„Jeden z korzeni siły tysiącletniej religii chrześcijańskiej w Polsce”. Wspominamy św. Andrzeja Świerada i św. Benedykta

Czterdziestodniowy post o jednym orzechu dziennie, przepasanie ciała żelaznym łańcuchem, modlitwy w środku nocy – to praktyki ascetyczne św. Andrzeja. Mnich, który spędził życie na terenach należących dziś do Polski i Słowacji był tak dojrzałym ascetą, że podważano jego polskie pochodzenie.

Andrzej Świerad, zwany Żurawkiem zmarł ok. 1032 r. Pochodził z wieśniaczej rodziny z Opatowa koło Wiślicy. Był kamedulskim mnichem z klasztoru benedyktyńskiego św. Hipolita na górze Zabór niedaleko Nitry na Słowacji. To w zakonie przyjął imię Andrzej, ale często czczony jest jako Świerad. Miał założyć pustelnię w Tropiu nad Dunajcem, a następnie wędrował na południe aż do Trenczyna. Nieopodal klasztoru w lasach na górze Zabór prowadził życie pokutnicze, pełne umartwienia i gorliwej modlitwy. Praktykował benedyktyńskie hasło „ora et labora” – jego modlitwa była złączona z pracą. Karczowanie lasu, czym się zajmował, było w jego czasach działalnością potrzebną i wspierającą rozwój cywilizacji.

Mimo zmęczenia fizyczną pracą, w nocy modlił się, zabezpieczając się przed zaśnięciem. Zwyczaj ten praktykowali przed nim pustelnicy iroszkoccy, jak św. Patryka żyjący w V wieku, który by nie zasnąć, modlił się zanurzywszy się w wodzie po szyję. W czasie czterdziestodniowego postu jadł tylko jednego orzecha dziennie, co było naśladowaniem praktyk postnych palestyńskiego abby Zozimasa. Ten udającym się na pustkowia mnichom przydzielał po czterdzieści daktyli, jeden na dzień.

Świerad, podobnie jak Zozimas, nie pościł w niedziele. Post miał być przeżyciem pozytywnym, by „z radością oczekiwać Dnia Świętego Zmartwychwstania”, jak zanotował świadek jego życia, Maurus. Oprócz tego św. Andrzej nosił na ciele żelazny łańcuch, by czuwać, jak żołnierz z „biodrami przepasanymi i pochodnią w ręku”;

Z powodu ascezy, nie tylko surowej, ale i świadczącej o znajomości tradycji mnichów z różnych stron świata jeden z amerykańskich badaczy podważał pochodzenie św. Świerada. Jak twierdził historyk, wieśniak z kraju dopiero co schrystianizowanego nie mógłby tyle wiedzieć o tradycji Kościoła.

Święty z Opatowa słynął z miłości do najbardziej zagubionych, co okazało się w jego cudach: przywróceniu do życia zamordowanego zbójnika, przechowanego w pustelni, by nawrócony mógł „służyć Bogu i świętemu Świeradowi”, a także – to cud pośmiertny – uratowanie przed powieszeniem złoczyńcy, wzywającego imienia św. Świerada. Niedoszły wisielec złożył później w klasztorze świadectwo nawrócenia i mocy Bożej.

Relikwie św. Świerada przechowywane są w kościele św Emmerana w Nitrze. Natychmiast po śmierci otoczono go kultem.

Św. Benedykt jest wspominany 15 lipca razem ze Świeradem, gdyż za życia był jego uczniem. Był Polakiem. Podobnie jak mistrz przywdział habit w klasztorze św. Hipolita na górze Zabór pod Nitrą. Jego życie znane jest jedynie z opisu biskupa Maurusa z Pecs, z którym Benedykt spotykał się w klasztorze św. Marcina na górze Panońskiej na Węgrzech.

Trzy lata, po śmierci Andrzeja Świerada zbójcy napadli na Benedykta w pustelni, wywlekli nad rzekę Wag, zamordowali, a ciało wrzucili do wody koło Skały w pobliżu Trenczyna na Słowacji.

Został pochowany obok św Andrzeja w kościele św Emmerana w Nitrze. Jego kult został zatwierdzony na synodzie węgierskim w 1083 r.


„Kroczcie nadal bruzdą wyoraną przez tych dwóch świętych” – mówił o Świeradzie i Benedykcie św. Jan Paweł II. Wspominał ich wielokrotnie, jako papież i wcześniej jako biskup. W l966 r. brał udział w diecezjalnej uroczystości Milenium Chrztu Polski odbywającej się przy kościele i pustelni w Tropiu. Wtedy właśnie do zgromadzonych rzesz skierował zachętę: „tu trzeba przypielgrzymować i na tym miejscu uklęknąć”.

Źródła: tropie.tarnow.opoka.org.pl, gorlice.srk.opoka.org.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama