„Cuida tu vida”, czyli „zadbaj o swoje życie”

„Zadaliście sobie kiedyś pytanie: „Czy ja dbam o swoje życie?”. Ja zadałam je sobie, jak zobaczyłam w Limie znak drogowy, a dokładnie ostrzeżenie na bardzo ruchliwej ulicy: „Cuida tu vida”, czyli „Zadbaj o swoje życie”. Zatrzymałam się nad tą myślą: Czy dbam o swoje życie? Czy umiem korzystać z tego, co ono mi oferuje i czy umiem to docenić?” – dzieli się Agnieszka Więckiewicz, która wiele serca zostawiła w Limie, w Peru.

Czy dbam o swoje życie? Czy umiem korzystać z tego, co ono mi oferuje i czy umiem to docenić? Czy jestem szczęśliwa/y, czy raczej tylko bywam? Tego typu pytań jest sporo. Jednak Agnieszka Więckiewicz dopiero na wolontariacie misyjnym w Peru dość szybko otrzymała odpowiedź na każde z nich. Pomogli jej w tym chłopcy, do których została posłana.

„Każdy dzień przynosi coś nowego. Za każdym razem chłopaki ofiarowują mi zupełnie co innego, z dnia na dzień coraz bardziej otwierają się na mnie. Zaskakują mnie coraz bardziej. Ale i ja coraz bardziej poznaję siebie. Swoje emocje, zachowania, ogromne pokłady czułości dla nich wszystkich. To, co przynosi każdy dzień tutaj, to prezent, w którego szczelnym opakowaniu pojawia się często trud, lecz później, tuż po otwarciu, radość. Doceniam tu każdy dzień, każdego chłopaka. Z jego marzeniami, problemami, troskami, poranieniami i bliznami. Doceniam życie w Limie – mieście bardzo trudnym do życia, funkcjonowania. Bo w tej ogromnej Limie, gdzie mieszka ponad 12 milionów mieszkańców, jest dom. Nazywam go teraz „swoim” domem. Dom, w którym ma swoją przystań ponad 50 chłopców, którzy uczą mnie, jak cenić swoje życie, jak cieszyć się z małych rzeczy, drobnostek, uczą mnie jak zadbać o swoje życie...” – pisała Agnieszka w liście, kiedy była jeszcze na początku swojej misyjnej drogi w Peru.

„Czy my w Polsce, w Europie i innych krajach świata potrafimy doceniać to, co mamy? Ci chłopcy nie mają często jednego rodzica, bo po prostu ich zostawili. Nie mają normalnego domu, nie mają pieniędzy, a mimo to – pielęgnują swoje marzenia, cieszą się z rzeczy drobnych. Wzajemnie otaczają się wielką czułością, troszczą się o siebie nawzajem. Nie ma wśród nich agresji, nie ma wśród nich kłótni czy złości. Przytulają się nawzajem, w wolnych chwilach kładą głowę na kolanach kolegi, a jak jeden z nich płacze – pocieszają, jak tylko potrafią...” – snuje refleksje wolontariuszka misyjna.

Agnieszka Więckiewicz dodaje, że tutaj „w naszym” świecie tego typu zachowania wśród rówieśników i nastolatków, często byłyby nie do pomyślenia. Uważa, że zostaliśmy wyzuci z tego, co normalne. Wszędzie doszukujemy się podtekstów, nie wiadomo czego. To co normalne, bywa obecnie nienormalne. Wyznaje, że przy chłopakach z Peru, nauczyła się po prostu normalności…

źródło za: Salezjański Ośrodek Misyjny

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama