulega antyniemieckiej fobii, za dużo mówi o roli Kościoła czy niepotrzebnie wspomina o katastrofie smoleńskiej jako największej tragedii, która spotkała naród polski po II wojnie światowej”.

Zauważa, że krytyka książki przez polityków jest nieracjonalna. Sami mówili, żeby historię zostawić historykom i politycy nie powinni się do niej wtrącać. Teraz jednak zmienili zdanie z powodu interesów politycznych. 

Górny zwraca uwagę, że błędem jest traktowanie tak samo nauk humanistycznych i ścisłych. Każde z nich rządzą się swoimi prawami, a nauki humanistyczne „dopuszczają odmienne interpretacje i punkty widzenia wydarzeń z przeszłości”. 

„W swojej książce prof. Roszkowski nie tylko rzetelnie przedstawił fakty z niedawnej przeszłości, ale także skorzystał z przysługującego mu prawa, a nawet obowiązku zaprezentowania własnej oceny opisywanych postaci, wydarzeń i zjawisk. To elementarna zasada w naukach humanistycznych” – podkreśla publicysta.

Kończąc, nawiązuje jeszcze do krytykowanego fragmentu o „sferze płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć – hodowli”, który pod wpływem nacisków środowisk liberalno-lewicowych zostanie przez wydawnictwo usunięty z książki. Zarzucono prof. Roszkowskiemu, że obraża dzieci poczęte metodą in vitro, chociaż to określenie nie występuje w tym fragmencie. Jak pisze Górny, te określenia może odnieść do „klinik projektowania dzieci” czy surogacji. 

„Szkoda, że zamiast dyskusji na ten temat zdecydowano się na zabieg cenzorski, bo jest naprawdę nad czym debatować” – ocenia Górny.

Źródło: „Sieci”

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama