Jednym z pytań, które nieustannie powraca w rozmowach ateistów i agnostyków z osobami wierzącymi jest to: „Skoro Bóg jest wszechmocny i miłosierny, to dlaczego na świecie jest tyle zła?” Jak pogodzić prawdę z Bożej wszechmocy i miłosierdziu ze złem, które dostrzegamy wokół siebie?
Nie jest to pytanie banalne. I nie jest to też pytanie, które świadczy o wrogim stosunku do wiary. Przewija się przez wiele ksiąg Biblii – jego różne sformułowania znajdujemy w Księdze Psalmów, a Księga Hioba jest właściwie jednym wielkim pytaniem o to, dlaczego Bóg nie ingeruje, gdy zło dotyka niewinnej osoby.
Prorok Habakuk zadaje Bogu pytanie wprost: „Czyż nie jesteś odwieczny, o Panie, Boże mój Święty, który nie umierasz? Na sąd go przeznaczyłeś, o Panie, Skało moja, zachowałeś dla wymiaru kary. Zbyt czyste oczy Twoje, by na zło patrzyły, a nieprawości pochwalać nie możesz. Czemu jednak spoglądasz na ludzi zdradliwych i milczysz, gdy bezbożny połyka uczciwszego (od siebie)?” (Ha 1,12-13).
Psalmista błaga Boga, aby nie milczał, gdy dzieje się zło: „Widziałeś, Panie, zatem nie milcz, o Panie, nie bądź ode mnie daleko! Przebudź się, wystąp w obronie mego prawa, w mojej sprawie, mój Boże i Panie!” (Ps 35,22-23), a podobne wezwania znajdujemy także w innych Psalmach (m.in. Ps 28, 83 i 109). W innych zaś zastanawia się nad zagadką powodzenia grzeszników – dlaczego ci, którzy czynią zło, nie doświadczają natychmiast kary Bożej, ale wydają się żyć dostatnio i bezpiecznie, do tego stopnia, że ludzie prawi zaczynają im zazdrościć pomyślnego losu (o tym mówi m.in. Ps 73). Ta bezkarność sprawia, że niektórzy zaczynają mówić sobie w sercu: „nie ma Boga” (Ps 14,1; Ps 53,2).
Na pytanie o zło dotykające sprawiedliwych i dobro, będące udziałem niesprawiedliwych Bóg nie udziela odpowiedzi wprost ani Hiobowi, ani Psalmiście. Klucz do zrozumienia tej tajemnicy znajduje się jednak w Ewangelii, gdzie Boża sprawiedliwość wyjaśniona jest zasadą wszechogarniającej miłości Bożej: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół (...) tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych.” (Mt 5,44-45).
Również w Księdze Hioba i Psalmach zawarta jest swego rodzaju odpowiedź, wskazująca na odmienną perspektywę Boga i człowieka. Człowiek patrzy z perspektywy doczesności: chciałby sprawiedliwości tu i teraz. Bóg jednak patrzy na rzeczywistość inaczej, postrzegając ją z perspektywy wieczności. To, co może nam się wydawać obecnie niesprawiedliwe, wyjaśni się dopiero u kresu czasów. Ogrom zła, którego doświadczamy teraz – czy są to choroby, wojny, katastrofy, przestępstwa czy innego rodzaju bóle i cierpienia – nie okaże się bowiem większy od dobra, które Bóg wyprowadził z całego tego trudu. Wyjaśnia to także Katechizm Kościoła Katolickiego:
Dlaczego jednak Bóg nie stworzył świata tak doskonałego, by żadne zło nie mogło w nim istnieć? W swojej nieskończonej mocy Bóg zawsze mógłby stworzyć coś lepszego. W swojej nieskończonej mądrości i dobroci Bóg chciał jednak w sposób wolny stworzyć świat „w drodze" do jego ostatecznej doskonałości. To stawanie się dopuszcza w zamyśle Bożym pojawianie się pewnych bytów, a zanikanie innych; dopuszcza obok tego, co najdoskonalsze, także to, co mniej doskonałe; obok budowania natury, również zniszczenia. Obok dobra fizycznego istnieje zatem także zło fizyczne tak długo, jak długo stworzenie nie osiągnie swojej doskonałości. (KKK 310)
Ważną częścią tego wyjaśnienia jest kwestia wolności. Owszem, Bóg mógłby stworzyć świat „doskonały” w sensie mechanicznym, w którym wszystko funkcjonowałoby jak w zegarku. Ale brakowałoby w nim jednego elementu, najistotniejszego z punktu widzenia Boga: wolności. Jeśli zaś ten element istnieje, to oznacza to, że wszelkie istoty wolne i rozumne mogą wybrać zarówno dobro, jak i zło – ze wszystkimi tego konsekwencjami, które dotykają nie tylko ich samych, ale całe ich otoczenie.
Aniołowie i ludzie - stworzenia rozumne i wolne - muszą zdążać do swego ostatecznego przeznaczenia przez wolny wybór, a przede wszystkim przez miłość. Mogą więc błądzić. Istotnie, popełnili oni grzech. W ten właśnie sposób zło moralne weszło w świat; jest ono nieporównanie większe od zła fizycznego. Bóg w żaden sposób, ani bezpośrednio, ani pośrednio, nie jest przyczyną zła moralnego. Dopuszcza je jednak, szanując wolność swego stworzenia, i w sposób tajemniczy potrafi wyprowadzić z niego dobro:
Bóg wszechmogący... ponieważ jest dobry w najwyższym stopniu, nie pozwoliłby nigdy na istnienie jakiegokolwiek zła w swoich dziełach, jeśli nie byłby na tyle potężny i dobry, by wyprowadzić dobro nawet z samego zła. (KKK 311)
Być może ktoś zapyta: co w takim razie z chorobami? Czy i one wynikają ze źle wykorzystanej ludzkiej wolności? I tu Biblia udziela odpowiedzi, choć nie wprost. W Liście do Rzymian Paweł pisze o „cierpieniach teraźniejszych”, które wynikają z „niewoli zepsucia” (Rz 8,18-21), a jednocześnie zapewnia, że całe Boże stworzenie zostanie pod koniec czasów odnowione. Grzech człowieka ma wymiar nie tylko moralny, ale jak najbardziej realny. Nadużywanie alkoholu, zatrucie środowiska, wyzysk, złe odżywianie się, niewłaściwy styl życia – to wszystko prowadzi do degeneracji organizmu ludzkiego, która wpływa nie tylko na nas, ale także na nasze potomstwo. Dziś wiemy już wiele o genetyce i o tym, jaką rolę odgrywają geny w podatności na wiele chorób. Można zadawać sobie pytanie: czy współczesny człowiek jest pod względem genetycznym tym, który wyszedł jako doskonałe dzieło spod palców Bożych, czy raczej kumulacją niekorzystnych mutacji, wynikłych z grzesznych zachowań? Otrzymaliśmy od Boga wspaniały mechanizm immunologiczny, pozwalający nam obronić się przed niekorzystnymi czynnikami i patogenami. Czy – zamiast oskarżać Boga o to, że chorujemy – nie lepiej zadać sobie samemu pytania, jak traktujemy własny organizm? Czy pozwalamy, aby system odpornościowy działał tak, jak powinien, czy też niszczymy swoje ciało, na przykład spożywając niezgodne z fizjologicznymi potrzebami ilości węglowodanów, zwłaszcza cukrów prostych, co prowadzi do insulinooporności, ciągłego stanu zapalnego i wielu chorób metabolicznych? Tego rodzaju pytań można zadać naprawdę wiele. Są wśród nich także i te, które skierować należy do wielkich korporacji farmaceutycznych: na ile ich badania i opracowane przez nich lekarstwa służą leczeniu chorób trapiących ludzkość, na ile zaś chodzi im głównie o zysk?
Łatwo jest przerzucać odpowiedzialność na Boga, zamiast zastanowić się nad tym co robimy my, jako ludzie. Bóg dał nam rozum i wolną wolę, abyśmy nauczyli się wybierać dobro. Być może chcielibyśmy świata „gotowego”, w którym już nic nie trzeba robić, do niczego dorastać, niczego się uczyć. Ale to nie jest świat, którego chce Bóg. Nie stworzył on wielkiej kanapy, na której możemy się wygodnie rozsiąść, oglądając głupawe seriale i konsumując frytki z Colą, bez ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji zdrowotnych. Zamiast tego stworzył Ziemię, która jest jednocześnie fascynująca, piękna i groźna. To, co groźne, nie jest złe – możemy bowiem trzymać się z dala od tego. Staje się złe, gdy próbujemy po to sięgnąć, nie zważając na Boże zakazy. Czy Bóg mógł nie stworzyć muchomorów, wulkanów i Arktyki? Oczywiście, że mógł. A jednak stworzył – i nie kazał nikomu jeść muchomorów, mieszkać pod wulkanem czy zwiedzać rejonów arktycznych. Ten, kto decyduje się jeść trującego grzyba, ryzykuje uszkodzeniem wątroby; kto mieszka pod wulkanem, może się spodziewać zalania domu lawą; ten kto wybiera się w Arktykę może zamarznąć lub zostać pożarty przez niedźwiedzia polarnego. Bóg daje nam wybór – i to jest w życiu piękne i pociągające.
Możemy i powinniśmy zadawać sobie samemu i Bogu trudne pytania. Pytanie o sens istnienia zła i dobra jest jednym z najistotniejszych. Zamiast jednak próbować udzielać sobie na takie pytania uproszczonych odpowiedzi, pozwólmy, aby nurtowały nasze serce – zmuszają nas bowiem do lepszego, mądrzejszego życia, do poszukiwania prawdy – aż do spotkania z żywym, miłującym Bogiem w wieczności, kiedy poznamy pełną prawdę i spojrzymy na całą rzeczywistość od Jego strony.