Z punktu widzenia Watykanu, za niedawną kłótnię między prezydentem USA Donaldem Trumpem a prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim ponoszą winę obie strony. Komentarz opublikowany w sobotę w watykańskim dzienniku „Osservatore Romano” stwierdza, że ostra wymiana zdań w Gabinecie Owalnym pokazuje, co się dzieje, gdy porozumienia negocjuje się na oczach kamer telewizyjnych.
Dyplomacja nie jest telewizyjnym widowiskiem. Problem Ukrainy jest bardzo złożony i nie da się go rozwiązać w atmosferze telewizyjnego show.
„Aby znaleźć drogi do pokoju istnieje potrzeba chronionych przestrzeni”.
Incydent w Białym Domu był „zmianą paradygmatu”. Pokazuje, że legły w gruzach klasyczne metody dyplomacji.
„Takich negocjacji nie prowadzi się na żywo w telewizji” – skomentował watykański dziennik i dodał: „Aby tak skomplikowane negocjacje doprowadzić do pomyślnego zakończenia po trzech latach wojny i w obliczu ciągłego strachu przed trzecią wojną światową, konieczne byłoby zaangażowanie wszystkich stron – i to nie w telewizji”.
Potrzebny krok wstecz
W tej sytuacji konieczne jest wycofanie się z niepotrzebnie rozpalonych emocji, schłodzenie atmosfery i powrót do negocjacji. Każda ze stron musi być zdolna do uczynienia „kroku wstecz”, aby osiągnąć to, co papież Franciszek nazwał „honorowymi kompromisami”.
Komentarz watykańskiego dziennika kończy się stwierdzeniem:
„Stawką jest nie tylko przetrwanie zdewastowanego kraju, ale przede wszystkim zdolność mocarstw do komunikowania się ze sobą i unikania eskalacji na poziomie globalnym. Ponieważ wojna zawsze jest porażką (...), a dyplomacja to trudne, cierpliwe przedsięwzięcie, a nie talk show”.
Źródło: KAI