Dziecko nieochrzczone z powodu śmierci – czy to naturalnej, czy to zadanej, np. w aborcji – jest tak samo chciane i kochane przez Boga, który stwarza mu od początku duszę, tak samo jak u dziecka, które się rodzi i żyje – mówi ks. prof. dr hab. Krzysztof Góźdź z Katedry Historii Dogmatów i Teologii Historycznej KUL.
W rozmowie z tygodnikiem „Idziemy” podkreślił, że zbawienie nie dokonuje się za zasługi człowieka.
„Możemy sobie w pewnym sensie «zasłużyć» na niebo przez naszą wiarę i naśladowanie Chrystusa, czyli zdążanie do naszego stwórczego przeznaczenia do życia wiecznego. Dokonuje się ono głównie przez życie sakramentalne. Ale mimo to nie możemy – jakby własnymi siłami – wysłużyć sobie nieba, czyli sami się zbawić. Uczestnictwo w życiu Bożym nie zależy od naszych zasług, lecz od stopnia naszej komunii z Bogiem. To On w Chrystusie decyduje o wejściu człowieka do Jego chwały nieba. Sam człowiek nie może dotrzeć do nadprzyrodzonej szczęśliwości. Sprawia ją Bóg. Ona jest zawsze darem Bożym, nie zasługą człowieka”.
Zapytany, co po śmierci dzieje się z tymi, którzy nie mogli w żaden sposób „zasłużyć” sobie na niebo, jak np. dzieci nienarodzone, odpowiedział:
„Dzieci nienarodzone zmarłe bez chrztu osiągną chwałę nieba ze względu na powszechną wolę zbawczą Boga (1 Tm 2, 4). Bóg pragnie objąć swoim zbawieniem także człowieka w stanie embrionalnym. Poza tym dzieci te zostały poczęte i żyły w zasięgu chrztu rodziców oraz chrztu Kościoła jako całości. Oznacza to, że dzieci nieochrzczone znajdują się w niszy sakramentu wiary, jakim jest chrzest, a więc w Kościele jako sakramencie podstawowym”.
Dodał, że to dobrze, że „wreszcie zaprzestano literalnie interpretować przyjęcie chrztu jako jedyny warunek zbawienia oraz jego negatywną interpretację, że chrzest gładzi jedynie grzech pierworodny, zamiast mówić pozytywnie o skutku chrztu jako wszczepieniu człowieka w Kościół”.
„Słusznie zatem przyjmuje Kościół, że człowiek zaczyna się i jest osobą od zygoty, a nie dopiero od używania rozumu. Dlatego dziecko nieochrzczone z powodu śmierci – czy to naturalnej, czy to zadanej, np. w aborcji – jest tak samo chciane i kochane przez Boga, który stwarza mu od początku duszę, tak samo jak u dziecka, które się rodzi i żyje. Dziecko bezradne wobec losu śmierci przed narodzinami nie może być tak samo bezradne wobec zbawienia. Tym bardziej o losie dziecka nie może decydować ktoś, kto je niewinnie zabija” – tłumaczył.
Źródło: „Idziemy”
Projekt finansowany ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów w ramach konkursu Polonia i Polacy za Granicą 2023. Publikacja wyraża jedynie poglądy autora/ów i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.