Nie znaleziono ocalałych. Amerykański łyżwiarz cudem nie znalazł się na pokładzie samolotu

Z rzeki Potomak wydobywane są kolejne ciała ofiar katastrofy lotniczej, do której doszło niedaleko lotniska w Waszyngtonie. Na pokładzie samolotu, który zderzył się z wojskowym śmigłowcem miał znaleźć się Jon Maravilla, łyżwiarz figurowy. Nie wiadomo, czy na pokład weszła jego sportowa partnerka.

Sportowiec cudem uniknął śmierci. 19-latek meksykańskiego pochodzenia miał lecieć samolotem z Wichita w Kansas do Waszyngtonu. Na krótko przed wiadomością o katastrofie pisał w mediach społecznościowych, żeby ktoś „zabrał go z Kansas”. Utknął na lotnisku, bo chciał wsiąść na pokład z psem. Kontrolerzy stwierdzili, że zwierzę jest zbyt duże. Dzięki temu chłopak nie zginął razem z innymi pasażerami. Media nie podają na razie, czy do samolotu weszła Saya Carpenter, sportowa partnerka Maravilli.

Katastrofa, której dało się uniknąć

Do katastrofy doszło w nocy w środę ok. godz. 21:00 czasu wschodniego. Podchodzący do lądowania na lotnisku im. Reagana w Waszyngtonie samolot rejsowy linii lotniczyk PSA z 64 osobami na pokładzie zderzył się ze śmigłowcem Black Hawk, którym leciało trzech żołnierzy. Według podanych mediom informacji, mundurowi byli młodzi i nie było z nimi kogoś wyższego stopniem. Jednostki leciały kolizyjnym kursem przez dłuższą chwilę, a wieża kontrolna pytała załogę śmigłowca, czy ta widzi samolot. Nie wiadomo, dlaczego Black Hawk nie zszedł z kursu. Prezydent Donald Trump stwierdził, że katastrofy dało się uniknąć.

Zderzenie spowodowało silną eksplozję. Samolot rozpadł się na dwie lub trzy części. Wpadł do rzeki Potomak, podobnie jak śmigłowiec. Służby ratownicze nie mają nadziei na znalezienie kogokolwiek żywego. Tym bardziej, że w nocy temperatura w Waszyngtonie spadła poniżej zera. Do czwartkowego poranka czasu miejscowego z rzeki wyłowiono 27 ciał.

Źródła: cnn.com, cbs.com, 24horas.cl

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama