Nieznane dramatyczne historie zakonnic biorących udział w powstaniu warszawskim opisuje Agata Puścikowska w swojej nowej książce "Siostry z powstania. Nieznane historie kobiet walczących o Warszawę". Publikujemy fragment ze wstępu do książki, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Znak.
Wstęp
Robiłyśmy, co się dało, by choć tyle współczucia okazać tej skrwawionej, bólem szarganej Matce – Ojczyźnie: bronić, ratować, wspierać jej siły w agonii.
Przyjechały do Warszawy z niemal wszystkich zakątków Polski, ale i z różnych stron świata. Tylko niektóre urodziły się w stolicy,
a wszystkie połączyła miłość do tego miasta i ludzi. Pochodziły z przeróżnych środowisk: z biednych wiejskich domów, z dworków, z pałaców hrabiowskich. Jedne były rolniczkami, drugie nie miały formalnego wykształcenia, a jeszcze inne były doktorami filozofii czy lekarkami.
Niektóre były energiczne, odważne, działały wręcz brawurowo. Inne raczej wycofane, bywało, że zalęknione. Historia postawiła przed wszystkimi ważne zadanie do wypełnienia: ratować, wspierać bezbronnych i opiekować się nimi, walczyć o wolność i godność człowieka wszelkimi dostępnymi sposobami. Niezależnie od charakterów, sposobu bycia, pochodzenia, formacji zadania te starały się wypełnić jak najlepiej, choć na różne sposoby.
O kim mowa? O siostrach zakonnych z wielu zgromadzeń, którym przyszło żyć w Warszawie w czasie okupacji, a potem walczyć w powstaniu warszawskim.
Ile ich było w sierpniu 1944 roku w Warszawie? To pytanie, które sama sobie zadaję i na które chyba nie znajdziemy ostatecznej odpowiedzi. W czasie wojny i powstania warszawskiego na terenie Warszawy działało około trzydziestu zgromadzeń żeńskich, w tym habitowych i bezhabitowych. Jednoznaczne określenie liczby zakonnic będących wówczas ich członkiniami wydaje się jednak niemożliwe. Czas wojny to dla wielu zgromadzeń czas tułaczki. Po wysiedleniu sióstr z domów w całej Polsce podczas zawieruchy wojennej część przebywała w Warszawie. Przed samym powstaniem niektóre siostry wyjeżdżały z miasta, a inne wracały do stolicy akurat w momencie wybuchu walk. Bywało, że z Warszawą stykały się po raz pierwszy dopiero w tych dramatycznych chwilach.
W warunkach okupacji pełna ewidencja sióstr była utrudniona, a dokumenty wielu zgromadzeń i domów zakonnych, kroniki i archiwa spłonęły, zginęły lub zniszczono je w czasie powstania warszawskiego. Dopiero po wojnie siostry próbowały odbudować archiwa, uzupełnić retrospektywnie kroniki. W jednych zgromadzeniach było to możliwe, w innych już nie. W części wspomnienia dotyczące okresu wojny przekazywano jedynie ustnie. Jeszcze w innych spisano je nawet kilkadziesiąt lat później.
Wszystko to sprawia, że gdy chcemy ustalić, ile sióstr zakonnych przebywało w Warszawie w czasie okupacji i powstania warszawskiego, trudno podać konkretną liczbę. Można przyjąć, z dużą dozą prawdopodobieństwa, że było ich nie mniej niż tysiąc, uwzględniając siostry najmłodsze, postulantki i nowicjuszki. W niektórych zgromadzeniach sióstr było kilkadziesiąt, a nawet i więcej, ale inne domy zakonne liczyły zaledwie kilkanaście sióstr. Część zgromadzeń miała kilka domów w Warszawie, siostry mieszkały też przy szpitalach i prowadzonych przez siebie zakładach i razem ze swoimi podopiecznymi wielokrotnie podczas wojny zmieniały miejsce zamieszkania.
W wojennej Warszawie mieszkały i pracowały siostry habitowe, a także bardzo wiele sióstr bezhabitowych, działających w ukryciu, zwanych nawet przez mieszkańców „ukrytkami” lub „skrytkami”.
Czym siostry ze zgromadzeń warszawskich zajmowały się przed wojną? Stwierdzenie: wszystkim, co bliskie i potrzebne człowiekowi, nie byłoby zbytnim uproszczeniem. Siostry zajmowały się edukacją młodzieży, głównie dziewcząt, leczeniem, pielęgniarstwem, opieką nad starszymi, niepełnosprawnymi oraz sierotami. Dożywiały ubogich, zakładały internaty i bursy, tworzyły zakłady dla wykluczonych społecznie. Można powiedzieć, że były wszędzie tam, gdzie działa się ludzka krzywda, gdzie istniała potrzeba wsparcia, gdzie po prostu był człowiek potrzebujący pomocy.
Co się zmieniło wraz z okupacją? Wiele, bo trzeba było działać w nowej, jakże bolesnej i niebezpiecznej rzeczywistości. Pod nosem okupanta, w ukryciu, często ryzykując życie. Ratowanie innych ludzi wiązało się z nieustannym poświęceniem i gotowością na własną śmierć i ofiarę. Zasada pozostała jednak ta sama: ze względu na wyznawane wartości, powołanie i wierność trzeba było ratować i służyć człowiekowi.
Co natomiast zmieniło się wraz z wybuchem powstania warszawskiego? Wiele i niewiele. Wiele, ponieważ siostrom przyszło żyć i działać w skrajnych warunkach. Pod ostrzałem karabinów. Wśród bombardowań. W głodzie. W chorobie. Zakonnice wraz z ludnością cywilną zmuszone były zamieszkać w piwnicach, przyszło im też wynosić rannych spod ostrzału, ratować sieroty, ukrywać powstańców i cieszyć się z ich sukcesów, przeżywać porażki. Część zostanie potem wygnana z Warszawy, by przejść piekło obozu przejściowego w Pruszkowie i później wywozu do Rzeszy. Zmieniło się jednocześnie, gdyż te wszystkie działania, ten heroizm powstańczy to prosta konsekwencja pierwszych i dawnych wyborów.
To świadome wypełnienie życia, wiary, formacji, umiłowania ojczyzny.
Gdy raz powiedziały ludziom i Bogu „tak”, nie wycofały się w obliczu śmierci. W czasie powstania zginęło około stu sióstr.
fragment pochodzi ze wstępu do książki "Siostry z powstania. Nieznane historie kobiet walczących o Warszawę", autor: Agata Puścikowska, Wydawnictwo Znak Kraków 2020