Katolicy w Rosji mają problemy ze zrozumieniem wojny na Ukrainie – przyznaje w rozmowie z Radiem Watykańskim abp Paolo Pezzi.
Przypomina, że sytuacja w tamtejszym Kościele jest dość złożona, ponieważ katolicy to nie tylko rdzenni Rosjanie, ale również Ukraińcy, Białorusini czy Litwini, a także ludzie, którzy mają polskie czy niemieckie korzenie. I teraz w czasie wojny świadomość tych korzeni objawia się w sposób dość skomplikowany – przyznaje abp Pezzi.
Ten włoski biskup misyjny jest przewodniczącym katolickiego episkopatu Rosji i w tym charakterze uczestniczy w Pradze w europejskim zgromadzeniu synodalnym. Podkreśla, że Kościół katolicki w Rosji od wielu już lat stara się żyć w duchu synodalnym. Rosyjska agresja na Ukrainę skomplikowała jego położenie. Jednakże jako wspólnota wielonarodowa katolicy w Rosji mogą wnieść szczególny wkład w dzieło pojednania – uważa katolicki arcybiskup Moskwy.
„Wybuch wojny był dla nas przede wszystkim zaskoczeniem. Nie chcieliśmy się z tym pogodzić. Potem pojawiło się poczucie żalu, urazy, a także wzajemna wrogość, która oczywiście nie powinna mieć miejsca we wspólnocie katolickiej. Katolicy w Rosji nie są zgodni w ocenie tej agresji. I spotykam się z katolikami ukraińskimi, którzy twierdzą, że tego nie dało się uniknąć. A są też katolicy rosyjscy, którzy nie przyjmują do wiadomości tej agresji, nie potrafią się z nią pogodzić. I rodzi się wrogość czy przynajmniej niechęć, lekceważenie, co później przybiera postać odrzucenia w rodzinie czy w pracy. Muszę powiedzieć, że bardzo pomocne okazały się w tej sytuacji spowiedzi. Bardzo dużo ludzi przystąpiło do tego sakramentu, zwłaszcza w Wielkim Poście i Adwencie. Ja sam miałem szereg bardzo wzruszających przypadków, kiedy ktoś przychodził do spowiedzi po kilkudziesięciu latach. I czynił to właśnie dlatego, że nie chciał pogodzić się z tym złem i nie wiedział, jak je powstrzymać. W tym znalazł siłę, by przystąpić do sakramentu. Muszę powiedzieć, że miałem kilka naprawdę bardzo wzruszających spowiedzi.“