Ks. Andrzej Draguła: apostazja to autoamputacja z ciała Chrystusowego. Jakie są powody odchodzenia z Kościoła?

„Obojętność religijna jest dziś największym wyzwaniem dla Kościoła” - stwierdził ks. prof. Andrzej Draguła podczas I Archidiecezjalnego Forum Duszpasterskiego, które odbyło się 28 października w Gnieźnie.

W swoim wystąpieniu teolog diagnozował przyczyny odpływu wiernych z Kościoła, wskazując na koniec powody, dla których chcieliby i mogli do niego powrócić. Ks. Andrzej Draguła był jednym z prelegentów i uczestników Archidiecezjalnego Forum Duszpasterskiego. Mówił o apostazjach cichych i publicznych, ogłaszanych zwłaszcza przez celebrytów, ale i zrywaniu więzi z Kościołem bez formalnego wystąpienia, a więc zaniechania praktykowania i nie utożsamiania się z instytucją.

„Ja tę decyzję nazywam autoamputacją z ciała Chrystusowego. Ludzie, którzy dokonują aktu apostazji postrzegają to przede wszystkim na płaszczyźnie urzędowej” - stwierdził teolog, stawiając pytanie o kontekst i źródła tego procesu.

Według danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego w latach 2006-2009 (tylko wówczas zbierano dane nt. formalnych aktów wystąpienia z Kościoła katolickiego) aktu apostazji dokonało 1057 osób. W 2010 było ich 459. W 2011 roku w badaniach pilotażowych stwierdzono, że osoby dokonujące apostazji to zasadniczo młodzi mieszkańcy dużych miast, podający jako przyczynę wystąpienia nie brak wiary, ale negatywne postrzeganie instytucji Kościoła.

„Ten proces dokonuje się więc przede wszystkim na płaszczyźnie instytucjonalnej, a nie na płaszczyźnie dramatycznego, wewnętrznego buntu przeciwko Bogu” - analizował ks. Draguła. Dodał, że jego osobiste doświadczenie, pokrywające się zresztą z wynikami dostępnych badań, wskazuje na trzy główne powody odejścia z Kościoła: pierwszym jest protest przeciwko nadużyciom w Kościele, zwłaszcza przeciwko pedofilii duchownych oraz przeciwko sposobowi radzenia czy raczej nieradzenia sobie z tym problemem przez poszczególnych biskupów. Drugi powód jest natury politycznej: stosunek do Kościoła jest odbiciem polaryzacji społeczeństwa polskiego oraz sporu o kształt demokracji. Trzeci powód to osłabienie więzi z wiarą i Kościołem na skutek procesów sekularyzacyjnych, w tym pomniejszenie motywacji społeczno-kulturowych i porzucenie wiary jako życiowo zbędnej.

„Dwie pierwsze motywacje dominują w przypadku apostazji formalnej” – tłumaczył prelegent. –  Trzecia dotyczy procesu odpływu wiernych, co można nazwać apostazją faktyczną choć nieformalną. Jak się okazuje, istotnym katalizatorem tego procesu była pandemia. Pandemia nam nie pomogła i wydaje mi się, że jako Kościół nie potrafiliśmy sobie z nią poradzić” - stwierdził kapłan.

Pandemia filtrem religijności

Badania przeprowadzone pod koniec pandemii potwierdziły prognozowany wcześniej negatywny trend. Jeszcze w roku 2020 udział praktykujących z wewnętrznej potrzeby przynajmniej raz z tygodniu wynosił średnio 46 procent. Po dwóch latach spadł do 37 procent. Jednocześnie z 11 do 15 procent zwiększył się odsetek osób, które deklarowały, że chodzą do Kościoła rzadziej niż w Boże Narodzenie i Wielkanoc. Zwiększył się również odsetek niechodzących nigdy. Jak czytamy w komentarzu do badań: pandemia koronawirusa niewątpliwie odcisnęła piętno na religijności Polaków.

„To jest moim zdaniem bardzo ważne - stwierdził ks. Draguła. - Pandemia stała się pewnym filtrem, który działał w obie strony - wzmocnił odejścia, ale wzmocnił też postawy tych, którzy zostali.

„Pandemia - kontynuował ks. Draguła - była dla nas przede wszystkim doświadczeniem o charakterze medycznym i epidemiologicznym, a dopiero później, jeśli w ogóle, była rozpatrywana w kategoriach nadprzyrodzonych. Odrzucona została wizja pandemii jako kary bożej, ale moim zdaniem jako duchowni nie zaproponowaliśmy jakiejś kompletnej teologicznej wizji pandemii: czym pandemia z punktu widzenia teologii jest. Jeśli nie karą za grzechy, to czym?” - wskazał teolog.

Katolicyzm kulturowy i strategia weryfikacyjna

 

Teolog wskazał także na zmiany w obrębie kultury i obyczajowości. W społeczeństwie opartym na tradycyjnych strukturach być katolikiem było łatwiej i prościej niż nim nie być. „Kiedyś nie wypadało przyznawać się do niewiary, dziś nie wypada przyznawać się do wiary” - skonstatował, zauważając, że mamy dziś do czynienia ze zmierzchem ery katolików kulturowych.

„Problemem jest również to, że zwracający się do Kościoła katolicy kulturowi często chcą tylko sakramentów, a nie nawracania. W ich rozumienia Kościół jest przede wszystkim instytucją obsługującą potrzeby katolickiego społeczeństwa, religijną stacją obsługową, a nie wspólnotą wiary, stąd niezrozumienie wobec stawianych wymagań formacyjnych. Katolicy kulturowi na sakramenty i sakramentalia patrzą bardziej w kategoriach społecznych rytuałów niż doświadczenia misterium Chrystusa” - stwierdził ks. Draguła.

Apateiści - religijnie obojętni

Wracając do problemu obojętności religijnej ks. Andrzej Draguła wskazał na wzrost liczby osób mających do religii - jak to nazywa ks. Tomáš Halík  - stosunek apatyczny, i to nie tylko w odniesieniu do odpowiedzi, ale i samych pytań natury religijnej czy duchowej. Apateista - mówił - nie zawraca sobie głowy wiarą, nie traci czasu na polemiki. Wiara go po prostu nie dotyczy. Zjawisko to - jak stwierdził - najszybciej narasta wśród ludzi młodych.

Obojętność religijna jest dziś największym wyzwaniem dla Kościoła” - stwierdził ks. Draguła powtarzając ponownie za ks. Halikiem, że wiara chrześcijańska nie natrafia już na wojowniczy ateizm ani na brutalne prześladowania, które potrafiły wierzących przebudzić i zmobilizować. Wiara chrześcijańska konfrontuje się dziś z czymś znacznie niebezpieczniejszym - obojętnością.

Wracać, ale do czego/kogo?

Na koniec, odnosząc się do powrotów do wspólnoty Kościoła podkreślił, że powód i sposób jest tu tylko jeden - wiara jako osobista relacja z Chrystusem. „Bez względu na to, czy powodem odejścia jest bunt przeciwko instytucji Kościoła, utrata naturalnego zmysłu religijnego, czy zanik czynników społecznych warunkujących przynależność do Kościoła, wspólnym mianownikiem wszystkich tych postaw jest brak wiary rozumianej jako osobista relacja do zbawiającego nas Chrystusa. Bez tego nigdzie nie da się pójść. Gdy nie ma tego fundamentu, wszystkie inne współczynniki przestają funkcjonować”.

„Kościół – przypomniał – jest po to, by dawać wiarę, dzięki której dostępujemy życia wiecznego. I po nic więcej. Kościół nie jest wspólnotą moralnie przyzwoitych i wspólnotą pobożnych, nie jest strukturą społeczną, ale wspólnotą zbawionych. Czy odchodzący rozpoznali tę wspólnotę? Czy powracający rozpoznają taką wspólnotę?” - pytał.

„Do Kościoła - mówił na koniec - można powrócić pod jednym warunkiem, że zobaczy się w nim dom, w którym mieszkają ludzie, którzy doświadczyli zbawienia – pobożni i niepobożni, przyzwoici i nieprzyzwoici, ale świadomi tego, dlaczego w tym Kościele trwają”.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama