Nie znała słowa „wakacje”. Nie jadła wyszukanych potraw. Nie używała pralki. Sługa Boża Franciszka Lancellotti do końca życia pełniła w Rzymie misję, którą zlecił jej św. Michał Archanioł: przybliżała do Boga wiele dusz. Miała dar czytania w duszach, dar rozeznania duchów i dar uzdrawiania.
Na schodach kamiennicy, w której mieszkała ustawiały się kolejki. Spotkanie z Franciszką Lancellotti miało dla wielu osób coś z mistycyzmu. „Miło jest z nią być, czuję się jak w innym świecie, ten świat to raj” – relacjonowały jej duchowe dzieci. Ciepła, cierpliwa, matczyna: wiedziała, że to, czego każdej duszy potrzeba to: Bóg! Do końca życia pełniła w Rzymie misję, którą zlecił jej św. Michał Archanioł.
Pochodziła z Oppido Lucano, małej miejscowości na południu Włoch. Prowadziła wraz z mężem rodzinny interes. W 1956 r., w dniu jej 39. urodzin ukazał się jej Michał Archanioł i polecił jej przenieść się do Rzymu.
„Musisz udać się do Rzymu, odprawić wiele pokut, a przybliżysz wiele dusz do Boga” – usłyszała od Archanioła, do którego pielgrzymowanie na Górę Gargano, było jej coroczną tradycją.
W wieku 43 lat wraz z mężem i dwojgiem dzieci przeniosła się do Rzymu. Porzucenie dotychczasowego życia i wyruszenie w nieznaną drogę było dla niej szkołą zaufania Bogu i zdaniem się całkowicie na Jego wolę. Osiedliła się w samym centrum miasta, nieopodal Koloseum, gdzie przez ponad 40 lat pełniła misję zleconą jej przez Boga wśród chorych i ludzi dalekich od wiary. Dzięki swej modlitwie i ofiarom wyjednywała im nawrócenie, a także uzdrowienie ciała i duszy.
„Głównym celem jej misji jest poświęcenie się dla zbawienia dusz” – pisze w biografii „Un soffio di fede tra cielo e terra” Paolo Rizzi, postulator procesu kanonizacyjnego Franciszki Lancellotti. „Ludzie, którzy do niej przychodzili, doświadczali niespotykanej pokory, wiar, miłości – celem apostolatu Franceski było ukierunkowanie innych na Boga. Celem jej spotkań z ludźmi był tylko i wyłącznie Bóg” – pisze Paolo Rizzi.
Uważała się za siostrę każdego stworzenia – w duchu św. Franciszka, który był jej bardzo bliski. Była zawsze pogodna, gdyż ślepo ufała dobroci i miłosierdziu Boga. Mała dar zaszczepiania ufności w Bożą Opatrzność w ludzkich sercach. „Udaje się jej dać każdemu właściwą sugestię, by powrócić na drogę chrześcijańską. Jej słowa inspirowane miłością Chrystusa dawały nadzieję i pokój serca” – pisze postulator.
Towarzyszy na drodze rozeznania powołania wielu młodym – rozeznającym także drogę kapłańską.
Pierwszym pytaniem wobec osób, które przychodziły do jej domu, zanim pochyliła się nad ludzkimi problemami, było pytanie: ile czasu poświęcają każdego dnia na modlitwę, w której sama była nieustannie pogrążona. Różaniec odmawiała kilka razy dziennie, przeżywała ekstazy. Powtarzała, że jedno Zdrowaś Maryjo omówione sercem jest milsze Bogu, niż wiele różańców. „Modlitwa jest jej stanem życia” – pisze biograf.
Za każdym razem, kiedy przechodziła obok kościoła, nawiedza Najświętszy Sakrament.
„Musimy chodzić do kościoła z wiarą, musimy naprawdę modlić się do Boga, musimy żyć z Bogiem. Wiele razy mówimy Credo, Akty Pokuty, Ojcze Nasz, ale słowa te muszą przeniknąć sercem” – mówiła Franciszka. Zachęcała, by przechodząc obok kościoła, zawsze wejść na chwilę modlitwy. „Jeśli mijamy przyjaciela i nie pozdrawiamy go, jaki jest tego cel?” – mówiła. „Wystarczy zmówić modlitwę całym sercem, modlić się intensywnie w duszy i powiedzieć: „Boże, pomóż nam”. A Bóg będzie zadowolony i szczęśliwy” – wyjaśniała służebnica Boża.
Tym, którzy nie chodzą do kościoła z powodu innych ludzi, radziła, by nie przejmowali się innymi, ale „interesowali się Bogiem”.
Uczyła ludzi relacji z Bogiem i sama była tego przykładem. Jedna z duchowych córek wspomina, że dzięki niej nauczyła się „polegać tylko na Bogu”. „Musimy zbliżyć się do Boga i modlić się do Niego” – to właśnie uwielbiała powtarzać ludziom, którzy do niej przychodzą.
„Kieruje wszystkich ku Bogu, zapraszając do osobistej relacji z Nim w modlitwie” – pisze postulator.
Jedna z jej duchowych córek stwierdziła: „dzięki niej nauczyłam się zawsze polegać na Bogu, jak ważna jest modlitwa i Msza św.” Uczyła swoje duchowe dzieci, jak ważne jest kochanie Boga i życie z miłości dla Niego. „Franciszka nigdy nie waha się wziąć na siebie wielu cierpień ludzi, którzy się do niej zwracają i zapewnia wszystkich o swojej modlitwie” – jeden ze świadków jej życia.
Bardzo dobrze znała Pismo Święte – niektóre fragmenty cytowała z pamięci. Kontemplując Słowo Boże – czuła, że „Pan jest blisko i żywy”.
„Podczas spotkań z ludźmi, Słowo Boże zawsze było zawsze w centrum rozmowy. Nigdy nie kończyła spotkania bez zacytowania jakiegoś fragmentu z Biblii, który zalecała praktykować i rozpoznawać w nim prawdziwe światło oświetlające drogę” – czytamy w biografii.
Nigdy nie była zniecierpliwiona wizytami innych ludzi w domu. Często na schodach kamiennicy ustawiała się kolejka. Duchowej porady szukali u niej nie tylko świeccy, ale kapłani, osoby ze świata polityki i niewierzący.
„Zawsze byłem zaskoczony intensywnością jej apostolstwa, która prowadziła przede wszystkim dla zbawienia dusz i sprowadzania z powrotem do Kościoła tych, którzy byli daleko, niestrudzenie pracowała w tym kierunku” – wspomina Nicola Macale, franciszkanin.
Nawet, ci którzy spotykali się z nią z ciekawości, a nie ze względów duchowych, opuszczali jej dom przybliżając się do Boga. Miała dar „czytania w ludzkich duszach”, dar rozeznania duchów, dar uzdrawiania. Podczas pobytu w szpitalu San Giacomo w Rzymie modliła się za chorych pacjentów, a ci – ku wielkiemu zdumieniu lekarzy – odzyskiwali zdrowie, często z nieuleczalnych chorób.
„Dla wielu ludzi wielkim odkryciem jest nie tyle uzdrowienie, którego doświadczają, ale wielka świętość jej życia” – pisze biograf.
Dzień Franceski był zawsze taki sam – rozpoczynał się od codziennej porannej Eucharystii. W komunii i zjednoczeniu z Bogiem na nieustannej modlitwie, wzorowo wykonuje swoje obowiązki żony i matki.
Rezygnuje z wygód, stając się przykładem ubóstwa: z wyboru nie pozwala sobie nie tylko na luksus, ale i banalne sprzęty AGD, których nie brakuje w każdym domu. Pranie robi ręcznie – nawet w podeszłym wieku – gdyż nie chce korzystać z pralki, szyje i samodzielnie naprawia ubrania. W domu nie ma ani telewizora, ani ogrzewania. „Z miłości do biedy” często udaje się na rynek Campo dei Fiori w Rzymie i zbiera przejrzałe owoce i warzywa, które wyrzucają handlarze.
Nawet gdy wraz z rodziną przeprowadziła się na Via Cavour z taką samą surowością podejmuje się wszystkich obowiązków domowych. Obiady, które przygotowywała swojej rodzinie, były bardzo oszczędne. Woda, pieczywo, mleko, warzywa, owoce, chilli, domowy makaron, pomidory i bardzo mała ilość mięsa – stanowi jej codzienną dietę.
„Ta niesamowita asceza jest wypełnianiem słów św. Michała Archanioła, który zapowiedział jej potrzebę „odprawienia wielu pokut”, alby wypełnić misję zbliżenia ludzi, bliżej Boga” – tłumaczy w książce Paolo Rizzi.
Wyrzekła się wszelkich przyjemności i rozrywek. Nie zna słowa „wakacje”. Jej „wakacje” polegają na wykonywaniu obowiązków domowych – naprawa przedmiotów, mebli, malowaniu ścian, myciu szyb. Nie podróżuje dla zabawy, z wyjątkiem niektórych pielgrzymek. Francesca prowadzi życie oddane rodzinie i licznym osobom, które się do niej zwracają: drzwi jej domu są zawsze otwarte o każdej porze. Pomagała także ubogim, którzy przychodzili do niej po pomoc.
Słowa, które najpewniej usłyszała kiedyś od Boga i które towarzyszyły jej w życiu, brzmiały: „Zawsze będę z tobą, nigdy cię nie opuszczę!”. I tak właśnie żyła: skromna, zwykła, prosta mistyczka wypraszająca dobro i nawrócenie setkom ludzi, wspierająca dobrą radą córka prowincjonalnego przedsiębiorcy, mama i żona, „dżdżownica” w planie Bożym.
„Celem jej apostolatu jest nakierowanie ludzi do Boga. Mówi z oppidańskim akcentem, ma „dwoje błyszczących oczu, które zdają się przenikać duszę”. Ma w sobie wielką wolę czynienia tego, co podoba się Bogu” – pisze postulator.
14 grudnia 2023 roku papież Franciszek ogłosił dekret o heroiczności cnót służebnicy Bożej Franciszki Lancellotti – współczesnej włoskiej mistyczki, która zmarła zaledwie 16 lat temu – w 2008 roku w Rzymie.
Na podstawie książki „Un soffio di fede tra cielo e terra” Paolo Rizzi