Wrócił na Żoliborz po 14 latach. Pamięta czasy, kiedy w rolę księdza Jerzego wcielał się Adam Woronowicz i przygotowania do beatyfikacji. Dziś jest kustoszem sanktuarium bł. ks. Jerzego Popiełuszki w Warszawie. I pyta: co znaczy dziś być patriotą? Z ks. Karolem Oparcikiem w 41. rocznicę śmierci ks. Jerzego Popiełuszki rozmawia Agata Ślusarczyk.
Agata Ślusarczyk: Zaczynał Ksiądz swoją posługę kapłańską w miejscu, gdzie żył i pracował ks. Jerzy Popiełuszko. Dziś, po 14 latach, wraca Ksiądz jako proboszcz i kustosz sanktuarium męczennika. To niezwykła historia, pamięta Ksiądz tamten czas?
Ks. Karol Oparcik: O księdzu Jerzym dużo mówił się w moim domu i w czasach seminaryjnych, więc postać ta była mi bliska. Tym bardziej wielką niespodzianką było dla mnie to, że po święceniach trafiłem właśnie na parafię, w której posługiwał. To był moment, kiedy z jednej strony był kręcony film o księdzu Jerzym, więc wróciliśmy – poprzez rolę Adama Woronowicza – tak namacalnie do czasów, w których żył ksiądz Jerzy, z drugiej był to czas, kiedy zapadła decyzja o dacie jego beatyfikacji. To było dla mnie duże wydarzenie duchowe. Początki mojego życia kapłańskiego zostały niejako wyznaczone przez życie i posługiwanie księdza Jerzego Popiełuszki. Następnie 14 lat byłem na parafii na Ursynowie, tam uczyłem też w liceum. W ostatnim dniu matur zadzwonił biskup z propozycją objęcia urzędu proboszcza w parafii na Żoliborzu.
Na chwilę postawię tutaj kropkę, żeby jeszcze wrócić do tego czasu, kiedy Ksiądz posługiwał jako wikariusz na Żoliborzu. Jak bliskość księdza Jerzego, zanurzenie się w ten czas przygotowań do beatyfikacji, wpłynął na Księdza kapłaństwo?
Księdza Jerzego z jednej strony cechowała prostota, prostolinijność życia, z drugiej był facetem z krwi i kości – lubił gadżety, uwielbiał podróże. Pracując tu, na Żoliborzu miałem okazję sięgnąć do jego rękopisów i poznać go jeszcze bliżej. Ksiądz Popiełuszko zawsze w centrum swojego kapłaństwa i posługi drugiemu człowiekowi stawiał Chrystusa. I to nie były jakieś wielkie hasła, ale taka właśnie prostota, czyli bycie „dla” – dla Boga i człowieka.
Posługując jako wikariusz na Żoliborzu, miał Ksiądz zapewne okazję rozmawiać ze świadkami życia ks. Jerzego. Czy któraś za historii w szczególny sposób zapisała się w Księdza sercu?
Parafianie opowiadali, jak podczas udzielania na zewnątrz Komunii świętej, Hostia upadła w błoto. Ksiądz Jerzy podniósł ją i spożył, choć normalna procedura jest taka, że odkłada się Hostię do specjalnego naczynia, do wasculum, żeby tam się rozpuściła. Świadkowie zwracali uwagę na wielką troskę, z jaką ksiądz Jerzy sprawował Eucharystię, która była dla niego nie tylko centralnym punktem dnia, ale całego jego życia.
Stojąc po drugiej stronie ołtarza, jako nowo wyświęcony kapłan, uczyłem się od księdza Jerzego takiej właśnie wrażliwości na Chrystusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, ale też na Chrystusa, którego mam nieść innym ludziom.
I to są właśnie takie epizody z życia księdza Jerzego, o których się nie tylko czyta w książkach czy jego zapiskach, to opowieści ludzi, którzy go widzieli, którzy z nim rozmawiali twarzą w twarz. To odcisnęło bardzo mocne piętno na całym moim życiu kapłańskim, choć wiadomo, nie chodzi o to, by być kopią czyjegoś życia. Także słowa św. Pawła „nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”, które ks. Jerzy realizował swoim życiu, były dla mnie urzekające i pociągające.
Ten czas, kiedy z jednej strony szykowaliśmy się do beatyfikacji, z drugiej strony, kiedy już po – przyjeżdżali ludzie z różnych stron Polski i świata, dawali świadectwo wiary, świadectwo pomocy i wstawiennictwa księdza Jerzego, to był taki „duchowy powerbank” energii na kolejne lata życia kapłańskiego. Po 14 latach znów wracam, żeby znów zaczerpnąć i naładować baterie na dalszą kapłańską posługę.
Bardzo się z tego cieszę, naprawdę. Widać, że jest to Boże działanie, Boży zamysł. Jak dziś, po 14 latach, Ksiądz patrzy na to miejsce?
Po beatyfikacji, kiedy w parafii zostało ustanowione sanktuarium błogosławionego księdza Jerzego, były tu potężne tłumy, ale i zaangażowanie wiernych w życie Kościoła też było dużo większe, niż w latach obecnych. Po tych kilku miesiącach posługi mogę powiedzieć, że ten ruch pielgrzymkowy jest i to też cieszy moje serce. Pamięć o ks. Jerzym jest w Polsce cały czas żywa, powstają nowe szkoły pod jego wezwaniem, parafie. Widać, że kult rośnie, nie gaśnie.
Z drugiej strony wielką radością są dla mnie pielgrzymki zagraniczne. Najwięcej pielgrzymów przyjeżdża z USA, Francji, z Włoch. Ale mamy też trochę pielgrzymek z Hiszpanii, z Portugalii i z innych zakątków świata, gdzieś z drugiej strony globu ziemskiego. Nie tak dawno był rektor Sanktuarium Maryjnego w Pakistanie, jedynym sanktuarium w tym kraju, bo dowiedział się o tym męczenniku. To zasługa polskich kapłanów, którzy będąc na misjach szerzą kult księdza Jerzego, ale nie tylko. W dobie internetu ludzie mają dostęp od informacji i zaczynają się interesować jego życiem.
Co na ten moment jest dla Księdza największym wyzwaniem?
Wyzwaniem jest – tak samo jak w przypadku Jana Pawła II – jak zaciekawić postacią męczennika młode pokolenie. Dla nich ksiądz Jerzy, Jan Paweł II, kardynał Wyszyński są już zupełną historią lub postaciami znanymi z memów.
Naszą propozycją są lekcje muzealne dla młodzieży prowadzone przez młodzież zafascynowaną „Jurkiem”. Dla nich to przyjaciel, ktoś bliski, czasami słyszę, jak starsi się na to obruszają, ale ja cieszę się, że młodzi potrafią znaleźć w życiu księdza Jerzego co, co ich pociąga i do niego zbliża. Dla młodych prowadzimy także Szkołę Letnią Księdza Jerzego. To także okazja, by opowiedzieć młodym o księdzu Jerzym poprzez spotkania ze świadkami jego życia, ale także gry miejskie czy warsztaty dziennikarskie. Ruszamy szybkim krokiem także z mediami społecznościowymi naszej parafii i sanktuarium.
Ksiądz Jerzy to nie tylko msza za ojczyznę, to nie tylko hasło „zło dobrem zwyciężaj”, ale w jakimś sensie pewien dekalog takich cnót wiary, jak męstwo, odwaga, przebaczenie, prawda, uczciwość, miłosierdzie, miłość, które są ważne dla młodego pokolenia. To aspekty życia ludzkiego, które w każdym wieku i bez względu na czas są wciąż aktualne.
Czy widzi Ksiądz jakąś potrzebę przeformułowania sposobu przekazywania wiedzy o księdzu Jerzym? Czasy komunizmu i Mszy św. za Ojczyznę to jednak trochę inny kontekst społeczno-polityczny.
Na pewno musi zmienić się język. Ta formuła, która w latach osiemdziesiątych się sprawdzała – gdzie wróg, można powiedzieć, był znany i ta zewnętrzna walka z Kościołem, z wiarą, próbą wyrugowania Boga z przestrzeni publicznej czy Kościoła, powodowała taką jasną polaryzację – podobnie jak jeszcze latach 90-tych po upadku komunizmu, ona dzisiaj już w XXI wieku musi się zmienić. Ponadczasowe są oczywiście wartości, w których obronie stawał ksiądz Jerzy – sprawiedliwość społeczna, prawa człowieka, godność ludzka.
Msze św. za Ojczyznę, które zapoczątkował ks. Jerzy, nadal są potrzebne i je kontynuujemy, ale próbujemy także odpowiadać na pytanie: co to znaczy dzisiaj być patriotą? W tych konkretnych warunkach, kiedy żyjemy w demokratycznym kraju, z jednej strony żyjemy z widmem wojny ze wschodu, z drugiej z wyzyskiem kapitalizmu w nieludzkiej formie na zachodzie. Widzimy, że kapitalizm nie dał pełnej odpowiedzi na receptę szczęścia, poszanowania praw człowieka, bo widzimy, ile ludzi ginie, kiedy się odbiera życie nienarodzonym, kiedy się odbiera życie osobom chorym, starszym.
To są nowe wyzwania, przed którymi na pewno ksiądz Jerzy nie pozostałby nieobojętny.
Okazją, by poznać bliżej księdza Jerzego, są z pewnością rocznicowe uroczystości. Czy mógłby Ksiądz zaprosić Czytelników Opoki na obchody związane z 41. rocznicą męczeńskiej śmierci księdza Jerzego, która przypada 19 października?
Trzydniowe uroczystości upamiętniające męczeńską śmierć ks. Jerzego rozpoczną się w piątek, 17 października, o godz. 19.30 od koncertu charytatywnego pt. „Prawda jest nieśmiertelna” – jest to także hasło tegorocznych uroczystości. W kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu wystąpią m.in. Halina Frąckowiak, Alicja Węgorzewska, Janusz Szrom i Adam Woronowicz. Podczas koncertu zbierane będą pieniądze na letni wypoczynek ubogich rodzin w ośrodku duszpastersko-rekolekcyjnym im. Jana Pawła II w Jastarni prowadzonym przez fundację „Dobrze, że jesteś”.
W sobotę, 18 października w godzinach 9.00-13.00 zaplanowano Rodzinną Grę Miejskiej śladami bł. ks. Jerzego Popiełuszki. Finał gry będzie w naszym sanktuarium.
Centralne obchody 41. rocznicy męczeńskiej śmierci kapelana ludzi pracy odbędą się w niedzielę, 19 października. Mszy celebrowanej od godz. 17. na balkonie kościoła będzie przewodniczył metropolita warszawski abp Adrian Galbas. I to też jest takie niesamowite wydarzenie, bo możemy dokonać pewnego resentymentu, czyli wrócić do tamtych wydarzeń, kiedy ksiądz Jerzy sprawował Eucharystię właśnie na balkonie i stąd święcił także sztandar „Solidarności”. Ale jest to także pewna symbolika Kościoła, który wychodzi do drugiego człowieka, Kościoła, który czeka na każdego człowieka, może nawet na tego, który jest tam jeszcze daleko od niego.
O godz. 20.00 rozpocznie się czuwanie młodzieżowe połączone z nabożeństwem różańcowym. Przez cały dzień będzie można zwiedzić Muzeum Księdza Jerzego Popiełuszki i Kaplicę Relikwii. O każdej pełnej godzinie będą po nim oprowadzać przewodnicy.
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.