Na świecie dramatycznie narasta problem handlu ludźmi. Zdaniem dyrektora organizacji Haart Kenya, która zajmuje się przeciwdziałaniem temu procederowi, stale przybywa osób, które padają ofiarą tej zbrodniczej działalności.
Radosław Malinowski, pracujący w stołecznym Nairobi i prowadzący jedyne w Kenii schronisko dla ofiar handlarzy żywym towarem wśród przyczyn tego zjawiska wymienia niektóre mechanizmy globalizacji oraz toczące się wojny. Sprawiają one, że handel ludźmi stał się opłacalny, a co za tym idzie coraz bardziej powszechny.
„Pieniądze są najważniejszym motywem. Ofiara potrafi przynieść swemu właścicielowi pokaźne dochody. Czasami jest to kilkaset euro, jeśli mowa np. o osobie wykorzystywanej do prostytucji – mówi Radiu Watykańskiemu Radosław Malinowski. – Mieliśmy np. przypadek Kenijki sprzedanej do Polski. Została zmuszona do bycia prostytutką na Rynku Głównym w Krakowie. Była zmuszana do prostytucji z kilkunastoma klientami dziennie. To była kobieta, która wyjechała do Polski na podstawie umowy o pracę. Była rehabilitantką i miała pracować w ośrodku rehabilitacyjnym. Tymczasem zmuszono ją do prostytucji. Osoby, które są najczęściej sprzedawane to dzieci i kobiety. Coraz częściej jednak spotykamy się z przypadkami sprzedaży mężczyzn do przymusowej pracy, ale i wyzysku seksualnego. Największym problemem tych ludzi jest ich przeszłość, ich trauma. Poradzenie sobie z tym, co się stało oraz odnalezienie przez nich na nowo sensu życia i znalezienie odpowiedzi na pytanie, co zrobić dalej”.
pp/ rv