Pokazówka ABW i oburzające traktowanie kolejnej aresztowanej urzędniczki. „Polecenia z góry”

„Zabrano wszystkie moje rzeczy – nawet sweter – choć było zimno” – pisze Urszula D., urzędniczka Ministerstwa Sprawiedliwości o traktowaniu na policyjnej izbie zatrzymań. „Prokurator odmówił mi kontaktu telefonicznego z dzieckiem i z mężem. Brak kontaktu i wieści od rodziny jest najtrudniejszy do zniesienia” – dodaje.

Urszula D. kierowała w ministerstwie departamentem Fundusz Sprawiedliwości. Została zatrzymana przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego w tym samym czasie, co ks. Olszewski oraz Karolina K. List urzędniczki ujawniła Telewizja Republika.

„Tam traktowano mnie dość brutalnie – napisała, relacjonując pobyt na policyjnej izbie zatrzymań. – Zabrano wszystkie moje rzeczy – nawet sweter – choć było zimno [był koniec marca –red.]. Podczas korzystania z toalety byłam nadzorowana przez funkcjonariuszy mężczyzn przez okienko w drzwiach. Niektórzy wprost patrzyli na mnie jak załatwiam swoje potrzeby fizjologiczne. Podobnie, gdy myłam się pod prysznicem. Było to upokarzające” – czytamy w liście. Czasem też, jak pisze Urszula D., opóźniano wypuszczenie jej do toalety, choć kobieta ma chory pęcherz.

„Gdy zrobiło mi się niedobrze i poprosiłam o wyjście z celi do toalety żeby zwymiotować, policjant odpowiedział: «teraz nie możesz, wal na podłogę»"

– napisała.

Wcześniejsze zatrzymanie zostało przeprowadzone przez duży oddział funkcjonariuszy.

„Zostałam zatrzymana przez ABW w liczbie kilkunastu funkcjonariuszy, którzy 26 marca 2024 roku wkroczyli do mojego domu i na oczach obudzonego dziecka, w atmosferze krzyku i agresji, skuli mnie kajdankami – relacjonuje Urszula D. – Chwilę wcześniej - robiąc hałas na całą ulicę - ABW próbowało wyważyć drzwi, mimo iż krzyczałam, aby tego nie robić, bo już schodzę otworzyć. Na moje pytanie czemu akcja jest prowadzona tak agresywnie, zważywszy że nie utrudniam czynności i nie stanowię zagrożenia, funkcjonariusz mi otwarcie powiedział, że oni też woleliby tego tak nie robić, ale otrzymali z góry takie polecenia na odprawie która odbyła się w przeddzień” – możemy przeczytać w liście.

 „W areszcie dowiedziałam się, że prokurator zarządził moją całkowitą izolację, co oznacza że jestem sama w celi monitorowanej kamerami, nawet w toalecie – opowiada urzędniczka. – Przez pierwszy miesiąc oznaczało to dla mnie brak odzieży, majtek, biustonoszy, ciepłej zmiany ubrań - ponieważ talon na paczkę z ubraniami, który wysłałam do domu, prawie miesiąc leżał w prokuraturze. Został przekazany rodzinie dopiero po interwencji adwokata. Prokurator odmówił mi kontaktu telefonicznego z dzieckiem i z mężem. Brak kontaktu i wieści od rodziny jest najtrudniejszy do zniesienia”.

Przez miesiąc nie przekazano też rodzinie ikony Matki Bożej Więziennej, którą Urszula D. narysowała dla swojej matki.

Źródła: tvrepublika.pl, niezalezna.pl, wpolityce.pl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama