Radość najgłębsza powstaje nie tam, gdzie ucieka się od bólu, ale tam, gdy się go przyjmuje jako konieczny ze względu na wyższe wartości – tego uczy nas dzisiejsza Ewangelia, podkreśla w komentarzu liturgicznym ks. Tomasz Jaklewicz.
Chrześcijańska radość nie ignoruje trudu i cierpienia, ale nadaje mu sens.
Jezus obiecuje, że „smutek przemieni się w radość”. To jest sedno radości paschalnej. Krzyż przemieniony w zmartwychwstanie. Ból zamieniony w radość. Pascha, czyli przejście.
Gdy nasza życiowa perspektywa jest zbyt krótka, zbyt przyziemna, trudno nam dostrzec sens tego wszystkiego, co robimy i czego doświadczamy – a zwłaszcza sens cierpienia.
Cierpienia doczesne bywają bardzo bolesne, a jednak są on zawsze tylko „przejściowe”. Są do czasu. Coś musi umrzeć, aby mogło się narodzić coś nowego. Radość najgłębsza powstaje nie tam, gdzie ucieka się od bólu, ale tam, gdy się go przyjmuje jako konieczny ze względu na wyższe wartości.