Dramat Haiti stał się dla świata „zapomnianą tragedią”, tymczasem mieszkańcy tej wyspy pilnie potrzebują pomocy.
Od trzęsienia ziemi, które w 2010 r. spowodowało w tym kraju wiele zniszczeń, ponad 62 tys. osób mieszka w prowizorycznych obozach. 60 proc. Haitańczyków żyje w biedzie, wielu grozi zarażenie wirusem cholery. Sytuacja pogorszyła się jeszcze po przejściu huraganu Matthew, który miesiąc temu nawiedził tę wyspę powodując śmierć co najmniej tysiąca osób.
O panujących tam warunkach mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim sekretarz generalny Caritas Internationalis Michel Roy, który właśnie wrócił z Haiti.
„Wszystko jest zniszczone. Na pewno potrzebna jest żywność. Żywność jest tam dostarczana, ale nie w takiej ilości, jaka jest konieczna. Jej dystrybucja również nie jest profesjonalna. Ludzie żyjący poza miastem otrzymują jej bardzo mało, o ile w ogóle otrzymują. I to jest rzecz priorytetowa dla Caritas. Kiedy rozdawana jest żywność, ludzie biegną, jest dużo agresji przy dystrybucji jedzenia. To pokazuje jak wielki jest ból i rozpacz tych ludzi. Rząd nie zajmuje się tą sprawą na tyle, na ile powinien. Potrzeba wielkiej mobilizacji wspólnoty międzynarodowej, by pomóc Haitańczykom. Potrzeba jeszcze większego zaangażowania Caritas, Kościoła, aby zanieść im pomoc” – powiedział Michel Roy.
pp/ rv