Uroczystość Objawienia Pańskiego przywodzi na myśl Gwiazdę Betlejemską. Powracają pytania o to, czym był ten znak na niebie, który doprowadził Trzech Króli do nowonarodzonego Jezusa. Pytania te stawiają sobie również astronomowie.
Ks. Jean-Baptiste Kikwaya SJ z Watykańskiego Obserwatorium Astronomicznego przypomina, że w tej sprawie istnieją trzy hipotezy. Niektórzy sądzili, że Gwiazda Betlejemska mogła być kometą. Dokładne wyliczenia jednak pokazały, że w początkach naszej ery żadna znana nam kometa nie znajdowała się w pobliżu ziemi.
Według drugiej hipotezy gwiazdą nad Betlejem mogła być supernowa, czyli eksplozja wygasającej gwiazdy. Pojawianie się na niebie supernowej było odnotowywane przez kronikarzy różnych cywilizacji. Pozostawia ona po sobie ślad również w kosmosie. Do tej pory nie natrafiono na ślady takiej supernowej ani w kronikach ani we wszechświecie – mówi papieski astronom.
„Trzecie najbardziej prawdopodobne wyjaśnienie Gwiazdy Betlejemskiej to koniunkcja, czyli zestawienie kilku ciał niebieskich w jednej linii” - mówi ks. Kikwaya.
Zdaniem Keplera była to koniunkcja
- Kiedy dochodzi do koniunkcji dwóch czy trzech planet ich światło się potęguje, pojawia się jasny punkt na niebie – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Kikwaya. – Kepler, który sformułował prawa opisujące ruch planet w systemie słonecznym, odkrył je ponieważ poszukiwał odpowiedzi na pytanie o Gwiazdę Betlejemską. I według jego wyliczeń rzeczywiście doszło do koniunkcji dwóch planet: Jupitera i Saturna. Miało to miejsce w 7 r. przed Chrystusem. Ale czy była to Gwiazda Betlejemska, tego nie wiemy.
Zdaniem papieskiego astronoma wyjaśniając znaczenie Gwiazdy z Betlejem, nie można zapominać o duchowym aspekcie tego wydarzenia. Mogło to być po prostu zjawisko nadprzyrodzone przeznaczone wyłącznie dla Trzech Króli.
Astrologowie Heroda nie widzieli gwiazdy
- Trzej Królowie nie byli jedynymi astronomami czy astrologami w swej epoce. Było ich bardzo dużo. Jeśli Gwiazda Betlejemska była zjawiskiem fizycznym, to musieli ją widzieć również i inni – mówi papieskiej rozgłośni ks. Kikwaya. – Tymczasem tylko tych trzech astrologów wyruszyło w drogę, by oddać hołd nowonarodzonemu Królowi, Dzieciątku Jezus. W porządku wiary ważne jest zarówno wydarzenie zewnętrzne, jak i proces wewnętrzny, który rozgrywa się w człowieku. Jedno w połączniu z drugim nadaje kierunek życiu człowieka. Pamiętajmy, że również Herod miał swych astrologów. Oni jednak nie widzieli tej gwiazdy. Są to sprawy, które dotyczą wiary i wolności duchowej, wolności by pójść albo nie pójść do Boga, do Dzieciątka Jezus.
źródło: vaticannews.va