Lekarze namawiali rodziców, by dokonali aborcji jednego lub dwojga z ich trojaczków jednojajowych. Para postanowiła jednak walczyć o życie każdego ze swoich dzieci.
Ace Page, ojciec trojaczków, powiedział Daily Mail: „Szczerze mówiąc, brakuje nam słów, nie sądzę, żeby to naprawdę dotarło do nas, że mamy trzech identycznych chłopców”. Jego synowie, Cruz, Enzo i Aljo, są trojaczkami jednojajowymi, pochodzącymi z jednego wszczepionego jajeczka. Urodziły się 10 tygodni przed terminem w październiku, w 29. tygodniu ciąży. Pierwsze trzy miesiące po porodzie spędziły w szpitalu w Bristolu w Anglii, zanim wróciły do domu tuż przed Bożym Narodzeniem.
Para, zaszła w ciążę w wyniku zapłodnienia in vitro. Na początku powiedziano im, że będą mieć bliźnięta, ale podczas kontrolnego USG „odkryto” trzecie dziecko. Przypadek taki jak ten – jednojajowych trojaczków – zdarza się raz na 200 milionów.
Około 17. tygodnia ciąży Shannon Page zaczęła mdleć. Wtedy to lekarze odkryli powikłanie, które może wystąpić w przypadku ciąż mnogich, zwane zespołem przetoczenia krwi między płodami (TTTS). Dzieci dzielą łożysko, co czasami powoduje, że jedno z niemowląt rozwija się kosztem pozostałych. W przypadku tej choroby jedno lub więcej niemowląt może urodzić się niezwykle małe, a nawet umrzeć. Lekarze zalecili selektywną aborcję jednego lub dwojga dzieci, aby zapewnić przeżycie trzeciego.
Rodzice nie zgodzili się na aborcję i dziś, jak mówią, „chłopcy czują się naprawdę dobrze”.
„Ich sondy pokarmowe są odłączone i karmią się z butelek. Ich powrót do domu na Boże Narodzenie to najlepszy prezent, na jaki mogliśmy liczyć. Czujemy się niesamowicie szczęśliwi. Nasz dom z pewnością nigdy już nie będzie taki sam” – powiedziała Shannon Page.
Ich przypadek nie był jedyny. Taka sama wiadomość zdruzgotała brytyjską matkę Katie Johnson. Życie jej nienarodzonych trojaczków było zagrożone, a lekarze zasugerowali aborcję jednego lub dwojga z nich. Jednak Katie i jej mąż Patrick także wybrali życie dla całej trójki, donosi The Daily Mail.
„Wielu lekarzy teraz zachęca, a czasem nawet wywiera presję na przyszłe matki, aby dokonały aborcji nienarodzonych dzieci, gdy występuje problem medyczny. Czasami jest to spowodowane tym, że matka ma raka. Innym razem jest to spowodowane tym, że nienarodzone dziecko zostało zdiagnozowane z zespołem Downa lub rozszczepem kręgosłupa – a nawet rozszczepem wargi. Rodzice dzieci niepełnosprawnych często zgłaszają, że czują presję, aby dokonać aborcji” – pisze portal LifeNews.
Dla matki to trudna sytuacja, z którą nie powinna się mierzyć.
„Lekarze powinni być zaufanymi ekspertami medycznymi, profesjonalistami, na których ludzie polegają, jeśli chodzi o leczenie i ratowanie życia. A matki, już zmartwione samym problemem zdrowotnym, mają dodatkowy ciężar decyzji, czy zaufać radom lekarza, czy dać swojemu nienarodzonemu dziecku szansę na życie” – podkreśla na łamach portalu Steven Ertelt.
Źródło: Daily Mail, LifeNews
Dziękujemy za przeczytanie artykułu. Jeśli chcesz wesprzeć naszą działalność, możesz to zrobić tutaj.