Jan Paweł I „uosabiał ubóstwo ucznia, które polega nie tylko na oderwaniu się od dóbr materialnych, ale przede wszystkim na przezwyciężeniu pokusy postawienia siebie w centrum i szukania własnej chwały”. Tak o wyniesionym dziś na ołtarze papieżu sprzed 44 lat mówił Franciszek podczas Mszy św. beatyfikacyjnej na placu św. Piotra w Watykanie.
Albino Luciani, który przybrał imię Jana Pawła I, był biskupem Rzymu od 26 sierpnia do 28 września 1978 roku. Był jak dotychczas, ostatnim papieżem Włochem.
W homilii podczas Mszy beatyfikacyjnej Franciszek tłumaczył, że Bóg „nie chce nas uwieść podstępem i nie chce rozdawać tanich radości”, nie interesują Go „tłumy jak ocean”. „Nie uprawia kultu liczb, nie szuka aprobaty, nie jest bałwochwalcą osobistego sukcesu. Wręcz przeciwnie, zdaje się martwić, gdy ludzie podążają za Nim z euforią i łatwym entuzjazmem. Zamiast więc dać się pociągnąć powabowi popularności, domaga się od wszystkich, by starannie rozeznali powody, dla których za nim idą, i konsekwencje, jakie to za sobą pociąga” – wskazał papież.
Można bowiem iść za Bogiem „z różnych powodów, a niektóre z nich, musimy to przyznać, są światowe: za doskonałymi pozorami religijnymi można ukryć zwykłe zaspokajanie swoich potrzeb, dążenie do osobistego prestiżu, pragnienie odgrywania znaczącej roli, kontrolowania spraw, żądzę zajmowania miejsc i uzyskiwania przywilejów, dążenie do zdobycia uznania i jeszcze inne”. „Można się posunąć do tego, że ze względu na to wszystko instrumentalizuje się Boga. Ale to nie jest styl Jezusa. I nie może to być styl ucznia i Kościoła” – podkreślił Ojciec Święty.
Wyjaśnił, że „Pan domaga się innej postawy. Pójście za Nim nie oznacza wejścia na jakiś dwór czy udziału w orszaku triumfalnym, nie oznacza też otrzymania ubezpieczenia na życie”. Oznacza natomiast „dźwiganie swego krzyża”, branie, tak jak On, na siebie ciężarów własnych i innych osób, czynienie z życia daru, naśladowanie hojnej i miłosiernej miłości, jaką On żywi wobec nas. „Są to wybory, które angażują całość istnienia; dlatego Jezus chce, aby uczeń nie przedkładał niczego ponad tę miłość, nawet najdroższych uczuć i największych dóbr” – wskazał Franciszek.
Mamy „miłować, nawet jeśli jego ceną jest ofiara, milczenie, niezrozumienie, samotność, trudności i prześladowania”. Taka miłość aż do końca jest zaprzeczeniem działania połowicznego, dostosowywania się, czy spokojnego życie, zadowalania się „wiarą rozwodnioną”. „Jezus tego od nas żąda: żyj Ewangelią i przeżywaj życie, nie połowicznie, ale aż do końca. Bez kompromisów” – stwierdził papież i zauważył, że właśnie „tak żył nowy błogosławiony: w radości Ewangelii, bez kompromisów, miłując aż do końca”.
Jan Paweł I „uosabiał ubóstwo ucznia, które polega nie tylko na oderwaniu się od dóbr materialnych, ale przede wszystkim na przezwyciężeniu pokusy postawienia siebie w centrum i szukania własnej chwały”. „Przeciwnie, za przykładem Jezusa był pasterzem cichym i pokornym. Uważał siebie za pył, na którym Bóg raczył napisać. Dlatego powiedział: «Pan tak bardzo polecił: bądźcie pokorni. Nawet jeśli dokonałeś wielkich rzeczy, powiedz: sługami nieużytecznymi jesteśmy»” – cytował Franciszek.
Podkreślił, że „papież Luciani uśmiechem potrafił przekazywać dobroć Pana”. „Piękny jest Kościół o radosnym, pogodnym i uśmiechniętym obliczu, który nigdy nie zamyka drzwi, który nie czyni serc cierpkimi, który nie narzeka i nie żywi urazy, który nie jest rozgniewany i niecierpliwy, który nie jawi się ponury, który nie cierpi na nostalgię za przeszłością. Módlmy się o to do naszego ojca i brata, prośmy, aby nam wyjednał «uśmiech duszy»; prośmy jego słowami o to, o co sam prosił: «Panie, weź mnie takim, jakim jestem, z moimi wadami, z moimi ułomnościami, ale uczyń mnie takim, jakim chcesz»” – powiedział papież.
st, pb (KAI) / Watykan