Oficjalna komisja bioetyczna w Belgii opublikowała właśnie dokument, z którego wynika, że macierzyństwo zastępcze powinno być dostępne dla każdej chętnej osoby, a termin „matka zastępcza” powinien zostać zastąpiony bardziej neutralnym
Komisja uznała, że każdy, kto nie ma możliwości urodzenia własnego dziecka, powinien mieć dostęp do macierzyństwa zastępczego. Nie powinno być dyskryminacji ze względu na płeć, orientację czy sytuację finansową. Oznacza to, że pary homoseksualne lub osoby samotne również powinny mieć do tego prawo. Co więcej, komisja postrzega macierzyństwo zastępcze „jako reprodukcję wspomaganą medycznie, podobnie jak inne reprodukcje wspomagane medycznie, dla których istnieje wsparcie finansowe”.
To znaczący krok w kierunku inwersji etycznej, o której pisze Chantal Delsol w swej książce „Koniec świata chrześcijańskiego”: „Humanitaryzm, współczesna moralność, jest moralnością całkowicie nakierowaną na dobre samopoczucie indywiduum, bez żadnej wizji antropologicznej. Liczy się jedynie chwilowe pragnienie i satysfakcja. Dlatego odrzuca się pedofilię, która krzywdzi dziecko, ale nie aborcję, która atakuje tylko istotę nieświadomą, a przede wszystkim ma przynieść korzyść kobiecie ciężarnej przedstawianej jako ofiara. Niewątpliwie dla dobrego samopoczucia jednostki legalizujemy eutanazję. Dopuszczamy także surogację, bo odpowiada na indywidualne pragnienie posiadania dziecka – a ze strony matki zastępczej wystarczy zgoda”.
Rzeczywiste problemy etyczne pozostają całkowicie pominięte w takiej optyce: co z wzajemną relacją rodziców, która buduje się w czasie ciąży matki? Co z dzieckiem, które w przypadku surogacji staje się przedmiotem transakcji? Jaki będzie miało ono obraz samego siebie i matki, gdy dowie się, że było noszone w łonie obcej kobiety i urodzone przez nią? Co z subtelną biologiczną interakcją między dzieckiem a matką na poziomie hormonalnym i immunologicznym? Co z matką zastępczą, która staje się „łonem do wynajęcia”, a po okresie ciąży musi oddać noszone przez siebie dziecko?
Obecnie w większości krajów zachodnich macierzyństwo zastępcze nie jest uregulowane prawnie lub jest zakazane. Zakaz nie obejmuje jednak surogacji transgranicznej – gdy cała transakcja dokonuje się poza granicami kraju, na przykład w Indiach czy na Ukrainie. Z tego rodzaju macierzyństwa zastępczego korzystają szczególnie często pary homoseksualne. Obecnie w Belgii nie ma ram prawnych dla macierzyństwa zastępczego. Jest ono tolerowane, ale rodzice, którzy z niego korzystają, muszą rozpocząć proces adopcyjny po urodzeniu dziecka. Według ministra spraw społecznych Franka Vandenbroucke, ten stan rzeczy musi się zmienić. Nie chodzi jednak o powstrzymanie tej praktyki, ale o jej legalizację. Dlatego też minister zwrócił się o nową opinię do Komisji Doradczej ds. Bioetyki. Jej raport został opublikowany w zeszłą środę.
Technologia reprodukcji zamiast etyki
Jednym z głównych wniosków raportu jest to, że należy wzmocnić bezpieczeństwo prawne przyszłego dziecka i przyszłych rodziców. „Dziecko jest tworzone na życzenie swoich rodziców”, pisze belgijska gazeta De Standaard. „Nigdy nie jest intencją, aby kobieta nosząca dziecko została matką”. Dlatego też Komisja odradza używanie słowa „matka zastępcza”, a zamiast tego zaleca termin „kobieta zastępcza”.
Pomimo potrzeby wzmocnienia praw dziecka i rodziców zastępczych, Komisja stwierdza, że matka zastępcza ma prawo do „autonomii cielesnej”. Dlatego też Komisja sprzeciwia się komercyjnemu macierzyństwu zastępczemu, w którym matka zastępcza czerpie korzyści finansowe, a proponuje wyłącznie dobrowolną surogację (macierzyństwo zastępcze altruistyczne). Ponadto matka zastępcza ma zachować prawo do przerwania ciąży „w szczególnych okolicznościach”. Tak więc prawo reprodukcyjne rodziców pragnących potomstwa nie jest absolutne.
Raport niewiele mówi o interesie samego dziecka: według Komisji, dzieci urodzone w wyniku macierzyństwa zastępczego rozwijają się tak samo, jak dzieci poczęte bez interwencji medycznej. Przypis w raporcie przyznaje, że niektóre dzieci miały problemy z tożsamością w wieku około siedmiu lat. Zanikły one jednak w wieku 10 lat. Komisja nie wypowiada się również na temat prawa dzieci do informacji o pochodzeniu genetycznym.
Komisja nie uważa za celowe, aby rozróżniać to, w jaki sposób surogatka zaszła w ciążę. Nie ma natomiast jednomyślności co do tego, czy surogatka może zajść w ciążę z własną komórką jajową. Niektórzy członkowie Komisji uważają, że groziłoby to stworzeniem zbyt silnej więzi między kobietą zastępczą a dzieckiem.
Co dalej?
Nie wiadomo jeszcze, czy raport komisji przełoży się na zmianę norm prawnych. „Czujemy otwartość w tym temacie” i „chęć zaoferowania dających poczucie pewności ram zainteresowanym rodzinom”, twierdzi jeden z autorów raportu. Czy oznacza to, że zamiast wyjeżdżać za granicę, potencjalni zainteresowani będą mogli skorzystać z macierzyństwa zastępczego w kraju? To na razie nie jest jasne. Badania pokazują, że większość umów o macierzyństwo zastępcze ma charakter komercyjny. Nie ma zbyt wielu kobiet chętnych do noszenia cudzego dziecka za darmo. Może się więc okazać, że tezy zawarte w raporcie to jedynie myślenie życzeniowe.
Macierzyństwo zastępcze nie zdarza się często w Belgii – najnowsze dane z 2019 r. mówią o 33 ciążach wspomaganych przez pięć ośrodków leczenia niepłodności. Ponadto duża część wniosków jest w Belgii odrzucana. Dane z jednego z ośrodków wskazują, że spośród 230 wniosków złożonych od 1997 r., zostało zaakceptowane jedynie 77.