Ks. Michał Rapacz, męczennik komunizmu: „Nie zaprzestanę tej Ewangelii głosić i nie wyrzeknę się własnego krzyża”

Działacze Polskiej Partii Robotniczej (późniejszego PZPR) z powiatu chrzanowskiego postawili sobie za cel pozbycie się niewygodnych dla nich osób przed planowanym na czerwiec ’46 referendum. Jednym z „elementów reakcyjnych” był ks. Michał Rapacz.

Koniec II wojny światowej dla wielu krajów zaangażowanych w ten konflikt, oznaczał początek odbudowy oraz nową – często lepszą – rzeczywistość. W Polsce przyniósł ponad 50 lat niewoli. Hitlerowskie Niemcy w roli okupanta nad Wisłą zastąpiła sowiecka Rosja, a powojenne władze za jeden z celów postawiły sobie walkę z Kościołem oraz duchowieństwem. Wszystkich, którzy nie chcieli podporządkować się narzuconej ideologii czekał ciężki los. Jednym z kapłanów, jaki w obronie wiary, ludzi i Polski oddał życie, był proboszcz parafii Narodzenia NMP w Płokach ks. Michał Rapacz

Ks. Rapacz na świat przyszedł 16 września 1904 r. w Tenczynie, a 2 dni później został ochrzczony w kościele w Lubniu. Przyszły kapłan wychowywał się w bardzo religijnej rodzinie, a jego rodzice – Marianna i Jan – na co dzień zajmowali się uprawą roli. Po ukończeniu miejscowej szkoły podstawowej Michał edukację kontynuował w Gimnazjum im. Tadeusza Kościuszki w Myślenicach. Kolejnym krokiem było pójście za głosem powołania i wstąpienie w 1926 r. do Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej. Pięć lat później, 1 lutego 1931 r. przyjął święcenia prezbiteratu z rąk abp. Adama Stefana Sapiehy.

Pierwszą wspólnotą, do której posłany został młody kapłan, była parafia Narodzenia NMP w Płokach. Wikariusz założył tam amatorski teatr i opiekował się stowarzyszeniami młodzieży. Aktywnie włączał się też w duszpasterstwo chorych i ubogich. Po dwóch latach ks. Michał Rapacz podjął posługę w parafii śś. Wawrzyńca i Kazimierza w Rajczy. Tak zżył się z wiernymi z tej podżywieckiej miejscowości, że kiedy miał powrócić do Płok, pisali do biskupa, prosząc, aby pozwolił kapłanowi pozostać z nimi: „pozyskał sobie ks. Rapacz pełne zaufanie i przywiązanie nawet najmniej wierzących – stanowił opokę, o którą kruszyły się kopie wszelkich przeciwników, którzy pod jego wpływem nawracali się na łono Kościoła i stawiali się wiernymi sługami Boga. Wszędzie, gdzie wrzucał słowo Boże, wyrastały nowe pomniki wiary katolickiej”.

 „Nie zaprzestanę tej Ewangelii głosić i nie wyrzeknę się własnego krzyża”

1 listopada 1937 r. powrócił do Płok jako proboszcz. Tam spędził czas II wojny światowej i ciężkie lata okupacji. Skupiał się na podtrzymywaniu swoich parafian na duchu. Został zapamiętany jako gorliwy duszpasterz, który starał się wszystkim na miarę swoich możliwości nieść pomoc, także materialną. Współpracował w tym okresie z Armią Krajową, co nie podobało się później nowym polskim władzom.

Po wojnie powiat chrzanowski, na którego terenie znajduje się parafia Narodzenia NMP, stał się silnym ośrodkiem komunistycznym. Urząd Bezpieczeństwa i PPR z województwa krakowskiego właśnie z tych terenów rekrutowały chętnie swoje kadry. Miejscowi działacze byli tak zaangażowani w działalność prokomunistyczną, że postulowali nawet przyłączenie Polski do Związku Sowieckiego. Ks. Michał Rapacz nie godził się z nową, powojenną rzeczywistością i odważnie wyrażał swoje zdanie. Przed referendum w 1946 r. wzmacniał się terror, a proboszcz zaczął otrzymywać pogróżki. Komuniści nie mieli zamiaru ukrywać się ze swoimi planami pozbycia się niepokornego kapłana. O zamiarze zamordowania ks. Rapacza mówiono otwarcie podczas zebrania PPR w Trzebini, o czym doniósł mu jeden z uczestników spotkania. Przyjaciele namawiali go do wyjazdu, jednak za każdym razem odmawiał. Podczas jednego ze swoich ostatnich kazań mówił „Choćbym miał trupem paść, nie zaprzestanę tej Ewangelii głosić i nie wyrzeknę się własnego krzyża”.

Tragiczna majowa noc

W sobotę 11 maja 1946 r. przed północą do mieszkania ks. Michała Rapacza zapukała grupa uzbrojonych mężczyzn, podających się za partyzantów. Zostali wpuszczeni, a kilka godzin później proboszcz parafii Narodzenia NMP w Płokach już nie żył.

Świadkiem zajścia była jego siostra, Katarzyna Kutryba, która pracowała na plebanii jako gospodyni. Napastnicy zamknęli ją w pokoju, ale kobieta słyszała, co mówił wówczas jej brat. Po odczytaniu wyroku ks. Michał został wyprowadzony z plebanii, powtarzając na głos słowa „Niech się dzieje wola Twoja, Panie”. Najpierw ciągnięto go na powrozie wokół kościoła i bito. W końcu zaprowadzono kapłana do oddalonego o ok. 1 km lasu. „Bandyci zaprowadzili ks. Michała do lasku jeden z nich uderzył go w tył głowy tępym narzędziem, drugi zaś oddał strzał w głowę na wysokości oczu, z boku. Oszołomiony i zraniony ks. Michał runął na ziemię, ponieważ jeszcze żył, oddano drugi strzał z bliska w samo czoło tak, że czaszka została zgruchotana. Zwłoki ks. Michała znaleźli pasterze już rano ok. godz. 7.30, kiedy pędzili bydło na pastwisko” – relacjonował wydarzenia tragicznej majowej nocy ks. Leon Bzowski, proboszcz parafii w Trzebini i tymczasowy administrator w Płokach. Nie ma on wątpliwości, że „ks. Michał padł jako ofiara bandy bezbożnej spod znaku (…) tajnego aktywu PPR”. Podobnego zdania, pomimo terroru i zastraszenia, byli miejscowi wierni. Ks. Rapacz uważany był powszechnie za męczennika, który padł ofiarą komunistycznego reżimu. Według przekazów ludzie zamaczali chusteczki w krwi kapłana, która pozostała na miejscu zbrodni, biorąc je do domów jako relikwie.

Urząd Bezpieczeństwa wszczął śledztwo w sprawie morderstwa, jednak kilka miesięcy później zostało ono umorzone „z powodu niewykrycia sprawców”. Nie zachowały się akta, ale nie był to jedyny tego typu mord w tej części Archidiecezji Krakowskiej. W lipcu tego samego roku śmiertelnie postrzelono m.in. ks. Franciszka Lasińskiego, proboszcza w Libiążu.

Wierni pamiętają o męczeństwie swojego proboszcza

16 maja 1946 r. zwłoki zamordowanego kapłana przewieziono do Lubnia i pochowano je na pobliskim cmentarzu. Dopiero w 1980 r. dokonano ekshumacji i złożono ciało męczennika przy kościele w Płokach. 13 lat później w Kurii Metropolitalnej w Krakowie zostało przeprowadzone kanoniczne dochodzenie w sprawie życia i męczeńskiej śmierci ks. Michała Rapacza. Akta sprawy kanonizacyjnej Sługi Bożego zostały przekazane do Kongregacji ds. Świętych w Rzymie.

Na miejscu brutalnego mordu na kapłanie Archidiecezji Krakowskiej znajduje się dzisiaj krzyż. Co roku 12 maja wierni spotykają się przy nim, aby modląc się różańcem, przemierzyć drogę, którą prowadzono ks. Rapacza na śmierć. Podczas uroczystej Eucharystii i przy grobie męczennika proszą o rychłą beatyfikację. W 2017 r. uroczystościom rocznicowym przewodniczył abp Marek Jędraszewski, a w 2023 r. z mieszkańcami Płok modlił się wspólnie bp Robert Chrząszcz.

Śledztwo w sprawie ks. Michała Rapacza wznowiono dopiero po upadku komunizmu, w 1996 r. Udało się ustalić nazwiska funkcjonariuszy UBP, którzy mogli być zamieszani w sprawę, ale żaden z nich nie przyznał się do zabójstwa. W 2002 r. ponownie umorzono śledztwo. Nikt nie został ukarany za bestialskie morderstwo proboszcza z Płok.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama