Fragmenty książki "Mała Teresa najwierniejsza przyjaciółka"
Copyright © Wydawnictwo WAM 2003
Rozdział czternasty
— To musiał być naprawdę wielki cios dla Tereski, gdy utraciła również swoją drugą mamusię — mówi ze współczuciem Anita.
— Tak — odpowiada mama —Tereska bardzo cierpiała, że nie miała już Pauliny. Rozstanie z ukochaną siostrą wywołało u niej nawet ciężką chorobę. A było to tak:
Pewnego razu udał się pan Martin wraz ze starszymi córkami w podróż. Celina zaś i Tereska pozostały u krewnych w Lisieux, wujka i cioci Guérin. Wujek opowiadał Teresce o jej zmarłej mamie, chcąc jej tym sprawić radość. Ale Tereska zaczęła płakać. Tak bardzo poruszyły ją te wspomnienia o matce. Ciocia wysłała ją tego wieczoru wcześniej niż zazwyczaj do łóżka. Sądziła bowiem, że jest już bardzo zmęczona. Rozbierając się Tereska zaczęła cała dziwnie drżeć. Ciocia otuliła ją dobrze pierzyną myśląc, że to z zimna. Jednak ani pierzyna, ani butelki z ciepłą wodą nic na to drżenie nie pomogły. Tereska była przez całą noc bardzo niespokojna. Następnego dnia wujek sprowadził lekarza, który powiedział: „Tereska jest bardzo ciężko chora. Jeszcze nigdy nie spotkałem się z taką chorobą u dzieci w jej wieku”.
Choroba ta była rzeczywiście straszna. Czasami Tereska leżała zupełnie nieruchomo, nie będąc w stanie wykonać najmniejszego ruchu. Można by prawie pomyśleć, że nie żyje. To znowu drżała silnie na całym ciele, rzucana raz po raz gwałtownymi drgawkami, i bełkotała coś bez sensu. Bezradny lekarz powiedział: „Nie sądzę, by Tereska mogła tym razem wyzdrowieć”.
Ach, jakiż strach ogarnął na te słowa jej ojca! Również i siostry bardzo się o nią martwiły. Maria prawie nie odstępowała od jej łóżka, pielęgnując ją w dzień i w nocy.
Mama Tereski kochała bardzo Królową Nieba, Maryję, i swoim córkom wciąż powtarzała: „Zwracajcie się w każdej potrzebie do Matki Boskiej. Ona zawsze wam pomoże!” Mama posiadała bardzo piękną figurkę Maryi. Ojciec zabrał ją do Lisieux. Teraz oto stała ona przy łóżku naszej chorej.
Pewnego razu Tereska dostała bardzo ciężkiego ataku choroby. Maria udała się na chwilę do ogrodu, a przy łóżku została Leonka i czytała. Po paru minutach Tereska zaczęła cicho wołać: „Mamo ... mamo!” jak teraz nazywała Marię. Leonka nie zwracała na to uwagi. Była już do takich wezwań swojej siostry przyzwyczajona. Trwało to dłuższy czas. Wreszcie Maria wróciła i znów zajęła miejsce przy chorej. Ale Tereska coraz głośniej ją przyzywała. Czyżby nie zauważyła, że siostra była już od dłuższego czasu przy niej? Maria wzięła jej ręce w swoje i zaczęła do niej przemawiać. Nadaremnie! Tereska w dalszym ciągu ją wzywała. Maria była zrozpaczona. A więc tak bardzo Tereska była chora, że nie rozpoznawała już nikogo!
Załamana Maria uklękła przy niej i błagała żarliwie Matkę Boską, by pomogła jej małej siostrze. Nagle wzrok Tereski padł na stojącą przy jej łóżku figurkę Maryi i spostrzegła, że figurka ta ożyła. Matka Boska wydała jej się nie do opisania piękna. Jej oblicze było pełne niewymownej dobroci i czułości. Ale najpiękniejszy był jej czarujący uśmiech. — Maryja uśmiechała się do Tereski! — W okamgnieniu znikła choroba i wszystkie cierpienia. Matka Boska Uśmiechu uzdrowiła Tereskę.
opr. ab/ab