„Prymatem Kościoła może być tylko sam Bóg, żywa, codzienna relacja z Jezusem. A zatem kiedy mówimy o tym, że modlitwa ma być na pierwszym miejscu, to w tym sensie, że bez modlitwy nie możemy mieć relacji z Bogiem” – pisze o. Dariusz Kowalczyk SJ w najnowszym numerze tygodnika „Idziemy”.
Czy modlitwa jest najważniejsza? Na te pytanie stara się odpowiedzieć o. Dariusz Kowalczyk, profesor Wydziału Teologicznego Papieskiego Uniwersytetu Gregorianum w Rzymie, w swoim nowym artykule dla tygodnika „Idziemy”.
Autor porusza w nim kwestie relacji z Bogiem: „Prymatem Kościoła może być tylko sam Bóg, żywa, codzienna relacja z Jezusem. A zatem kiedy mówimy o tym, że modlitwa ma być na pierwszym miejscu, to w tym sensie, że bez modlitwy nie możemy mieć relacji z Bogiem A „nieustanna” modlitwa (por. 1 Tes 5, 17) nie oznacza nieustannego recytowania modlitw, ale życie ze świadomością obecności Boga. „Przeto czy jecie, czy pijecie czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (1 Kor 10, 31) – stwierdza św. Paweł”.
O. Kowalczyk przytacza List apostolski „Novo millennio ineunte”, który napisał św. Jan Paweł II. To słowa są niejako testamentem papieża dla Kościoła na XXI wiek. O. Dariusz Kowalczyk uważa, że papież nakreślił w tym Liście „wizję chrześcijaństwa wyróżniającego się przede wszystkim sztuką modlitwy”. Św. Jan Paweł pisze, że sekretem naprawdę żywego chrześcijaństwa jest to, aby „uczyć się chrześcijańskiej modlitwy, przeżywać ją w pełni przede wszystkim w liturgii, bo ona jest szczytem i źródłem życia Kościoła, ale także w doświadczeniu osobistym”. Papież zauważa, że „mimo rozległych procesów laicyzacji obserwujemy dziś w świecie powszechną potrzebę duchowości, która w znacznej mierze ujawnia się właśnie jako nowy głód modlitwy”.
„Te słowa nie przestają być celną diagnozą także dzisiaj. Na modlitwie najczęściej prosimy Boga o potrzebne nam łaski, w czym wyraża się egzystencjalne doświadczenie, że ostatecznie człowiek nie jest panem swego życia i śmierci. Papież przypomina jednak o innych wymiarach modlitwy: dziękczynieniu, uwielbieniu, adoracji, kontemplacji, którym towarzyszy żarliwość uczuć aż po prawdziwe «urzeczenie» serca” – pisze o. Kowalczyk SJ.
Profesor porusza kwestię tego, że modlitwa bywa przedmiotem sporów w Kościele. „Spieramy się o to, czym właściwie jest modlitwa, jakie jej formy są właściwe, a jakie nie, o co powinniśmy się modlić itd.” – pisze jezuita. Zdawałoby się, że tego rodzaju spory nie są budujące, ale z drugiej strony, zdaniem autora, świadczą o tym, że modlitwa jest ważna. „Bo lex credendi, lex orandi – czyli jak wierzymy, tak się modlimy, i na odwrót” – podkreśla.
O. Dariusz przytacza także słowa innego jezuity, Karla Rahnera, który ponad pięćdziesiąt lat temu powiedział, że chrześcijanin przyszłości będzie mistykiem albo go w ogóle nie będzie. „Nie chodziło mu bynajmniej o przysłowiowe chodzenie z głową w chmurach, ale o sytuację zlaicyzowanego społeczeństwa, w którym otoczenie nie pomaga wierzyć, a wręcz przeciwnie, zniechęca do wiary. W takiej sytuacji ostoi się ten, kto będzie miał osobiste i wspólnotowe doświadczenie obecności Boga. A takie doświadczenie jest niemożliwe bez modlitwy” – podkreśla o. Kowalczyk.
„Módlmy się zatem nieustannie. Odnajdujmy się przed Bogiem, bo na tym właśnie polega modlitwa. Jezus pytał, czy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie (por. Łk 18, 8). Można by to sparafrazować w pytaniu, czy znajdzie modlących się… Żyjmy tak, by znalazł!” – dodaje.
Czytając tekst o. Kowalczyka dla tygodnika „Idziemy”, nasuwają się jeszcze słowa o. Krzysztofa Pałysa OP, który mówi tak: „Największe kryzysy u ludzi Kościoła przychodziły, gdy chrześcijanie przestawali się modlić, a swoją samotność zamiast Bogiem zaczynali zapełniać światem. Kiedy przyjemności notorycznie mylili ze szczęściem. A potem z przerażaniem odkrywali, że lęku w nich jest coraz więcej. To stara i wciąż aktualna prawda. Wszelkie kryzysy rozpoczynają się od braku modlitwy. Kiedy przestajemy przebywać z Jezusem sam na sam”.
O. Krzysztof także podkreśla, jak ważna jest relacja z Panem. To ona jest tu kluczem. Żeby jednak z kimś tworzyć prawdziwą relację, trzeba z nim rozmawiać, przebywać. Podobnie jak w małżeństwie.... Kiedy mąż przestałby rozmawiać z żoną, żona z mężem, to ich relacja by się osłabiała. Kiedy nie mieliby dla siebie czasu, ich związek mógłby dotknąć spory kryzys. Bo w relacji liczy się obecność, czas na prawdziwy dialog, przepełniony zrozumieniem i miłością. O relację trzeba dbać. A relację z Bogiem buduje szczera, głęboka modlitwa.
„Jeżeli będziesz się karmił Słowem Boga, modlitwą, jeżeli będziesz adorował Najświętszy Sakrament, to Duch Święty zawsze przeprowadzi cię przez największe sztormy, a twoja wiara tylko się uszlachetni. Ale jeżeli będziesz karmił się tylko rzeczami tego świata, twój duch będzie coraz słabszy. Będziesz przygnębiony i zło zacznie Cię przenikać. Będziesz przerażony jak uczniowie Chrystusa, którzy widzą pioruny i wiatr, a nie widzą Jezusa, który jest obok” – podkreślił o. Pałys w jednej z homilii, którą zacytował portal aleteia.pl.
źródło za: „Idziemy” 44/2022; aleteia.pl