Niedawno opublikowana autobiografia Angeli Merkel „Freiheit” rzuca ciekawe światło na rozdźwięk, jaki istniał w jej życiu między jej prywatnymi, zasadniczo chrześcijańskimi przekonaniami a działaniami w sferze publicznej. Jest wielce prawdopodobne, że z podobnym problemem zmaga się także wielu innych polityków – również w Polsce.
Komunistyczne Niemcy Wschodnie lat 60-tych XX wieku. Małe miasteczko Uckermark, 80 km na północ od Berlina. Pastor Horst Kasner, zdając sobie sprawę z olbrzymiego ryzyka, otwiera swój dom dla grupy protestanckich przywódców, organizując tajne spotkania. Stasi wszystko obserwowuje, zbiera donosy. Mężczyźnie nie brak jednak odwagi i konsekwencji, nawet w obliczu najwyższego ryzyka. Jego goście przychodzili, aby omawiać kwestie polityczne swoich czasów i to, jak w tej sytuacji powinni zachowywać się chrześcijanie. Wszyscy przestrzegali jednej niewypowiedzianej, ale zawsze obecnej zasady: dyskusje nigdy nie mogły wykraczać poza cztery ściany pokoju. W pokoju był jednak jeszcze ktoś. Mała Angela, córka pastora. Siedziała cicho w kącie. Pan Kasner udawał, że jej nie widzi, ale ona uważnie słuchała każdego słowa. Czy umiała wyciągnąć wnioski z tego, co słyszała?
W niedawno opublikowanych wspomnieniach „Freiheit”, Angela Merkel w fascynujący sposób opowiada o wydarzeniach historycznych, wśród których przyszło jej żyć – od dzieciństwa w NRD w cieniu służb specjalnych do objęcia funkcji kanclerza Niemiec jako pierwsza kobieta w historii.
To, co być może najciekawsze, to wgląd w jej własne przeżycia i przemyślenia, pozwalający zaobserwować, jakie procesy zachodzą w głowie polityka rozdartego między własnymi przekonaniami a presją z zewnątrz – pochodzącą od własnego środowiska politycznego, od mediów, od lobbystów i rozmaitych aktywistów. Dotyczyło to wielu istotnych kwestii społecznych, takich jak polityka migracyjna, stosunki międzynarodowe, feminizm, aborcja czy małżeństwa osób tej samej płci.
Chrześcijańska wiara – życiową inspiracją
Angela Merkel nie boi się pisać o swojej chrześcijańskiej wierze i przekonaniach, a jednocześnie ewidentny staje się rozziew między tymi przekonaniami a rzeczywistymi decyzjami, które podejmowała w swojej wieloletniej praktyce jako posłanka, a następnie jako kanclerz Niemiec.
„Wierzę, że istnieje Bóg, nawet jeśli często nie mogę Go pojąć ani wyczuć”, pisze Merkel. Wspomina o słowach, które dodała podczas swojego zaprzysiężenia na urząd kanclerski w 2005 r.: „tak mi dopomóż Bóg”. Wyznaje: „Wiem, że nie jestem doskonała i popełniam błędy, więc wiara ułatwiła mi życie – podobnie jak zadanie wzięcia odpowiedzialności za moich bliźnich i świat stworzony”.
Cytuje także Księgę Jeremiasza 29,7 jako słowa, które szczególnie przemawiały do niej przez całe życie i karierę: „Szukajcie pokoju i dobrobytu miasta... bo jeśli ono prosperuje, to i wy będziecie prosperować”.
Pamiętnik ukazuje historię jej życia w pięciu częściach – podzielonych według osi czasu i tematu. Obejmuje ona dzieciństwo i edukację, zdobycie wyższego wykształcenia jako fizyk, późniejszy doktorat z chemii kwantowej, jej wczesne zaangażowanie polityczne w nowo zjednoczonej Republice Federalnej Niemiec i członkostwo w Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej po upadku muru berlińskiego, wyznawane przez nią wartości „wolności i odpowiedzialności”, pełnienie funkcji kanclerza podczas globalnych kryzysów gospodarczych i humanitarnych oraz jej ostatnie lata przywództwa do 2021 roku.
Dylematy moralne
To, co bodaj najciekawsze, to sposób, w jaki Merkel zastanawia się nad dylematami moralnymi, przed którymi stanęła jako przywódczyni. Jednym z nich była kwestia kryzysu migracyjnego. Jej słynne słowa „Możemy to zrobić” (Wir schaffen das) były wynikiem nie tyle politycznej kalkulacji, co refleksji etycznej, opartej na chrześcijańskim obowiązku pomocy potrzebującym. Merkel ma świadomość, że jej decyzja była już wtedy kontrowersyjna, a dziś jest wprost kwestionowana. Mimo to nadal uważa, że była to decyzja słuszna i uzasadnia ją koniecznością troski o innych, zwłaszcza bezbronnych, ukształtowaną przez wiarę w świętość życia i godność ludzką, niezależnie od konsekwencji politycznych.
Jak pogodzić tę troskę o migrantów z niedoborem troski o los najbardziej bezbronnych: dzieci w łonie matki?
Jeśli chodzi o aborcję, Merkel uważa, że ta kwestia postawiła ją to przed niemożliwym do rozwiązania dylematem. Z jednej strony uważa się za feministkę, która opowiada się za autonomią kobiet. Z drugiej zaś – przywiązywała dużą wagę do „konstytucyjnego zadania ustawodawcy, parlamentu [...], aby chronić wszystkie formy życia, w tym życie nienarodzone”, wyznaje.
W 1992 r. niemiecki Bundestag po długiej dyskusji głosuje nad propozycją legalizacji aborcji, złożoną przez kilka partii. Efektem jest zezwolenie na aborcję w pierwszym trymestrze (po trzydniowym okresie konsultacji) oraz dopuszczenie aborcji w późniejszym okresie ciąży, jeśli istnieją przesłanki medyczne lub psychiczne, tj. zagrożenie zdrowia kobiety. Merkel zgadza się z większością proponowanych zmian, potępiając jedynie fakt, że nie wspomniano wyraźnie, że obowiązkowa porada przed aborcją powinna mieć na celu kontynuację ciąży. Ostatecznie zdecydowała się w ogóle wstrzymać od głosu. Dlaczego? W swojej autobiografii obwinia się o to, że padła ofiarą „autocenzury”, która uniemożliwiła jej „swobodne podążanie za [swoimi] przekonaniami”. Patrząc wstecz na jej karierę polityczną, można stwierdzić, że nigdy tak naprawdę nie podjęła działań w celu zmiany przepisów aborcyjnych w Niemczech.
Szkoda, że była kanclerz nie wyjaśnia bardziej precyzyjnie, czym była owa „autocenzura”. Dlaczego uznała, że nie powinna zabierać głosu w tak kluczowej sprawie? Można jedynie snuć domysły: być może chodziło o presję ze strony kolegów partyjnych, być może była to obawa przed przerwaniem kariery politycznej? A może chodziło o naciski aktywistów i lobbystów, o których Merkel nie ma odwagi pisać nawet dziś?
Męstwo i wierność. Dwie cnoty kluczowe dla polityka
Być może odpowiedź kryje się w innej kwestii, związanej z polityką rodzinną. Merkel zawsze jasno opowiadała się przeciwko małżeństwom osób tej samej płci. A jednak to właśnie pod jej rządami CDU zmieniła definicję rodziny, tak, że stała się „bardziej inkluzywna” wobec tych, którzy nie mieszczą się w tradycyjnej definicji ojca, matki i dzieci, oddzielając w 1999 r. małżeństwo od definicji rodziny. Oficjalnie zaczęto klasyfikować rodziny jako związki, „w których rodzice biorą na siebie trwałą odpowiedzialność za dzieci; a dzieci za rodziców”. W swojej książce Merkel usiłuje wyjaśniać ten wybór, wskazując, że wierzy, iż „związki partnerskie osób tej samej płci również reprezentują wartości, które są fundamentalne dla naszego społeczeństwa”.
Wnioski z tej lektury są raczej smutne. Mamy tu przykład polityka chwiejnego, który nie potrafi pozostać wierny swoim przekonaniom, a dla kariery politycznej potrafi wiele poświęcić – w tym integralność rodziny oraz życie nienarodzonych. Odwołania Merkel do wiary chrześcijańskiej i związanej z nią wartości brzmią raczej nieprzekonywująco. Owszem, można uznać, że w głębi serca pragnie być chrześcijanką i deklaratywnie uznaje wiarę za coś bardzo istotnego. Od przekonań do czynów, jak widać, jest jednak daleka droga. Można wręcz powiedzieć, że Merkel zabrakło dwóch z najistotniejszych w przypadku polityka cnót: cnoty męstwa oraz cnoty wierności. Obydwie powinny być wręcz fundamentalne dla osoby zajmującej się polityką czy działalnością społeczną. Gdy ich zabraknie, życie moralne zaczyna rozpadać się na dwie odrębne cząstki: w sercu jedno, w życiu – drugie.
W biografii tej kryje się też ważne wskazanie dla potencjalnych wyborców. Zanim pójdziemy do urn, popatrzmy uważnie na charakter tego czy innego polityka. Nie dajmy się zwieść pięknym deklaracjom, ale patrzmy na czyny. Prześledźmy, jak (i czy) głosował w ważnych dla nas sprawach. Dla mnie osobiście przed kilku laty szokiem było odkrycie, że jednak z deklarujących się jako katoliczka posłanek w kwestiach związanych z obroną życia konsekwentnie, za każdym razem głosowała przeciw życiu. Nie dajmy się wodzić za nos politykom chwiejnym, koniunkturalistom, którzy dla własnej kariery poświęcą wszystko, łącznie z najważniejszymi wartościami, które teoretycznie wyznają.
A. Merkel. Freiheit: Erinnerungen 1954 - 2021.