Dramatyczna sytuacja w indyjskim Manipurze: tysiące prześladowanych chrześcijan nadal nie mogą powrócić do domów

Nuncjusz w Indiach, abp Leopoldo Girelli, odwiedził stan Manipur, gdzie w maju doszło do zamieszek na tle etnicznym, w wyniku których tysiące osób z plemienia Kuki musiało ratować się ucieczką. Hierarcha odwiedził dwa kościoły spalone w trakcie starć, a także obóz dla uchodźców.

Sytuacja do dzisiaj pozostaje niestabilna. Zaledwie tydzień temu pojawiła się informacja o strzelaninie w jednej z wiosek, w której zginęło 13 osób. Łącznie szacuje się, że od maja śmierć poniosło ponad 180 ludzi, a nawet 60 tys. mieszkańców utraciło swe domy.

Nuncjusz w trakcie swej podróży przekazał wyrazy bliskości od Ojca Świętego i zapewnienie o jego modlitwie. W trakcie odwiedzin lokalnego obozu dla uchodźców ofiarował wsparcie humanitarne. Miejscowi byli poruszeni obecnością reprezentanta Papieża i opowiadali o tym, co ich spotkało. W trakcie wizyty abp. Girelliego w Manipurze odprawiono także Mszę o pojednanie w regionie.

Konflikt w tym indyjskim stanie ma wymiar etniczny i dotyczy dwóch dużych grup: Meitei i Kuki. Pierwsi w przeważającej części wyznają hinduizm, drudzy – chrześcijaństwo. W trakcie zamieszek w maju rozwścieczony tłum palił domy i kościoły, przerażeni Kuki ratowali się ucieczką lub na prędko szukali kryjówek. Według lokalnych mediów brutalne wydarzenia miały zostać wzniecone przez Meitei po pogłoskach o zgwałceniu dziewczyny z ich plemienia przez milicjantów Kuki, co okazało się fałszywe. Wcześniej jednak napięcie wzrosło, ponieważ Kuki protestowali przeciw projektowi przyznania statusu zarejestrowanego plemienia dla Meitei. Mniejsze grupy etniczne żywiły obawę, że ten krok de facto pozbawi ich szans na otrzymanie wsparcia oraz zatrudnienie.

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama