reklama

Terminator nadchodzi. Czy jesteśmy skazani na samozniszczenie?

Historia uczy, że wszelkie odkrycia techniczne i naukowe bardzo szybko wykorzystywane są na polu walki. Sztuczna inteligencja może okazać się jeszcze większym zagrożeniem niż broń atomowa. Czy jesteśmy skazani na zagładę przez fatum, które popycha nas nieustannie do samozniszczenia przez to, co w swoim szaleństwie tworzymy? – pyta br. Damian Wojciechowski TJ.

Damian Wojciechowski TJ

dodane 16.11.2025 16:30

26 listopada 1994 r. 40 rosyjskich czołgów z załogami rekrutowanymi spośród żołnierzy dywizji kantemirowskiej ruszyło do Groznego. Za tę akcję rosyjskim czołgistom obiecano ogromne pieniądze. Były to „zielone ludziki”, bo oficjalne rosyjskie władze ogłosiły, że to akcja czeczeńskiej opozycji, przeciwników prezydenta Iczkerii, Dudajewa. Kolumny czołgów wjechały do centrum miasta. Żołnierze nie mieli pojęcia którędy jechać: zatrzymywali przechodniów i pytali się, gdzie jest Pałac Prezydencki. Kolumny czołgów bez wsparcia piechoty i doświadczenia walki w mieście okazały się bezbronne. W rezultacie Rosjanie zostali rozgromieni przez czeczeńskie grupy szturmowe. Tylko poniżej połowie czołgów udało się wyrwać z miasta. Czeczeńcy wzięli do niewoli kilkudziesięciu Rosjan. Rosyjskie władze nie chciały się przyznać, że to ich żołnierze (Czeczeńcy zagrozili, że rozstrzelają ich jako bandytów i najemników) i zaraz potem ogłosiły, że … „władze Rosji podejmą się wszelkich środków w celu ratowania rosyjskich żołnierzy”. Nie tylko wojsko, ale i rosyjska propaganda były w rozsypce.

Ta pokazowa klęska  niczego nie nauczyła rosyjskich generałów. 31 grudnia 1994 r. 250 czołgów i innych pojazdów, tym razem oficjalnie już Armii Rosyjskiej, wjechało w Groznyj. Czeczeńcy dobrze odrobili poprzednią lekcję, Rosjanie nie. Czołgi bez wsparcia piechoty i lotnictwa, z artylerią, którą często-gęsto biła po swoich, były blokowane przez szybkie oddziały czeczeńskie. Granatnik w pierwszy czołg w kolumnie i w ostatni. Potem koktajle mołotowa po pozostałym. Straty rosyjskie były makabryczne: 150-200 pojazdów bojowych i ok. 1000 żołnierzy. 

Historia nic nie uczy

Wyrosło nowe pokolenie rosyjskich generałów. Minęło prawie 30 lat i 24 lutego 2022 rosyjskie kolumny ruszyły na Ukrainę. Okazało się, że generałowie znowu zapomnieli stare lekcje. Znowu uwierzyli, że na sam widok rosyjskich, pancernych kolumn Ukraińcy się rozbiegną. Długa na kilkadziesiąt kilometrów rosyjska kolumna sunąca w żółwim tempie na Kijów była dziesiątkowana przez ukraińskie javeliny. W innych miejscach było jeszcze gorzej. Kolumna czołgów bez piechoty wjeżdżała do małej miejscowości, gdzie nie  mogła nawet zawrócić. Po uszkodzeniu ostatniego czołgu czy transportera inne były skazane na zagładę. Taka sytuacja miała między innymi miejsce w Buczy, gdzie ulica Wokzalnaja była dosłownie zakorkowana spalonymi pojazdami rosyjskiej armii.  

Od tego momentu minęło ponad 3 lata. Teraz wojna wygląda zupełnie inaczej. Można by powiedzieć, że wiele wojskowych podręczników o polu walki można wyrzucić na makulaturę. Mamy obecnie na Ukrainie pierwszą postmodernistyczną wojnę dronów. Nie ma linii frontu. Nie ma okopów. Nie ma kolumn pancernych. Przeciwników dzieli często odległość 10 km. Taki zasięg mają drony bojowe. Żołnierze siedzą w piwnicy, wpatrują się w ekran komputera i sprawnie kierują dronem przy pomocy joysticka. Na początku drony były kierowane drogą radiową. Szybko okazało się, że taki sygnał łatwo zakłócić i dron rozbija się w zaroślach. Rosjanie wymyślili dron kierowany przy pomocy światłowodu. Rozwiązanie pewne, ale niezbyt wymyślne. Teraz walka toczy się w umysłach inżynierów: Jak stworzyć drona-niszczyciela, którego pracy nie będzie można sparaliżować zagłuszaniem sygnału radiowego i który nie będzie uzależniony od ciągnącego się kilometrami światłowodu? Odpowiedź jest jedna. 

Minął lęk przed bronią jądrową, nadszedł – przed sztuczną inteligencją

Niedawno BBC wypuściło artykuł o tym, że kilku największych potentatów branży informatycznej buduje sobie autonomiczne, podziemne bunkry. Jednym z nich jest Zuckerberg, który buduje taki obiekt na Hawajach. Drugim popularnym wśród IT supermiliarderów miejscem dla tego rodzaju inwestycji jest Nowa Zelandia. Minęły lęki przed bombą atomową, czego teraz boją się ci, którzy znają naszą przyszłość? Ilya Sutskever  (też żyd, tylko rosyjski) współtwórca OpenAI (W 2025 roku to trzecia najwyżej wyceniana prywatna firma świata: wartość 300 mld. $ – budżet Polski w tym samym roku 230 mld. $), która stworzyła ChatGPT - najpopularniejszy chatbot, czyli sztuczną inteligencję, która nie tylko może odpowiedzieć na każde pytanie, ale także napisać artykuł, zrobić biznes plan i wiele innego. ChatGPT może wykonać prace, które do tej pory mógł wykonać tylko człowiek. Ale to tylko początek, ponieważ obecnie twórcy ChatGPT (jak i ich konkurencja) pracują nad AGI, czyli Ogólną sztuczną inteligencją, ja bym ją nazwał Uniwersalną Sztuczną Inteligencją. Obecnie działające AI są wyspecjalizowane i zajmują się różnym wyprofilowanymi działaniami np. rozpoznawaniem obrazów, tworzeniem tekstów, kierowaniem określonymi procesami. Uniwersalna Sztuczna Inteligencja wykonywałaby by wszelakie operacje intelektualne, gromadziła i przetwarzała dane, dokonywała ich analizy, podejmowała decyzje, wdrażała je w życie, zarządzała procesami produkcyjnymi. Czyniłaby to z ogromną szybkością, perfekcją i idealnymi rezultatami. Mogłaby zaplanować jakiś projekt produkcyjny, powiązać sieć dostawców, stworzyć warunki do produkcji (zrobotyzowana fabryka), zająć się logistyką i sprzedażą, no i oczywiście marketingiem. W tym schemacie ciągle obecny jest jeszcze człowiek jako konsument, ale można też wyobrazić sobie, że nie będzie potrzebny.    

Co ciekawe już w 2023 roku twórcy OpenAI, którzy uważają, że taka sztuczna superinteligencja może się pojawić w przeciągu 10 najbliższych lat, postulowali, że trzeba stworzyć międzynarodową agencję (jak MAEA), która kontrolowałaby takie systemy. W tym samym roku  w wąskim gronie współpracowników  Ilya Sutskever zaproponował, aby zaranie, przed narodzinami USI, wybudować autonomiczny bunkier dla najważniejszych pracowników firmy. I tak chyba już jasne, że twórcy boją się już teraz, przed narodzinami, swojego własnego dziecięcia. Krótko mówiąc scenariusz „Terminatora III – bunt maszyn” powoli zbliża się do realności. Oczywiście dla okrasy mamy mnóstwo radosnych okrzyków ile to dobra, postępu i wyleczonych dzieci z białaczki ten wynalazek przyniesie.

Najpierw tworzą zabójczą broń, potem protestują

Nie pierwszy to raz, kiedy uczeni sprawiają nam taką niespodziankę. Weźmy choćby Sacharowa. Najpierw stworzył radziecką bombę wodorową (siła rażenia setki, tysiące razy większa od bomby zrzuconej na Hiroszimę), a potem protestował przeciwko jej ewentualnemu użyciu. Jest na ten temat anegdota: Kiedy Sacharow prezentował na zamkniętym posiedzeniu Biura Politycznego KPZR wyniki swoich badań i rezultat pierwszego wybuchu, zakończył swoją wypowiedź wnioskiem, że ze względu na moc bomby wodorowej nie powinno się jej nigdy użyć. Na to szef sztabu Armii Radzieckiej marszałek Sokołowskij miał mu przerwać: O tym towarzyszu Sacharow nie wy będziecie decydować. Towarzysz Ilya Sutskever też nie będzie o niczym decydował.  

Dron-terminator, czy to już koniec ludzkości?

Wróćmy na front, na Ukrainę. Wygra ten, kto pierwszy stworzy drona niszczyciela, którego pracy nikt nie będzie mógł zakłócić. Taki dron zniszczy najpierw wszystkie drony nieprzyjaciela, pozbawi go „oczu” i możliwości obrony. Dalej poradzą sobie inne drony i choćby czołgi. Nietrudno domyślić się, że najlepszym rozwiązaniem tego zadania będzie stworzenia autonomicznego drona, którego działaniem kierować będzie miniaturowa USI. Zamontowana w takim dronie będzie sama zbierać dane z pola walki, analizować je, podejmować decyzję o celu ataku, przeprowadzać atak, lecieć po nowe akumulatory lub paliwo itd. Oczywiście szybko okaże się, że kierować taką jednostką dronów niszczycieli najlepiej będzie bazowa USI operująca na danym odcinku frontu. Zbierająca dane o dronach przeciwnika, wysyłająca drony niszczyciele i przydzielająca im zadania. Nietrudno się domyślić, co się stanie jeśli USI się pomyli (nazywa się to fachowo „halucynacją”). Na polowaniu na wrony i wróble, a nawet na własne drony może się nie skończyć.

Cóż będzie oznaczać powstanie Uniwersalnej Sztucznej Inteligencji? Otóż będzie to oznaczać konie XVIII-wiecznego racjonalizmu i XIX-wiecznego pozytywizmu. Okaże się bowiem, że Kult Rozumu, który chciano na miejsce chrześcijaństwa wprowadzić podczas Rewolucji Francuskiej, stanie się kultem USI. Ludzie zabili Boga, a na jego miejsce postawili Rozum, myśląc oczywiście o swoim rozumie. A co zrobić jeśli to nie będzie już deifikacja ludzkiego rozumu, tylko rozumu informatycznego, który swoimi możliwościami prześcignie rozum człowieka? Rozum jako najwyższa wartość, kiedy stanie się on rozumem nie-człowieka, będzie jedynie kpiną z ludzkiej pychy. Czy można dalej pokładać nadzieję oraz widzieć jako podstawę życia i wszechświata rozum, który będąc wytworem nas samych i nas samych prześcignął? Taki rozum nie będzie już człowieka potrzebował, ponieważ człowiek okaże się tylko pewnym stadium w jego rozwoju. Homo sapiens pójdzie w ślady neandertalczyka. Wiara w rozum jako podstawowy atrybut człowieka przestanie tego człowieka traktować jako coś szczególnego. Podobnie z pozytywizmem z jego wiarą w naukę i technikę. Pozytywista wierzący we wszechmoc techniki samym maszynom posiadającym USI nie będzie już potrzebny.

Co nas ocali?

Czy jesteśmy więc bezbronni? Skazani na zagładę przez fatum, które popycha nas nieustannie do samozniszczenia przez to, co w swoim szaleństwie tworzymy? Wydaje mi się, że naszą przewagą nad USI może być tylko jedno – to, co „trzeźwi” racjonaliści twardo odrzucają: nasz świat duchowy, nasze serce, uczucia, wiara, miłość. Człowiek nie jest wyłącznie rozumem, tak jak jest nim USI. Nasze podobieństwo do Stwórcy jest znacznie większe niż tylko intelekt (ten mają również  zwierzęta i w określonych zadaniach wiele lepiej działający): nasza dusza, nasze serce, nasza umiejętność kochania, poświęcenia, ofiary. Tego USI nigdy nie posiądzie i tym będziemy z naszym wynalazkiem walczyć. 

 

1 / 1
oceń artykuł Pobieranie..

reklama