Litewscy pośrednicy; spedytorzy, przewoźnicy i firmy logistyczne zarabiają na procederze eksportu rosyjskiego zboża do państw Unii Europejskiej. Schemat okazał się bajecznie prosty, zwłaszcza że powszechną uwagę skupia tranzyt ukraińskiego zboża przez Polskę.
Dwie największe firmy z Kaliningradu uzyskały zezwolenie na przewóz zboża tranzytem przez Litwę. Do portu zboże dociera już przez firmę litewską, skąd po uzyskaniu stosownych zezwoleń i opłaceniu cła trafia do krajów trzecich. Jak twierdzi Karolis Simas – prezes Litewskiego Stowarzyszenia Przetwórców i Kupców Zboża (LGPPA) w całej operacji kluczową rolę odgrywają spedytorzy, przewoźnicy i firmy logistyczne z Litwy.
Tylko w minionym roku wg. dostępnych danych, do 1 grudnia Rosja wysłała do UE 2,23 mln ton zbóż i roślin strączkowych, czyli dwukrotnie więcej, niż w analogicznym okresie roku 2022. 40 proc. importu trafia do Hiszpanii, która odnotowała blisko 9-krotny wzrost dostaw (850 tys. ton, wobec 96 tys. ton w roku 2022), 35 proc. importują Włochy, gdzie zakupy wzrosły prawie 8-krotnie (812 tys. ton, wobec 105 tys. ton w roku poprzednim), 17 proc. trafia do Belgii – wzrost 3,7-krotny (198 tys. ton, wobec 52 tys. ton w roku poprzedzającym). Nawet Grecja zwiększyła zakupy prawie dwukrotnie – z poziomu 85 tys. ton do 160 tysięcy ton.
Tym samym eksport rosyjskiego zboża realizowany przez Litwę w roku 2023 wzrósł o ok. 6 mln ton (z 15 mln ton do 21 mln ton). Co więcej, podobna sytuacja ma miejsce na Łotwie. Według danych Państwowego Urzędu Skarbowego (SRS) w ciągu 11 miesięcy ubiegłego roku do tego kraju sprowadzono z Rosji 333225 ton produktów zbożowych, a więc o 51,5 proc. więcej, niż w analogicznym okresie 2022 roku. W ciągu minionych 11 miesięcy ubiegłego roku tranzytem z Rosji przez Łotwę przewieziono 1,975 mln ton produktów zbożowych, a więc 2,3 razy więcej niż w ciągu 11 miesięcy 2022 roku. Mówi się, że Kaliningrad ma „swój” port w Kłajpedzie, a środkowa Rosja w Lipawie i Rydze.
Tym samym sankcje okazują się iluzoryczne, a cały łańcuszek pośredników uczynił z wojny intratny interes, nie zważając przy tym, że Litwa (podobnie jak Polska) zmaga się z wojną hybrydową, polegającą na wywieraniu presji na granicy państwowej, poprzez planowo przerzucanych tu imigrantów z Afryki. Gorzej, że rolnicy słusznie broniący w krajach unijnych swoich praw przyczyny kłopotów upatrują w napływie tanich i niespełniających restrykcyjnych norm, płodów rolnych z Ukrainy, podczas gdy zboże z kraju agresora swobodnie dociera na europejskie rynki.
Na tym jednak nie koniec. Nagle i niespodziewanie kraj posiadający znikomą ilość lasów, którym jest Kazachstan, wyrasta na drzewnego potentata. Także Polskę zalała tania sklejka, rzekomo pochodząca z tego kraju, a w rzeczywistości wyprodukowana w Rosji. Jak wynika z danych GUS, tylko w drugim kwartale 2023 roku, eksport sklejki brzozowej z Kazachstanu do Polski wzrósł o blisko 100 proc., tyle że sprowadzone ilości stanowią 80 proc. rocznej produkcji sklejki w tym kraju?! W tym samym czasie eksport sklejki z Kazachstanu do Litwy zanotował 40 proc. wzrostu.
Można sądzić, że system sankcyjny oraz kontrole na granicach przypominają raczej dziurawy durszlak, niż dobrze zorganizowany system. Trudno w tej sytuacji oczekiwać zaprzestania rolniczych protestów, a gwałtowne sceny obserwowane w Belgii, we Włoszech, Francji, Hiszpanii i w Niemczech oznaczają, że determinacja rolników narasta, a radykalne kroki wydają się nieodzowne.
Źródło: Nowy Świat 24