Eutanazja: nie chcą jej lekarze ani chorzy, ale chcą politycy. Nie chodzi o współczucie, ale o finanse

W kolejnych krajach europejskich parlamenty uchwalają ustawy dopuszczające eutanazję albo też toczy się ożywiona debata na ten temat. Presja na liberalizację prawa nie pochodzi jednak od lekarzy ani chorych, ale od samych polityków, którzy pod pozorem współczucia chcą zaoszczędzić całkiem spore pieniądze na opiece paliatywnej.

Przepisy zatwierdzające eutanazję są na „ostatniej prostej” we Francji i Wielkiej Brytanii. Kolejne kraje dokonują przeglądu obecnie obowiązującego prawa, a naciski na liberalizację ze strony polityków i aktywistów pro-eutanazyjnych są wyjątkowo silne.

Francja

Według doniesień dziennika „The Guardian”, 27 maja br. izba niższa francuskiego parlamentu (Zgromadzenie Narodowe) przyjęła projekt ustawy popierającej „pomoc w samobójstwie”. Projekt musi jeszcze trafić do izby wyższej (Senatu) i przejść drugie czytanie w Zgromadzeniu Narodowym. Ustawa ta pozwoliłaby na podawanie pacjentom „cierpiącym z powodu ciągłego, nieznośnego cierpienia fizycznego lub psychicznego” śmiercionośnych leków.

Pracownicy służby zdrowia mogliby przepisywać je pacjentom, którzy mogliby je przyjmować w domu lub w placówce opieki zdrowotnej. Pacjenci musieliby najpierw uzyskać zgodę lekarzy i być świadomi swojej decyzji. We Francji dozwolona jest już eutanazja bierna, która polega na możliwości wyłączenia aparatury podtrzymującej życie.

Co istotne, ustawa spotkała się ze sprzeciwem większości lekarzy. Również francuscy biskupi wskazywali na olbrzymie zagrożenie, jakie wiąże się z liberalizacją prawa do eutanazji i wzywali wiernych do wyrażania swego sprzeciwu, pisząc listy do parlamentarzystów. 

Przeprowadzone przez Francuskie Stowarzyszenie Opieki Paliatywnej badanie wykazało, że co najmniej 80% pracowników służby zdrowia osobiście nie przepisałoby ani nie podało śmiertelnego leku lub zastrzyku. Około 60-70% pracowników opieki paliatywnej jest zdecydowanie przeciwnych proponowanej ustawie. Jeśli w jakichś statystykach podaje się rzekomo wysoki procent (czasem nawet 70%) lekarzy, którzy są za eutanazją, brak jest informacji o ich specjalizacji. Tymczasem szczegółowa analiza ukazuje, że nie są to lekarze bezpośrednio zajmujący się opieką paliatywną, ale specjaliści z dziedziny kardiologii czy też anestezjologii.

Belgia

Jednym z najbardziej liberalnych państw na świecie, jeśli chodzi o możliwość dokonywania eutanazji, jest Belgia. Jest ona jaskrawym dowodem na słuszność ostrzeżeń francuskich biskupów przed „równią pochyłą” – coraz dalej idącego liberalizowania przepisów. Obecnie Belgia zamierza rozszerzyć zakres obowiązującej od 23 lat ustawy o eutanazji o pacjentów cierpiących na demencję. To przekroczenie kolejnej granicy. Teoretycznie wymagane będzie od nich podpisanie „oświadczenia woli”, jak jednak sprawdzić, czy faktycznie będą rozumieć, co podpisują? Jak zapewnić, że owo „oświadczenie” nie będzie spisane pod presją personelu medycznego lub osób bliskich, które nie mają ochoty zajmować się starszym krewnym?

 

Od 2002 roku, gdy w Belgii pozwolono na eutanazję, co najmniej 37 606 osób zakończyło swe życie w ten sposób. Zwolennicy zmian twierdzą, że zapewnią one pacjentom większą „swobodę wyboru”, nawet jeśli stracą oni zdolność do wyrażania swoich życzeń. Zwłaszcza członkowie partii Flamandzkich Liberałów i Demokratów sądzą, że poprawka jest konieczna, aby uwolnić pacjentów od „nieznośnego cierpienia”. Nie zgadza się z nimi belgijski neurolog Eric Salmon który podkreśla, że pacjenci cierpiący na demencję nadal mogą odczuwać miłość, a ich cierpienie nie jest „nieznośne”. Posłanka Frieda Gijbels uważa, że za większością wniosków o eutanazję stoi „strach przed cierpieniem, a nie samo cierpienie”.

Holandia

Eutanazja została zalegalizowana w Holandii w 2002 roku. Ostatnio zakres ustawy został rozszerzony o cierpienia psychiczne osób poniżej 24 roku życia. W zeszłym roku 219 osób poddało się eutanazji, ponieważ lekarze uznali ich stan psychiczny za „beznadziejny i nie do zniesienia”. Co najmniej trzydzieści z tych osób miało mniej niż trzydzieści lat. To kolejny dowód na prawdziwość argumentu „równi pochyłej”. Z roku na rok liczba dokonywanych eutanazji wzrasta w tym kraju i jej zakres rozszerzany jest stopniowo na kolejne grupy pacjentów. Listy osób oczekujących na konsultację i terapię psychiatryczną wydłużają się, więc zamiast udzielać pomocy psychiatrycznej, prościej i taniej jest uśmiercić pacjenta – takie są smutne realia.

Szczególnie niepokojące są przypadki eutanazji dokonywanej na osobach młodych cierpiących na zaburzenia psychiczne. Psychiatra, który specjalizuje się w leczeniu osób młodych, Ivo Aben podkreśla, że trajektoria życia tych ludzi „nie są jeszcze ustalona” i nie da się stwierdzić, że ich cierpienie jest „beznadziejne” ani, że nie istnieje „rozsądna alternatywa” dla eutanazji.

Wielka Brytania

Jak donosi BBC, posłowie brytyjskiego rządu dokonują obecnie przeglądu projektu ustawy o wspomaganym samobójstwie, która umożliwiłaby osobom cierpiącym na nieuleczalne choroby zakończenie życia. Proponowana ustawa zawiera kilka ograniczeń. Osoba wnioskująca o eutanazję musi mieć ukończone 18 lat i spodziewać się śmierci w ciągu sześciu miesięcy. Co najmniej dwóch lekarzy musi zatwierdzić wniosek, a chory musi być w pełni władz umysłowych. W zeszłym roku wielu posłów poparło projekt ustawy, ale nadal jest on dyskutowany. Podobny projekt ustawy jest również przedmiotem debaty w Szkocji. Można powiedzieć, że Wielka Brytania jest jeszcze na szczycie równi pochyłej. Do polityków należy obecnie decyzja, czy śmiercionośna kula zacznie się staczać, czy zostanie zatrzymana.

Norwegia

Tu naciski pro-eutanazyjnych lobby są szczególnie silne. Eutanazja nie została zalegalizowana w Norwegii, jednak aktywistom udało się wmówić znacznej części środowisk medycznych, że jest to właściwe i pożądane rozwiązanie. Badanie przeprowadzone przez Dagen pokazuje, że obecnie znacznie więcej pracowników służby zdrowia niż w 2016 r. popiera eutanazję. Na jej zalegalizowanie naciska także Norweska Partia Ludowa oraz Partia Liberalna.

Obecnie około 36 procent norweskich lekarzy uważa, że eutanazja nie powinna być wykonywana. W badaniu wzięło udział co najmniej 2004 lekarzy, przy czym statystycznie młodsi lekarze są bardziej przychylni tej praktyce niż ich starsi koledzy. Podobną korelację dostrzec można, jeśli chodzi o stosunek do religii: osoby określające się jako „niereligijne” były bardziej przychylne legalizacji niż osoby „religijne”.

Badania szerszej opinii publicznej wskazują jednak, że poparcie dla eutanazji osiągnęło punkt szczytowy około roku 2023, a obecnie spada. Nie jest więc przesądzone, że w Norwegii zostaną wprowadzone bardziej liberalne przepisy dotyczące eutanazji.

Finlandia

Parlament rozpatruje tu inicjatywę obywatelską dotyczącą legalizacji eutanazji, która obecnie jest w tym kraju zabroniona. Propozycja spotkała się z krytyką, zwłaszcza ze strony posłanki Päivi Räsänen, lekarza i członkini parlamentarnej Komisji Spraw Społecznych i Zdrowia.

Räsänen podkreśla, że eutanazja nie powinna zostać zatwierdzona, ponieważ opieka hospicyjna jest bardziej zaawansowana, a zadaniem lekarza jest ratowanie życia i zdrowia, a nie pozbawianie chorych życia. Dodała również, że w krajach, które przyjęły eutanazję, wskaźniki samobójstw są wyższe.

Legalizacja barbarzyństwa

W pozostałych krajach europejskich eutanazja nie została jak dotąd zalegalizowana, pojawiają się jednak stałe naciski, aby tak się stało. Istotnym problemem jest „turystyka eutanazyjna” oraz przymykanie przez władze oczu na sytuacje, w których prawo jest omijane. Przykładem jest Szwajcaria, która wprawdzie nie pozwala wprost na dokonywanie eutanazji przez lekarzy, dopuszcza jednak „wspomagane samobójstwo”. W praktyce różnica jest niewielka: tak czy inaczej lekarz zamiast leczyć, pozbawia chorego życia, tyle tylko, że osoba pragnąca umrzeć sama musi wykonać czynność prowadzącą do śmierci. Przykładem jest niezwykle kontrowersyjna „kapsuła Sarco”, wykonana według projektu Philipa Nitschke: chory umieszczany jest w kapsule, która po naciśnięciu przez niego przycisku wypełnia się azotem, powodując uduszenie. Pierwszą osobą, która zmarła w ten sposób, była 64-letnia obywatelka USA. Samobójstwa dokonała we wrześniu 2024 r. Władze szwajcarskie oświadczyły wprawdzie, że stosowanie tej kapsuły jest niezgodne z prawem, ale jako uzasadnienie podały względy formalno-techniczne: nie przeszła ona procedury zatwierdzenia pod względem bezpieczeństwa, a azot nie jest wymieniony w ustawie o chemikaliach jako środek służący samobójstwu. Jak widać – etyka nie ma tu nic do powiedzenia. Życie ludzkie sprowadzone jest już tylko do aspektów technicznych. Gdy dana osoba uzna, że jej cierpienie jest „nie do zniesienia”, państwo zamiast pomagać, pozbywa się osoby cierpiącej. Tak łatwiej i taniej dla systemu opieki zdrowotnej. Tylko co powiedzieć o społeczeństwie funkcjonującym w taki sposób? To postęp, czy raczej barbarzyństwo?

Źródło: CNE

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama