Weigel: potrzebujemy papieża, który nie będzie się kierował światowymi obawami, ale będzie głosił prawdę

W przededniu konklawe George Weigel wylicza najistotniejsze sprawy, na które powinni zwrócić uwagę kardynałowie wybierający papieża. Pierwszą i najważniejszą jest odważne i jasne głoszenie katolickiej doktryny, szczególnie ważne w świecie, w którym toczy się wojna kulturowa, zagrażająca podstawom naszej cywilizacji. Kościół, który nie głosi jasno prawdy Chrystusowej to Kościół skazany na upadek i zapomnienie.

Swój felieton Weigel rozpoczyna od spostrzeżenia, że Dom św. Marty nie pomieścił wszystkich kardynałów-elektorów, co sprawia trudność we wzajemnych kontaktach. Do tej myśli wraca jeszcze kilkakrotnie, podkreślając potrzebę dobrej komunikacji między kardynałami, tak aby każdy mógł zostać wysłuchany. Jak dotąd komunikacja ta kulała, zarówno podczas minionego pontyfikatu, jak i w trakcie ostatnich kongregacji.

W ciągu ostatniego tygodnia kongregacji generalnych pojawiło się kilka przykładów tego, co niektórzy uważali za subtelne przemówienia kampanijne. Trudno zrozumieć, dlaczego niektórzy kardynałowie (zazwyczaj elokwentni) mają prawo do trzech interwencji, podczas gdy inni walczą o pięć minut na wypowiedź.

Jeden z młodszych członków Kolegium musiał zwrócić uwagę Dziekanowi, że nie zapewniono kardynałom identyfikatorów, co pogłębia problemy z komunikacją. Ostatecznie identyfikatory pojawiły się i wydaje się, że początkowe problemy zostały przezwyciężone. Weigel podkreśla jednak, że kwestie techniczne, sprawy związane z zakwaterowaniem i tym podobne, nie są kluczowe. Podczas wcześniejszych konklawe (zwłaszcza poprzedzającego wybór Jana Pawła I) warunki, w jakich zakwaterowano kardynałów, były kiepskie, a jednak nie przeszkodziło to w dokonaniu właściwego wyboru.

Bardziej istotne są kwestie, nad którymi kolegium kardynalskie powinno się mocno zastanowić, zanim wskaże nowego papieża.

Jako pierwszą Weigel wymienia obecne porozumienie Watykanu z Chinami, pisząc:

Obecna polityka, która pozwala chińskiej partii komunistycznej odgrywać wiodącą rolę w proponowaniu biskupów, narusza kanon 377.5 Kodeksu Prawa Kanonicznego (...) Rządy nie mogą być zaangażowane w mianowanie biskupów. Nielegalność kanoniczna de facto (która podważa rządy prawa w całym Kościele) powinna niepokoić wszystkich.

Nie chodzi tu tylko o formalną niezgodność z prawem kanonicznym, ale o rzeczywiste zagrożenie dla wiary katolickiej, w którą rząd chiński pragnie ingerować.

Polityka Xi Jinpinga polegająca na „sinizacji” wszystkich religii w Chinach jest receptą na powolne niszczenie religii: stąd, w przypadku katolików, nakazane zastąpienie obrazów religijnych (takich jak droga krzyżowa) w kościołach portretami Xi i wyświetlaniem jego powiedzeń. Co więcej, chiński reżim rażąco złamał porozumienie, które po raz pierwszy zawarł z Watykanem w 2018 roku, ostatnio organizując „wybory” i instalację nowego biskupa podczas papieskiego interregnum - podczas którego nie można mianować żadnych biskupów, ponieważ mandat biskupi musi pochodzić od papieża, a w tej chwili go nie ma. (...) Wielkie mocarstwo konsekwentnie nie wywiązuje się ze swoich umów ze Stolicą Apostolską, starając się podporządkować wszystkie praktyki religijne totalitarnemu państwu o ateistycznej ideologii.

Drugą kluczową sprawą jest wojna kulturowa, która zagraża podstawom naszej cywilizacji, słusznie określana mianem „kryzysu antropologicznego”.

Ten „kryzys antropologiczny”, w którym chromosomy nie mają znaczenia, a liczy się tylko osobisty upór, już spowodował niewyobrażalne cierpienie. Doprowadził do powszechnego pogorszenia zdrowia psychicznego. Utrudnił nawiązywanie trwałych przyjaźni, w tym wyjątkowej formy przyjaźni, jaką jest małżeństwo. Zepsuł medycynę, naukę, prawo i edukację. Wyzwolił totalitarną pokusę w starych demokracjach, jak wtedy, gdy właścicielom domów w Wielkiej Brytanii mówi się, że mogą być przestępcami, jeśli modlą się w swoich domach za kobiety w ciąży, jeśli ich domy znajdują się zbyt blisko kliniki aborcyjnej.

Jeśli jest jeszcze ktoś, kto jest w stanie powstrzymać to szaleństwo, to Papież, który będzie miał odwagę jasno głosić prawdę, wbrew światowym trendom:

Następnym przywódcą Kościoła musi być człowiek, który potrafi z przekonaniem i współczuciem głosić biblijne prawdy o tym, kim jesteśmy (stworzeniem, a nie przypadkiem); skąd pochodzimy (od kochającego Stwórcy); w jaki sposób tworzymy autentyczną wspólnotę (której Kościół jest „sakramentem”, zgodnie z Soborem Watykańskim II); jak godnie żyjemy (poprzez dar z siebie, a nie afirmację siebie); i jakie jest nasze ostateczne przeznaczenie (życie wieczne, a nie zapomnienie).

Weigel nawiązuje tu do wypowiedzi o. Jamesa Martina SJ, który wyraża swe obawy co do następnego pontyfikatu – czy spełni on postulaty środowisk LGBT. W rzeczywistości chodzi o coś zupełnie odwrotnego: o jasność moralnego nauczania Kościoła, a nie dalsze jego rozwadnianie. Jeśli czegoś powinniśmy się obawiać, to właśnie tego.

Istnieje obawa, że brak jasności co do katolickiej doktryny, nauczania moralnego i praktyki duszpasterskiej poprowadzi katolicyzm drogą ku zapomnieniu, utorowaną przez liberalny protestantyzm w ciągu ostatnich dwóch stuleci.

Dalej Weigel wylicza kolejne obszary troski, którymi powinni się zająć kardynałowie:

Istnieje obawa, że miłosierdzie i prawda, miłość i prawda będą nadal fałszywie przeciwstawiane w niektórych kręgach katolickich, przy milczącej aprobacie niektórych przywódców Kościoła.

Istnieje obawa, że niektórzy będą nadal błędnie interpretować Sobór Watykański II jako moment, w którym Kościół katolicki został wezwany przez Jana XXIII do wymyślenia siebie na nowo, czego z pewnością nie miał na myśli Jan XXIII.

Istnieje obawa, że jedność Kościoła zostanie źle zrozumiana jako jedność trwającej rozmowy, w której wszystkie opinie są uważane za równe i nic nigdy nie jest rozstrzygnięte, a nie jedność w prawdzie, którą Chrystus przekazał Kościołowi.

Istnieje obawa, że głos Watykanu będzie nadal wyciszany, jak to zbyt często miało miejsce w ciągu ostatnich dwunastu lat, w sytuacjach, w których społeczność katolicka jest brutalnie prześladowana.

Istnieje obawa, że plaga nadużyć seksualnych ze strony duchowieństwa, zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej, nie zostanie potraktowana przez kardynałów-elektorów tak poważnie, jak powinna.

Istnieje obawa, że poważna rzymska refleksja nad pilnymi kwestiami życia będzie jeszcze bardziej zagrożona, jeśli Instytut Jana Pawła II ds. Małżeństwa i Rodziny na Papieskim Uniwersytecie Laterańskim będzie nadal angażował wykładowców, którzy kwestionują lub nie zgadzają się z ustalonym nauczaniem Kościoła.

Na koniec Weigel przytacza wypowiedź jugosłowiańskiego dysydenta Milovana Djilasa, który otwarcie sprzeciwiał się dyktaturze Tito. Djilas stwierdził kiedyś, że jedynym człowiekiem, którego spotkał, a który całkowicie pozbawiony był lęku, był Jan Paweł II. Jak to możliwe? Amerykański myśliciel odpowiada:

Mógł to uczynić, ponieważ był całkowicie przekonany, że Pan Jezus wziął na siebie cały ludzki strach, gdy wzniósł się na drzewie krzyża, gdzie spalił ten strach w ogniu Bożej miłości. Ukrzyżowana, chrystocentryczna wiara była źródłem nieustraszoności Jana Pawła II.

Dlatego, zamiast kierować się światowymi obawami, Kościół musi śmiało i zdecydowanie zwrócić się ku Chrystusowi i to jest najważniejsza wskazówka, jaką przyszłemu papieżowi przedstawia Weigel:

Odpowiedzią na lęk przed Kościołem lub w Kościele jest zwrócenie się do Jezusa Chrystusa, który oferuje każdemu dar przyjaźni z wcielonym Synem Bożym, zbawienie i życie wieczne - na Jego warunkach, a nie na naszych. A Jego warunki zostały zwięźle określone na początku Jego publicznej służby: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1:15). Jeśli Kościół katolicki nie głosi i nie żyje nawróceniem umysłu i serca, jest tylko kolejną międzynarodową organizacją pozarządową. Jeśli Kościół będzie głosił i przeżywał to nawrócenie, rozpali świat.

Źródło: www.georgeweigel.com

« 1 »

reklama

reklama

reklama

reklama