Abp Stanisław Gądecki podkreślił w wywiadzie dla Catholic World Report, że wprowadzenie diakonatu kobiet nie byłoby rozwiązaniem problemu, a jedynie zaognieniem sporu o święcenia kapłańskie kobiet. Bronił też zasadności celibatu, który zdaniem hierarchy jest wyraźnym znakiem, że Bóg jest drogocenną perłą.
Abp Gądecki podkreślił, że Niemcy mocno naciskają na wprowadzenie diakonatu kobiet. Temat ten powraca trzykrotnie w raporcie podsumowującym. Nie przytacza się jednak argumentów teologicznych, ale odwołuje się do zakazu dyskryminacji ze względu na płeć i upodmiotowienie kobiet. Taka argumentacja sugeruje, że nie chodzi tu o diakonat, ale raczej o pozycję kobiet w Kościele. Hierarcha dodaje, iż w związku z tym wprowadzenie diakonatu kobiet nie byłoby rozwiązaniem problemu, a jedynie zaogniłoby spór o święcenia kapłańskie kobiet. Bowiem z historycznego punktu widzenia diakonat kobiet różnił się od diakonatu mężczyzn.
Kobiety były diakonisami ze względu na chrzest kobiet przez zanurzenie. Przewodniczący KEP przypomina, że skromność wymagała, aby mężczyźni nie asystowali przy tym akcie. Diakonisy zostały wprowadzone do Kościoła maronickiego na synodzie w 1736 r. Jednak praca diakonis (diaconissarum opera) różniła się od posługi diakonów (diaconi officium). Obejmowała ona działalność charytatywną. Zabroniono im między innymi podchodzenia do ołtarza i udzielania Komunii Świętej nawet pod nieobecność diakona.
„Nie sądzę, by kobiety ubiegające się dziś o święcenia diakonatu były zadowolone z takiej perspektywy. Bez diakonatu wolno im w Kościele znacznie więcej niż maronickim diakonisom” – zauważa metropolita poznański.
Przypomina, że papież Franciszek niedawno wyraził to stanowisko, mówiąc, że:
„Kobieta nie ma prawa do zasady Piotrowej, ale do zasady Maryjnej, która jest ważniejsza. (...) Tak więc fakt, że kobieta nie ma dostępu do życia ministerialnego, nie jest pozbawieniem, ponieważ jej miejsce jest o wiele ważniejsze. W naszej katechezie popełniamy błąd w wyjaśnianiu tych kwestii i ostatecznie wracamy do kryterium administracyjnego, które na dłuższą metę nie działa”.
Ostatecznym w życiu kalectwem jest ateizm...
Metropolita poznański podkreśla, że drugim ważnym tematem poruszanym na Synodzie o Synodalności jest kwestia celibatu kapłańskiego. W raporcie czytamy, że na ten temat wyrażono „różne oceny”.
„Jeśli chodzi o celibat, musimy być świadomi, że ci, którzy mówią o „dobrowolności” celibatu, w rzeczywistości opowiadają się za jego zniesieniem. Celibat jest jednym z najważniejszych znaków, że ktoś naprawdę wierzy w prawdziwość Boga. To skarb naszego Kościoła. Być może dlatego starożytni pisarze chrześcijańscy nazywali celibat „białym męczeństwem”. Podobnie jak męczeństwo, jest dobitnym znakiem wiary w absolutny prymat Boga w życiu” – zaznacza przewodniczący KEP.
Abp Gądecki zwraca uwagę, że życie w celibacie jest wyraźnym znakiem, że Bóg jest drogocenną perłą Jedynym, bez którego nie można żyć. Prawdziwym i ostatecznym kalectwem w życiu nie jest celibat, ale bezbożność, życie bez Boga, ateizm. Bóg jest wszystkim, czego potrzebujemy. Radykalizm rezygnacji z najpiękniejszej formy ludzkiej miłości - małżeństwa i rodziny - jest znakiem, że Bóg jest absolutną koniecznością dla nas wszystkich, aby wypełnić ludzkie przeznaczenie. Kto ma ukazywać tę prawdę, jeśli nie duszpasterze wspólnoty? Fakt, że w ostatnich latach niektórzy księża wywoływali skandale, utrudnia niektórym zrozumienie wielkości i znaczenia życia w celibacie. Nie jest to jednak wystarczający powód, by Kościół porzucił kapłański celibat. Mimo to młodzi ludzie na całym świecie hojnie podejmują to zobowiązanie. Tysiące księży postrzega samego Chrystusa, arcykapłana, który nie założył rodziny, jako wzór dla ich służby innym.
Niebezpieczne słowo „włączenie”
Hierarcha powiedział, że chociaż słowo „włączenie” było często powtarzane w auli synodalnej, niewiele osób zastanawia się, co ono oznacza. Tymczasem termin ten, zanim dotarł do Watykanu, został jasno zdefiniowany w języku świeckiej polityki.
„Nie powinniśmy kojarzyć go jedynie ze świętami „all-inclusive”, ale również z Międzynarodową Federacją Planned Parenthood (pl. planowanego rodzicielstwa i agendą ONZ ds. kobiet. Dokumenty tych instytucji jednoznacznie podważają binarny podział płci i uznają wszystkie formy wyrażania płciowości za równoważne. Dotyczą one również zniesienia lub poluzowania istniejących kryteriów przystąpienia do różnych grup, w tym Kościoła. Kiedy Kościół luterański był Kościołem państwowym w Szwecji, ateista zażądał przyjęcia do wspólnoty kościelnej bez chrztu. Wygrał sprawę w sądzie, który orzekł, że wymaganie chrztu jest dyskryminacją” – zauważa duchowny.
Abp Gądecki stwierdza, że powstaje pytanie: czy nauczanie Pana Jezusa było inkluzywne czy wykluczające?
Odpowiada, że Jezus pozostawił uczniom jasne przesłanie: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu… (Mt 28,19). Czynił dobro i umarł na krzyżu za wszystkich, także za największych grzeszników, ale został ukrzyżowany między innymi dlatego, że postawił sprawę jasno, powiedział prawdę, także tę niewygodną dla słuchaczy. „Wy macie diabła za ojca” (J 8,44) - to nie były przypadkowe słowa.
„Radykalne włączenie nie było Jego najwyższym priorytetem, co widać, gdy wielu uczniów odeszło po Jego mowie o Chlebie Życia (J 6, 66). Wierzący w Chrystusa nie posyłają nikogo do piekła. Modlą się o zbawienie każdego, co nie oznacza, że bagatelizują ludzkie postawy, wybory i działania. Dlatego św. Paweł nakazuje chrześcijanom w Koryncie wykluczenie ze wspólnoty osoby dopuszczającej się kazirodztwa, stwierdzając: „wydajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha w dzień Pana Jezusa” (1 Kor 5,5). Następnie dodaje, żeby „nie przestawali z takim” (1 Kor 5,11). Z pewnością Ewangelia Jezusa została zaoferowana wszystkim, mężczyznom i kobietom, Żydom i poganom. Jednak zaproszenie Pana Jezusa nie oznaczało, że każdy jest mile widziany na własnych warunkach. Zawierało ono wezwanie do nawrócenia i pokuty” – przyznaje arcybiskup.
Abp Gądecki definiuje, że słowo „inkluzywność” zdecydowanie nie pasuje do teologii chrześcijańskiej.
„Zostało zaczerpnięte z nauk społecznych. I tu pojawia się problem. Kościół wyznaje dogmat o nieomylności papieża. Jednocześnie można odnieść wrażenie, że część teologów i biskupów wierzy w nieomylność nauk społecznych, i to nawet nie nauk ścisłych, ale niektórych socjologów i teorii głównego nurtu, o których za kilkadziesiąt lat będzie się tylko wspominać w podręcznikach historii” – krytycznie ocenia przewodniczący KEP.
Puentuje, że zdania takie jak „wypracowane przez nas kategorie antropologiczne nie są wystarczające do uchwycenia złożoności elementów wynikających z doświadczenia czy wiedzy naukowej” wynikają albo z nieuświadomionego kompleksu niższości, albo z zabobonnego podejścia do nauki. Udowadnia, że takie stwierdzenie stoi w sprzeczności z przekonaniem wyrażonym chociażby w Redemptor hominis (nr 10):
„Człowiek, który chce zrozumieć siebie do końca — nie wedle jakichś tylko doraźnych, częściowych, czasem powierzchownych, a nawet pozornych kryteriów i miar swojej własnej istoty — musi ze swoim niepokojem, niepewnością, a także słabością i grzesznością, ze swoim życiem i śmiercią, przybliżyć się do Chrystusa. Musi niejako w Niego wejść z sobą samym, musi sobie „przyswoić”, zasymilować całą rzeczywistość Wcielenia i Odkupienia, aby siebie odnaleźć. Jeśli dokona się w człowieku ów dogłębny proces, wówczas owocuje on nie tylko uwielbieniem Boga, ale także głębokim zdumieniem nad sobą samym” (n. 10).
Całość wywiadu przeczytasz tutaj: Abp Gądecki o Synodzie: czasami głos „niekatolicki” był bardziej słyszalny niż „katolicki”.
Sprawdź też: „Niedopuszczalne i niekatolickie tezy”. Przewodniczący KEP napisał do papieża ws. niemieckiej „drogi synodalnej”
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.