„Sytuacja w Aleppo jest dramatyczna. Dominuje strach, a potem nieufność i rozpacz, a także poczucie straty i opuszczenia” - tak sytuację w Syrii opisuje pracujący tam franciszkanin
Aleppo dzień po dniu traci nadzieję. Trzęsienie ziemi pozbawiło tysiące mieszkańców resztek tego, co posiadali i teraz koczują na zewnątrz lub mieszkają ściśnięci w ocalałych budynkach. Większość chce po prostu opuścić Syrię, bo nie mają już nic, na czym mogliby się oprzeć – mówi Radiu Watykańskiemu o. Firas Lutfi OFM.
Franciszkanin towarzyszy sekretarzowi generalnemu włoskiego episkopatu oraz kard. Mario Zenariemu, nuncjuszowi w Syrii podczas ich wizyty w zniszczonym Aleppo. Odwiedziny zaplanowano jeszcze przed katastrofalnym trzęsieniem, które boleśnie dotknęło to miasto. O. Lutfi podkreśla, że teraz obecność przedstawicieli Kościoła jest jeszcze bardziej potrzebna udręczonej ludności.
„Sytuacja w Aleppo jest dramatyczna, ponieważ setki rodzin są zmuszone do przebywania razem w wielkim dyskomforcie, bez prywatności i pośród dużego zamieszania. Pomoc jest rozdzielana w zależności od potrzeb i liczby osób w utworzonych centrach kryzysowych: my franciszkanie mamy kilka centrów w Aleppo, a episkopat łaciński również przyjął setki osób. Krótko mówiąc, staramy się pomagać, jak tylko możemy. Ludzie się boją. Tak wiele dzieci nie chce już wracać do domu, bo ten, zamiast dawać im poczucie spokoju i bezpieczeństwa, teraz stanowi dla nich zagrożenie, ryzyko. Dominuje więc strach, a potem nieufność i rozpacz, a także poczucie straty i opuszczenia. Ludzie nie mają już nawet nadziei, że wrócą do swoich mieszkań. W klasztorze franciszkańskim jest 3000 osób i żadna z nich nie chce wrócić do domu, bopostrzegają go jako zagrożenie – mówi papieskiej rozgłośni o. Lutfi. - Prosimy społeczność międzynarodową o więcej uwagi, prosimy o przezwyciężenie podziałów, krótkowzrocznych wizji, prosimy o ostateczne zniesienie tych sankcji, które najbardziej obciążają ludność cywilną i niewinną. Potrzebujemy trwałego pokoju, który położy kres złu, którego Syryjczycy doświadczają od dwunastu lat, najpierw w wyniku wojny, a teraz także trzęsienia ziemi, tej tragedii w tragedii. Dlatego naprawdę potrzebne jest zaangażowanie wszystkich, a zwłaszcza społeczności międzynarodowej.“