Ponad 2/3 dzieci się nie urodziło. Niepełny bilans poznańskiego in vitro

Nie tylko niemoralny, ale i nieskuteczny – tak wygląda bilans poznańskiego programu in vitro. Poznańscy podatnicy wydali 8,7 mln zł na sztuczne zapłodnienia.

„Byliśmy jednym z pierwszych samorządów w Polsce, które rozpoczęły prace nad dofinansowaniem do in vitro – powiedział prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak, który przekonuje, że była to dobra decyzja.

W sierpniu 2017 r. miasto zaczęło finansować działalność przychodni realizujących procedurę, która wzbudza wiele kontrowersji i jest jednoznacznie potępiana przez Kościół. Do poczęcia dochodzi wówczas w warunkach eksperymentu laboratoryjnego i przy udziale osób trzecich, a nie w wyniku naturalnego zbliżenia kobiety i mężczyzny. Przed taką działalnością ostrzegał m.in. Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae”. Jak pisał, techniki sztucznej reprodukcji są

„nie do przyjęcia z punktu widzenia moralnego, ponieważ oddzielają prokreację od prawdziwie ludzkiego kontekstu aktu małżeńskiego”.

Jak dodawał, w takiej optyce dziecko staje się niejako „produktem” stworzonym w laboratorium.

W Poznaniu do programu zgłosiło się ponad 1,4 tys. par. Przeprowadzono ponad 1,7 tys. pełnych procedur in vitro. Nie wiadomo, ile dokładnie dzieci poczęto, bo za jednym razem zapładnia się zwykle kilka komórek jajowych. W ok. tysiącu przypadków dzieci w ogóle nie miały szansy się urodzić. Nie podano, ilu z nich w ogóle nie wszczepiono do łona kobiety, a ile zostało poronionych zaraz potem, albo abortowanych ze względu na wykryte choroby. W 755 przypadkach dzieci po implantacji rozwijały się przynajmniej przez pewien czas, ale ok. 170 ciąż matki nie donosiły. 570 dzieci się urodziło.

W grudniu 2024 r. refundowanie in vitro przejęło państwo. Miasto szacuje swoje wydatki na ponad 8,7 mln zł. (PAP)

Źródło: Logo PAP

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama