Oskarżenia i oskarżyciele. Łatwo osądzać innych, dużo trudniej spojrzeć we własne sumienie

Słowa Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii są przypomnieniem, do kogo należy władza sądzenia. W odniesieniu do serca człowieka tylko Bóg jest kompetentnym sędzią. On napisał prawo moralne, stwarzając człowieka, więc zna je do głębi – wskazuje ks. Michał Kwitliński w komentarzu liturgicznym.

Skłonność do osądzania innych jest niestety bardzo powszechna. Chętnie rzucamy oskarżeniami, a czasem nawet kamieniami w stronę innych:

Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem… Wydaje się, że świat jest pełen ludzi bezgrzesznych, dlatego aż furczy od latających wszędzie kamieni. Powodów, aby którymś oberwać, jakby było więcej niż w czasach ewangelicznych. Kamień może polecieć w wyniku oskarżenia o niemoralne zachowanie w sferze seksualnej, ale też może trafić w tego, kto przypomina, że moralność obejmuje również sferę seksualną. Co ciekawe, zdarza się, że „miotaczem” jest ta sama osoba czy środowisko. 

Nie chodzi o to, aby negować grzech, ale aby nie wpadać w postawę hipokryzji (wyolbrzymiającej grzechy innych, przymykającej oczy na własne) lub fanatyzmu:

Słowa: „idź, a od tej pory już nie grzesz” jasno wskazują, że Pan Jezus uważał, iż wcześniejsze postępowanie kobiety było złe i ona za nie odpowiada. Ratuje ją z rąk ludzkich prześladowców, ale przede wszystkim wyrywa ją z niewoli jej grzechów.  

A co z oskarżycielami? Dlaczego tak się speszyli, kiedy Pan Jezus wspomniał o ich grzechach? Przecież mogli odpowiedzieć: „Tak, jesteśmy grzeszni, ale nie mieszajmy spraw. To, że wczoraj obgadywałem sąsiada, nie ma nic wspólnego ze sprawą cudzołóstwa oskarżonej!” Otóż można przypuszczać, że jednak mieli coś wspólnego. Jest oskarżona, ale nie ma oskarżonego, a w przypadku cudzołóstwa sprawców jest dwoje… A może to był kolega, znajomy, albo ktoś ważny, komu lepiej się nie narazić? Niewykluczone, że w tłumie chętnych do kamienowania byli mężczyźni, którzy grzeszyli z tą konkretną kobietą. To są nasze przypuszczenia, bowiem Pan Jezus nie stawia konkretnych zarzutów, a i tak nastraszył samozwańczych obrońców moralności.

Więcej w dzisiejszym komentarzu liturgicznym.

 

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama