W Wielkiej Brytanii obowiązuje prawo zezwalające na zabicie poczętego dziecka nawet w 24. tygodniu ciąży. Lekarze apelują o skrócenie tego terminu do 22. tygodnia.
List lekarzy trafił do wszystkich 650 parlamentarzystów. Medycy wezwali polityków do poparcia poprawki do rządowej ustawy o sądownictwie karnym. Ewentualne skrócenie terminu dopuszczalności aborcji byłoby pierwszą pozytywną zmianą w tej kwestii od ponad 30 lat.
Specjaliści medyczni – od starszych konsultantów po lekarzy pierwszego kontaktu – odnoszą się do zagadnienia przeżywalności wcześniaków. Przed 1990 r. przyjmowano, że poza organizmem matki przeżyje dziecko urodzone w 28. tygodniu ciąży, dlatego zezwalano na aborcję do tego czasu. W 1990 r. termin skrócono do 24. tygodnia, ponieważ ze względu na postęp medycyny wskaźniki przeżywalności poprawiły się. Teraz Brytyjskie Stowarzyszenie Medycyny Perinatalnej (BAPM) wydało wytyczne, zgodnie z którymi ratować należy dzieci urodzone w 22. tygodniu. W przeszłości przeżywało średnio dwoje takich maluchów na dziesięć, a obecnie czworo na dziesięć. W 2020 r. i 2021 r. 261 brytyjskich dzieci urodzonych w 22. i 23. tygodniu ciąży udało się uratować. W efekcie tego doszło do sytuacji, w której w jednej szpitalnej sali można usuwać 22-tygodniowe dzieci, tłumacząc tym, że i tak by nie przeżyły, a w drugiej takie same dzieci umieszczać w inkubatorach i ratować.
Pomysł skrócenia terminu dopuszczalności aborcji popiera 30-osobowa grupa parlamentarzystów z obu głównych brytyjskich partii. Poparli oni poprawkę autorstwa Caroline Ansell wprowadzającą zasadę 22. tygodnia. Jednocześnie w parlamencie pojawiła się też poprawka idąca w przeciwną stronę. Przepisy autorstwa Diane Johnson dekryminalizują aborcję dokonaną nawet po 24. tygodniu ciąży.
Nawet jeśli termin zostanie skrócony, brytyjskie prawo i tak pozostanie skrajnie proaborcyjne. Nawet w krajach, w których obyczajowa lewica przeforsowała swoje pomysły, jak Hiszpania czy Holandia, prawo nieco lepiej chroni poczęte dzieci. W Wielkiej Brytanii dopuszczalna jest aborcja z powodów społecznych, co w praktyce oznacza aborcję na życzenie. Na wyspach brytyjskich co roku ginie ponad 200 tys. poczętych dzieci. Jednak w tej chwili 60 proc. społeczeństwa popiera skrócenie terminu do 20. tygodnia. Wśród kobiet zwolenniczek tego rozwiązania jest 70 proc.
Kryterium przeżywalności w odniesieniu do aborcji jest co najmniej sporne. Nie wiadomo, dlaczego akurat możliwość przeżycia poza organizmem matki miałaby decydować o tym, czy dziecka wolno się pozbyć. Nie mniej jednak pomysł deputowanej Ansell i 700 lekarzy to szansa na pierwszą od kilku dekad pozytywną zmianę.
Źródła: telegraph.co.uk, conservativehome.com