Niejasna definicja przemocy i gwałtu, domniemanie winy, obowiązek wypłaty odszkodowania przed zakończeniem procesu – to kilka wad dyrektywy. Kraje UE będą musiały w ciągu 3 lat wcielić ją w życie.
Projekt został przedstawiony przez Komisję Europejską już w marcu 2022 r. Wady forsowanego aktu wyliczali prawnicy z Ordo Iuris.
„Wśród nich wymieniono m.in. sposób zdefiniowania pojęcia «gwałt» (który w poprzednich projektach był rozumiany jako każdy stosunek płciowy bez wyraźnie udzielonej zgody), niejasną i nieprecyzyjną definicję terminu «przemoc wobec kobiet» czy propozycję wprowadzenia zakazu przesłuchiwania potencjalnej ofiary przestępstwa seksualnego pod kątem jej życia prywatnego, co rodziło liczne wątpliwości z punktu widzenia prawa do obrony” – czytamy na stronie instytutu.
W kwietniu 2024 r. Parlament Europejski poparł dyrektywę. 7 maja zaakceptowała ją Rada Unii Europejskiej, czyli ministrowie krajów członkowskich.
„W ostatniej wersji projektu dyrektywy dodano nowy fragment, w którym wskazano, iż «przemoc wobec kobiet» oznacza m.in. «wszelkie akty przemocy ze względu na płeć» (all acts of gender-based violence). Ponadto zachowano sformułowanie, zgodnie z którym «przemoc wobec kobiet» rozumiana jest nie tylko jako fizyczna napaść, ale również wszelkie akty przemocy «które prowadzą lub mogą prowadzić do fizycznej, seksualnej, psychologicznej lub ekonomicznej szkody lub cierpienia»” - zauważają prawnicy z Ordo Iuris. Jak dodają, pojęcia, takie jak „szkoda” czy „cierpienie psychologiczne i seksualne” nie zostały zdefiniowane zarówno w poprzedniej, jak i aktualnej wersji dyrektywy.
„Ponadto w art. 23 (dawny art. 25.) stwierdzono, że państwa członkowskie zobligowane są do usuwania określonych treści z sieci (w tym treści, o których mowa m.in. w art. 7 i art. 8) – czytamy dalej. – Instytut Ordo Iuris w memorandum krytykował ten przepis z punktu widzenia prawa do swobodnej wypowiedzi. W aktualnej wersji tego przepisu wprowadzono szereg zmian, w tym m.in. postanowienie, zgodnie z którym treści podlegające usunięciu powinny mieć charakter publiczny”.
Nieco zmieniono też przepis zakazujący pytania ofiary o zachowania seksualne z przeszłości. Jednak będzie to dopuszczalne, ale „wyłącznie, gdy jest to istotne i konieczne”.
Kuriozalnie brzmi art. 24 zgodnie z którym „państwa członkowskie zapewniają ofiarom możliwość uzyskania decyzji w sprawie odszkodowania w toku postępowania karnego”.
„W konsekwencji, samo oskarżenie mężczyzny przez kobietę o jakiekolwiek przestępstwo związane z «przemocą», bez potwierdzenia winy, uprawniałoby organy do nałożenia na niego sankcji finansowej. Zatem przepis ten faktycznie ustanawiał domniemanie winy mężczyzny oskarżonego o jakiekolwiek przestępstwo związane z przemocą, bez potwierdzenia winy, jednocześnie nie przewidując żadnych gwarancji zwrotu wypłaconego odszkodowania wraz z odsetkami w przypadku fałszywego oskarżenia. W najnowszej wersji projektu dyrektywy, jego brzmienie nieco złagodzono poprzez dodanie sformułowania «w stosownych przypadkach», nie precyzując, co konkretnie oznacza to pojęcie” – zauważają prawnicy.
Szczególnie niebezpieczny jest nowy art. 26 ust. 2, zgodnie z którym „państwa członkowskie zapewniają ofiarom przemocy seksualnej terminowy dostęp do usług opieki zdrowotnej, w tym usług opieki zdrowotnej w zakresie zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego, zgodnie z prawem krajowym”.
Przepis nie definiuje, co znaczą „prawa reprodukcyjne”, ale w wielu aktach prawnych przez to pojęcie rozumie się aborcję.
Projekt dyrektywy został zatwierdzony przez Rade Unii Europejskiej. Od momentu wejścia dyrektywy w życie, państwa członkowskie będą miały trzy lata na dokonanie wdrożenia jej przepisów do prawa krajowego.
„Do pozytywów bez wątpienia należy rezygnacja z definicji gwałtu opartej o brak wyraźnej zgody, co, w przypadku jej przyjęcia, stanowiłoby rażące naruszenie fundamentalnych zasad prawa karnego, w tym zasady domniemania niewinności – tak dyrektywę ocenia Patryk Ignaszczak z Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris. – Plusem jest także obowiązek kryminalizacji obrzezania kobiet, występującego w niektórych krajach ze znaczącym odsetkiem radykalnych odłamów islamu. Z drugiej strony należy zwrócić uwagę, iż w ostatnio przyjętej dyrektywie zawarto odniesienie do tzw. praw reprodukcyjnych i seksualnych, w kontekście ofiar przemocy wobec kobiet. Może to rodzić uzasadnione obawy, iż w przyszłości jej przepisy będą służyły za podstawę do wyprowadzania z nich tzw. prawa do aborcji. Krytycznie należy ocenić również operowanie niejasnymi i niezbyt precyzyjnymi definicjami, w tym m.in. kluczową z punktu widzenia dyrektywy definicją przemocy wobec kobiet czy utrzymania, w nieco złagodzonej wersji, zakazu przeprowadzania dowodów dotyczące przeszłych zachowań seksualnych ofiary lub innych związanych z nimi aspektów jej życia prywatnego. To samo można powiedzieć o przepisach dotyczących usuwania określonych treści z Internetu. Przemoc wobec kobiet jak i przemoc domowa to zjawiska haniebne, wymagające wyraźnego napiętnowania oraz zwalczania. Ale nawet walka czy zapobieganie tak negatywnym zdarzeniom, jak przemoc wobec kobiet nie może być usprawiedliwieniem dla wprowadzenia rozwiązań prawnych o ideologicznym charakterze, które godzą w fundamentalne zasady prawa, a taką bez wątpienia jest zasada domniemania winy”.
Źródło: ordoiuris.pl