Podczas jednego ze spotkań z paraolimpijczykami Papież Franciszek zwrócił uwagę, że dzięki ich przykładowi możliwe jest przełamanie wielu barier, a tym samym możliwe staje się zwalczanie tego, co nazywa on kulturą odrzucenia.
Włoszka, Anna Barbaro, będzie reprezentowała Włochy w paratriathlonie. 10 lat temu straciła wzrok. Wcześniej nie uprawiała żadnego sportu. Każdy trening jest dla niej wielkim wyzwaniem. Sport daje jej wielką wolność, pozwala poznać siebie i poczuć się silniejszą, gotową do stawiania czoła życiu. Anna zwróciła się do osób, które chciałyby wyruszyć podobną drogą, ale brakuje im odwagi do podjęcia decyzji.
„Chcę powiedzieć tym ludziom, żeby się nie bali, bo to jest najważniejszy krok: pokonanie początkowego ograniczenia. Istnie granica psychiczna, z którą musimy się zmierzyć nawet bez obawy, że będziemy musieli poprosić kogoś o pomoc. Wielu ludzi jest gotowych wyciągnąć rękę i w ten sposób odkrywamy siebie na nowo, stajemy się silniejsi. Im bardziej się ujawnimy, tym bardziej udaje nam się ukazywać nasz świat i tym mniej boimy się innych” – stwierdziła Barbaro. „Kiedy to, co nieznane, staje się znajome, przełamywane są bariery, zwłaszcza te mentalne, związane właśnie z brakiem kontaktu” – dodała.
Inny uczestnik Paraolimpiady, Francuz podchodzenia tunezyjskiego Ryadh Sallem, urodził się bez nóg i z jedną ręką. Uprawia sport na wysokim poziomie od ponad 30 lat, szczególnie pływanie, koszykówkę oraz rugby na wózkach. Uczestniczył prawie we wszystkich Paraolimpiadach od 1992 do 2016 roku. W tym roku, w wieku prawie 51 lat będzie reprezentował Francję w rugby na wózkach. Sallem powiedział Radiu Watykańskiemu o odniesieniu sportowych zmagań do konkretu życiowego.
„Przede wszystkim myślę o byciu mistrzem w codzienności. Bycie sportowcem na wysokim poziomie niekoniecznie jest dane każdemu. Są ludzie, którzy chcą po prostu normalnie żyć. Ale prawdą jest, że z kolei sport na wysokim poziomie, dzięki temu, że stawia w centrum uwagi osiągnięcia osób niepełnosprawnych, może zmienić mentalność. To prawda, że jest to atut, gdy jest się zawodowym sportowcem, widocznym, ponieważ wiemy, ile wysiłku trzeba włożyć, aby zostać mistrzem” – stwierdził Ryadh Sallem. „Więc firmy oczywiście to lubią, bo nie trzeba tłumaczyć tej zdolności do angażowania się w osiąganie celów i staranie się o wyniki. Ale większość osób niepełnosprawnych nie jest czołowymi sportowcami, a mimo to bardzo dobrze radzi sobie w pracy, więc to jest właśnie przesłanie, które chcę przekazać” – zaznaczył.
Krzysztof Ołdakowski SJ – Watykan