Wielu z nas towarzyszy dziwne poczucie, że powinniśmy żyć w innym miejscu, zajmować się czym innym, a nawet być kimś innym. Jak stać się kimś innym, jednocześnie będąc prawdziwie sobą?
Oficyna Wydawnicza „Vocatio”
ISBN 978-83-7829-116-9
Format: 225 mm x 225 mm
Stron: 32
Rok wydania: 2013
Dział handlowy: fax (22) 648 03 79, tel. (22) 648 03 78
e-mail: handlowy@vocatio.com.pl
Księgarnia Wysyłkowa „Vocatio”
02-798 Warszawa 78 , skr. poczt. 54
tel. (603) 861 952
e-mail: ksiegarnia@vocatio.com.pl
www.vocatio.com.pl
Wielu z nas towarzyszy dziwne poczucie, że powinniśmy żyć w innym miejscu, zajmować się czym innym, a nawet być kimś innym. Mamy przeczucie, że istniejemy dla czegoś większego niż nieustanne zabieganie wokół codziennych spraw. Tęsknimy do pięknego świata, który jak podświadomie czujemy musi gdzieś być. Ale jak się tam dostać? Jak spełnić głęboko ukryte pragnienia serca? Jak stać się kimś innym, jednocześnie będąc prawdziwie sobą?
Te same odczucia i pytania budzą się w sercach naszych dzieci. Były one też w sercu małego Filipka jednego z bohaterów tej książeczki. Czy znalazł odpowiedzi na swoje pytania? Czy my je znajdziemy? Może pomoże nam w tym ta książeczka. Życzymy wszystkim Rodzicom pełnych znaczenia i niezapomnianych chwil spędzonych z dziećmi na wspólnej z nimi lekturze, refleksji i rozmowie nad treścią tej książeczki.
Magda Grabowska zajmuje się doradztwem małżeńskim i rodzinnym. Wraz z mężem prowadzi konferencje, seminaria, wykłady dla małżeństw, rodziców i narzeczonych. Jest wykładowcą na konferencjach dla kobiet, poświęconych tematyce biblijnej. Jest autorką książek Kobieta warta królestwa, Klucze do pokoju, Wielka wędrówka oraz współautorką książki do przygotowania do życia w rodzinie Zanim wybierzesz. Ma trzech dorosłych synów i sześcioro wnucząt.
Doskonała lektura dla dzieci, do wspólnego czytania z rodzicami, dziadkami i opiekunami.
Biały Gołąb łagodnie unosił się nad Krzewem. Z uwagą obserwował, jak z jajeczek złożonych na liściu Krzewu wylęgają się malutkie gąsieniczki. Wiedział, że za jakiś czas wiele z nich stanie się pięknymi motylami. One same jednak jeszcze o tym nie wiedziały.
Filipek był jedną z tych malutkich gąsieniczek. W jajeczku było mu już ciasno i teraz cieszył się, że może swobodnie rozciągnąć swoje małe ciałko i pełzać po listku. Nagle poczuł wielki głód. Zaczął więc rozglądać się za czymś do zjedzenia. Wokół niego inne gąsieniczki z zapałem chrupały zielone listki Krzewu. Filipek też zabrał się do chrupania. Mniam, mniam. Listki były świeże i bardzo smaczne. Po chwili, najedzony, zapadł w głęboki sen.
- Nie śpij, mały, bo inne gąsienice zjedzą ci wszystkie liście.
Ktoś szturchnął Filipka w bok. Otworzył oczka.
— Kuba! Nie strasz go. Liści na Krzewie wystarczy dla nas wszystkich — powiedział drugi głos.
— Kim wy jesteście? — spytał Filipek, widząc obok siebie dwie postacie.
— Jesteśmy gąsienicami, tak jak ty. Tylko ty jesteś mały, a my duże. Ja jestem Wera, a to jest Kuba.
— A co robią gąsienice? — zapytał Filipek.
— Gąsienice pełzają po gałązkach, chrupią liście i robią wszystko, żeby nie dać się wyprzedzić innym gąsienicom — Kuba był wyraźnie zadowolony, że zna odpowiedź na pytanie małego kolegi.
— Wyprzedzić w czym?
— No... w chrupaniu liści.
— A po co je chrupią?
— Żeby urosnąć. I żeby nie być głodnym — Kuba mówił z wielkim przekonaniem.
— Ja też mam to robić?
— Oczywiście. No, ale dość już tych pytań. Bierz się do jedzenia, bo nic dla ciebie nie zostanie.
Filipek co rano brał się ochoczo do chrupania listków. Cieszył się, gdy znajdował świeżutkie, jasnozielone. Te smakowały mu najbardziej. Lubił pić kropelki rosy pojawiające się o poranku na listkach. Lubił, jak wiatr porusza Krzewem, który delikatnie się wtedy kołysał. Nie lubił natomiast, gdy wiał tak silnie, że Krzew aż się wyginał. Wtedy musiał bardzo mocno się trzymać, żeby nie spaść. Nie lubił też ulewnego deszczu, bo czasem jakaś kropla uderzała go boleśnie i to było bardzo nieprzyjemne. Lubił przyglądać się innym gąsienicom. Lubił z nimi rozmawiać, ale nie lubił się ścigać i chwalić tym, kto więcej zjadł, ani tym, kto znalazł więcej nowych gałązek na Krzewie. Coraz częściej zauważał, że chociaż przemierzał najpiękniejsze zakątki Krzewu, jadł najsmaczniejsze listki, pił pyszne kropelki rosy, ciągle odczuwał głód. Ale to nie był głód burczący mu w brzuszku. To był dziwny głód, który odzywał się w jego malutkim sercu. Czegoś mu wyraźnie brakowało. I to go zaczęło niepokoić.
opr. ab/ab