Wszyscy osadzeni są duchowo moimi dziećmi – mówi ks. Adam Jabłoński. Kapelani traktowani są przez więźniów szczególnie: nie są odbierani jako funkcjonariusze, ale jako osoby, przed którymi można się otworzyć. Największym wyzwaniem jest obecnie problem osamotnienia po opuszczeniu więzienia. Wielu osadzonych nie ma gdzie powrócić.
– Obecnie najważniejszą rzeczą w duszpasterstwie więziennictwa jest stworzenie sieci domów dla osób, które opuściły zakłady karne. Kościół musi wyjść naprzeciw osadzonym, którzy opuszczają więzienie, a nie mają, gdzie pójść – apeluje w rozmowie z KAI naczelny kapelan więziennictwa, ks. Adam Jabłoński. Wskazuje, że ok. 700 wolontariuszy przychodzi do więzień, aby bezinteresownie pomagać. – Bez nich więziennictwo by uschło – podkreśla kapelan. 26 marca w liturgiczne wspomnienie Dobrego Łotra, obchodzony jest Dzień Modlitw za Więźniów. Jest to okazja do szczególnej pamięci o osadzonych. „Więźniów pocieszać” to jeden z siedmiu uczynków miłosierdzia względem ciała.
Maria Osińska (KAI): Na czym polega duszpasterstwo więziennictwa?
Ks. Adam Jabłoński: – Krótko mówiąc, jest to zapewnienie opieki osadzonym w zakresie potrzeb religijnych. Jesteśmy wpisani jako duszpasterstwo więzienne w cały proces resocjalizacji. Tak naprawdę, celem odbywania kary nie jest zamknięcie człowieka czy ukaranie go, tylko wzbudzenie w nim potrzeby zmiany swojego życia. To jest główny cel – aby ten człowiek chciał się zmienić. My, jako duszpasterze więziennictwa, pomagamy w przywróceniu ich do społeczeństwa. Przede wszystkim zapewniamy opiekę sakramentalną, ale działamy także dużo szerzej. Pomagamy tym ludziom.
Czy to duszpasterstwo na tle innych, działa dobrze?
– Tak, ponieważ jesteśmy bezpośrednio obok ludzi, którym posługujemy. Jesteśmy z nimi na co dzień, tam, gdzie oni żyją. Tam oni na nas czekają!
Ilu jest kapelanów więziennych?
– Jest ich ok. 150, z czego mniej więcej 20. na stałym etacie w więzieniach.
Jakie są najważniejsze zadania kapelana więziennego?
– Duchowo wszyscy są moimi dziećmi, choć nie mam dzieci ze względu na swoje powołanie, ale wyobrażam sobie, że gdybym miał syna i gdybym tam wszedł, do niego, do więzienia, to chciałbym mu powiedzieć, po pierwsze, że na niego czekam. Po drugie, chciałbym mu powiedzieć, że nic w moich oczach nie stracił, że ciągle w niego wierzę, że jest ważny i po trzecie, że musi przetrwać. To jest zadanie księdza: wierzyć w tego człowieka i podnosić na duchu, być z nim. Ktoś by powiedział, że każdy tak może. Nie, ponieważ nie każdy wchodzi do więzienia. Owszem, każda inna osoba może nadać takiemu więźniowi nadziei, ale my księża poprzez nasz celibat, jesteśmy w pewien sposób wolni. Wchodząc tam, oni wiedzą, że ja nie mam życia po 16.00, nie mam żony, czy dzieci, które są bardziej kochane, niż ta osoba w więzieniu, do której idę. To jest taka wyjątkowość naszego duszpasterstwa.
W Ewangelii wg. św. Mateusza czytamy „(...) byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie”. Ilu wolontariuszy odwiedza więźniów?
– Mamy bardzo dużo wolontariuszy. W skali Polski jest ich ok. 700 osób. Ich przyjście to jest zupełnie inny świat, „kosmos”. My, jako kapłani jesteśmy wpisani w to więziennictwo, ale wolontariusz jest kimś, kto przychodzi z zewnątrz, kto poświęca swój wolny czas. To jest niepojęte, że ktoś mogąc w tym czasie iść do kina, na ryby, idzie tam i stoi pod bramą, cierpliwe czekając, żeby go wpuścili. Kolejna rzecz, to wspólnota życia. My księża jesteśmy konsekrowani, a wolontariusze to normalne, świeckie osoby, które mają współmałżonków, dzieci, wnuków, te same problemy. Bez nich więziennictwo by uschło.
Jak więźniowie odbierają posługę kapelanów więziennych?
– Jesteśmy dla nich kimś innym niż funkcjonariuszem. My jesteśmy częścią więzienia i ich życia. Po prostu jesteśmy tam z własnej woli i oni o tym wiedzą.
Ilu więźniów korzysta z posługi sakramentalnej?
– W nabożeństwach bierze udział przeważnie 20% osadzonych i oni uczestniczą stale w modlitwach i przyjmują sakramenty, ale z naszej posługi korzysta dużo więcej. Jesteśmy dla nich, wychodzimy z nimi, gramy w piłkę, wspieramy.
Obserwował Ksiądz nawrócenia w więzieniach?
– To jest miejsce szczególne. To nie jest normalny świat. Większość osób, które tam są, odgrywa pewną rolę. Co to znaczy, że ktoś się nawrócił? Myślę, że nawrócenie w więzieniu objawia się przebaczeniem. Jednak dopiero po wyjściu takiej osoby na wolność, gdy wróci do domu, spotka swoich bliskich, czy ofiary swojej przestępczości, ja mogę powiedzieć, że jest przykładem, że jestem dumny z tej osoby i cieszę się nią.
Czy osadzeni zwierzają się kapelanom, prowadzą z nimi rozmowy?
– Oczywiście! A komu powiedzą o swoich historiach? Tylko my ich nie oceniamy. Ja sam zauważyłem po sobie, że wchodzę i widzę faceta, który zabił ileś osób, zamordował dziecko, lub je molestował, i ja ich nie odróżniam. Widzę po prostu człowieka, który ma imię. Dla mnie nie istnieje jego przestępstwo.
Jakie były najtrudniejsze momenty posługi więziennej?
– Mnie najbardziej dotykało, kiedy widziałem postawy znęcania się między osadzonymi. Reagowałem wtedy szybko i stanowczo. To mnie bardzo bolało. Były to trudne momenty. Zwracałem uwagę, czy ktoś nie jest „dojechany”, jak to „po więziennemu” mówimy. Wówczas moja reakcja była natychmiastowa. Pytałem: co się dzieje? Skąd jesteś? Jak masz na imię? Są także inne dramatyczne sytuacje, np. gdy, ktoś się powiesił. Ten żal w sercu, że to czyjeś życie się skończyło, zostaje...
Czy więźniowie darzą kapelanów zaufaniem?
– To zależy od osobowości zarówno księdza, jak i osadzonego. Aby być dobrym księdzem, to trzeba być ojcem dla ludzi. To musi być postawa mężczyzny, który podchodzi do ludzi, jak dobry ojciec i pasterz. Taka postawa rodzi się w męskiej duszy. Nie każdy jednak potrafi być takim duszpasterzem. Jestem jednak pewien, że serce kapłana musi być złączone z Bogiem, aby w naszą męską naturę, On wniósł naturę ojcowską.
Czy duszpasterstwo więzienne zmieniło się na przestrzeni lat?
– Tak, zmieniło się. Wraz z każdą zmianą rządów, pojawia się inna wizja funkcjonowania więzień. Obecnie mam wrażenie, że mamy szerokie pole działania. Wynika to z innego spojrzenia na więziennictwo.
Jakie wyzwania stoją przed duszpasterstwem więziennym?
– Obecnie najważniejszą rzeczą w duszpasterstwie więziennictwa jest stworzenie sieci domów dla osób, które opuściły zakłady karne. Kościół musi wyjść naprzeciw osadzonym, tym, którzy opuszczają więzienie, a nie mają dokąd pójść. Coraz więcej ludzi nie ma gdzie się podziać, albo nie chce wracać do środowiska, z którego wyszło. O tym trzeba w najbliższych latach myśleć. Ja prowadzę taki dom dla 45 byłych więźniów z rodzicami, ale myślę, że potrzebnych jest ich wiele więcej. Ale czy my, jako Kościół, jesteśmy na to gotowi? Czy księża są na to gotowi?