Bandyci wrzucili do kościoła granaty i otworzyli ogień do wiernych uczestniczących w Mszy. To był najbardziej krwawy atak na kościół w Republice Środkowoafrykańskiej.
Wśród zabitych jest ksiądz i 22 wiernych, ponad 150 rannych przebywa w szpitalu.
To był koszmarny atak. Gdyby nie wyłom w murze otaczającym kościół ofiar mogło być o wiele więcej. Zamachowcy uderzyli, kiedy w świątyni było najwięcej ludzi. Ze wszystkich stołecznych parafii, a także z okolicy do kościoła Matki Bożej Fatimskiej przyszli bowiem wierni chcący przystąpić do stowarzyszenia św. Józefa. W tym celu przybył tam też zamordowany kapłan. Ks. Albert Toungoumale Baba w archidiecezji Bangi był bowiem odpowiedzialny za to stowarzyszenie. Tradycyjnie w pierwszym dniu maja podczas liturgii nowi członkowie składali swe przyrzeczenia.
Zaatakowana parafia leży w zamieszkanej głównie przez muzułmanów dzielnicy PK 5. W zeszłym miesiącu zginęło tam kilkadziesiąt osób, kiedy wspólna misja pokojowa ONZ i lokalnych sił bezpieczeństwa usiłowała rozbroić członków gangu i doszło do regularnych starć z przestępcami. „Sytuacja jest napięta, a ludzie widzą, że mimo ciągłych zapewnień o dialogu i rozbrojeniu pokój wciąż pozostaje odległym marzeniem” – mówi bp Mirosław Gucwa, od ponad 25 lat pracujący w Republice Środkowoafrykańskiej.
- W parafii Fatima była uroczysta Msza św. zorganizowana przez grupę modlitewną św. Józefa i w czasie tej liturgii nowi członkowie mieli złożyć przysięgę. W czasie trwania Mszy wtargnęli uzbrojeni bandyci, zaczęli strzelać do ludzi, używali też granatów. Dużo ludzi było też na zewnątrz świątyni, jak tylko usłyszeli strzały zaczęli uciekać przeskakując przez mur, a także wychodząc przez wyłom, który zrobiono w ogrodzeniu. Na chwilę obecną wiadomo, że zginął jeden ksiądz i 22 wiernych, a ponad 150 osób jest rannych i przebywa w szpitalu. To był najbardziej krwawy atak na kościół w Republice Środkowoafrykańskiej – mówi Radiu Watykańskiemu bp Gucwa. – Ta parafia znajduje się obrzeżach dzielnicy zamieszkanej w większości przez muzułmanów. Jednak tu nie chodzi o konflikt międzyreligijny ponieważ ci, którzy napadli to byli zwykli bandyci, kryminaliści doskonale znani wszystkim, wiadomo o kogo chodzi. Dwa tygodnie temu próbowano ich rozbroić, ale się to nie udało.
Po zamachu na kościół wierni wzięli ciało zabitego kapłana i w pokojowej manifestacji udali się przed pałac prezydencki domagając się ukrócenia przemocy i zaprowadzenia w kraju bezpieczeństwa.
- Trudna sytuacja w kraju przedłuża się i trwa już od 2013 r., czyli wejścia Seleki do stolicy i zajęcia całego kraju. Ludzie są zwyczajnie zmęczeni. Ciągle mówi się o dialogu, rozbrojeniu i przebaczeniu, a tymczasem jest wiele grup zbrojnych, które na ten dialog się nie godzą, które ciągle używają broni i które, można powiedzieć, cały czas są wykorzystywane w celu siania przemocy. Chodzi o zajmowanie terenów , na których znajdują się bogactwa naturalne: ropa naftowa, złoża diamentów, złota – podkreśla bp Gucwa. – Ludzie są bardzo całą sytuacją zmęczeni nie dziwi więc, że wczoraj ponad 4 tys. osób po tym ataku na kościół przeszło pod pałac prezydencki, żeby domagać się reakcji władz. Reakcji międzynarodowych sił pokojowych, miejscowych służb porządkowych i wojska, aby w końcu położyli kres temu konfliktowi.
Parafia Matki Bożej Fatimskiej była już celem zamachu w wrześniu 2014 roku, kiedy uzbrojeni napastnicy zabili tam księdza i kilkoro wiernych. Teren parafii wciąż jest też miejscem schronienia dla setek uchodźców uciekających przed konfliktem.
źródło: vaticannews.va