Dla mieszkańców północnoirlandzkiego Derry ten tydzień przywołuje na myśl zamieszki, jakie dokładnie 50 lat temu sprowadziły na ulice miasta brytyjskich żołnierzy.
W wywiadzie dla Radia Watykańskiego o konflikcie w Irlandii Północnej, nadziejach na przyszłość, ekumenizmie i obawach lokalnego Kościoła odnośnie Brexitu opowiada bp Donal McKeown.
Konflikt w Irlandii Północnej trwał od 1968 do 1998 r. kiedy to w Belfaście podpisano tzw. porozumienie wielkopiątkowe. Przez trzy dekady pochłonął on ponad 3500 ofiar. Pomimo porozumienia do dnia dzisiejszego dochodzi do incydentów i zamieszek będących pokłosiem tamtego konfliktu.
Biskup Derry podkreśla, że ludność wspomina te wydarzenia w sposób bardzo dojrzały, a w kontekście publicznych celebracji nie wydarzyło się nic specjalnego. „Patrzymy w przeszłość, aby wyciągnąć z niej wnioski i upewnić się, że jest nadzieja na przyszłość, szczególnie dla młodych ludzi i żeby nie pozostawać więźniami wydarzeń, które miały miejsce pół wieku temu” – mówi irlandzki hierarcha.
Ordynariusz Derry zwraca uwagę, że w kontekście konfliktu istnieje wiele rywalizujących ze sobą narracji. Naszym zadaniem jako Kościoła jest dbać o to, aby młodzi ludzie nie byli karmieni destrukcyjną narracją przeszłości, która służy obecnym interesom politycznym. Wojna się skończyła, ale konflikt żyje i ma się dobrze – przyznaje hierarcha.
W dziele niesienia pokoju doskonale współpracują Kościół katolicki i Kościoły anglikański, prezbiteriański i metodystyczny, obecne w Irlandii Północnej. Bp McKeown przywołuje chociażby wspólną modlitwę i procesję w dzień po zabójstwie dziennikarki Lyry McKee, podczas zeszłorocznych zamieszek w Derry. Nasza widoczna obecność jest przez ludzi bardzo doceniana – stwierdza.
Bp McKeown wyraża również swoje obawy dotyczące duszpasterstwa po ewentualnym Brexicie. Jego diecezja obejmuje wiernych zarówno w po stronie Republiki jak i Irlandii Północnej.
“Niepokoje się głównie o to, jak możemy zapewnić, że unikniemy problemów duszpasterskich dla naszych wiernych. Obawiam się o narastające napięcia, sprzeciw wspólnoty wobec powstawania granicy, bezrobocie, brak nadziei dla młodych ludzi. Już mamy bardzo wysoki wskaźnik samobójstw, szczególnie wśród młodych chłopców. Z pewnością w Londynie widzą sprawy inaczej niż my tu na miejscu. Przez lata Irlandia Północna była jak ślepy zaułek z ciężko zmilitaryzowaną granicą. Usunięcie tej granicy było wielką ulgą, zapoczątkowało turystykę, poprawiło ekonomię. Obawiam się więc, że korzyści z porozumienia wielkopiątkowego są zagrożone potrzebą ściśle strzeżonych granic. Jako Kościół przetrwamy tak, jak robiliśmy to wcześniej, ale otrzymaliśmy tyle dobrodziejstw z integracji, zarówno ekonomicznych, jak i związanych z życiem społecznym, że powstanie w ludziach wielki gniew, gdy to utracimy.”