Wątpliwości św. Piotra

Opowiadanie z I tomu wyboru chrześcijańskich legend i opowiadań "Legendy chrześcijańskie" - Wydawnictwo Księży Marianów 2006

Wydawnictwo Księży Marianów MIC
Warszawa, 2006
ISBN 83-7502-023-0; 978-83-7502-023-6


Wątpliwości świętego Piotra

Legenda hiszpańska

Pewnego razu Jezus i Piotr dotarli w swojej wędrówce do jednego gospodarstwa w Katalonii, wznoszącego się wśród drzew uginających się pod ciężarem złocistych owoców, które właśnie mieli zbierać wieśniak, jego żona i ich syn.

Było upalnie i święty Piotr powiedział:

— Mistrzu, upieczemy się żywcem! Nie mogę się nawet odważyć na zdjęcie kapelusza, by otrzeć pot. Niewiele zostało mi włosów na głowie i mógłbym dostać porażenia słonecznego.

— Jeszcze trochę cierpliwości, mój poczciwy Piotrze, zaraz odpoczniemy w tym gospodarstwie i parę łyków zimnej wody przywróci nam siły, gdyż Ja też umieram z pragnienia.

Tak więc Jezus i święty Piotr dotarli w końcu do gospodarstwa i usiedli w cieniu czereśni. Wieśniacy, widząc obcych, przybiegli, by ich przywitać. Było to małżeństwo i czternastoletni syn, nader bystry i mocny.

— Wejdźcie i odpocznijcie chwilę — powiedziała wieśniaczka. — Dam wam coś do picia. — I po chwili przyniosła zimną wodę z cukrem.

— Widzi mi się — powiedział święty Piotr — że w tym roku zbiór jest dobry.

— Bardzo dobry, dzięki Bogu, który był łaskawy dla naszych pól — odpowiedziała wieśniaczka.

— Macie więc w spichrzu zboża na cały rok — zauważył święty Piotr.

— Nawet jeszcze więcej, gdybyśmy go nie sprzedawali. Ale cały zbiór zawieziemy na targ, gdyż chcemy, by za te pieniądze nasz chłopak wykształcił się choć trochę.

— A co będziecie jeść?

— Wystarczy nam kukurydza, która tego roku też dobrze obrodziła.

Zanim wyruszyli dalej, wieśniaczka poprosiła, żeby poczekali, to chłopak nazrywa trochę czereśni. Będą mogli posilać się w drodze. Nazbierał ich pełną chustę, a były naprawdę wyśmienite. Dwaj wędrowcy spożywali je, wspinając się na wzgórze.

— Zda mi się, że to ludzie poczciwi i dobrzy chrześcijanie — rzekł Piotr.

— Z pewnością, synu — odparł Jezus — lecz pospieszmy się, gdyż ta chmura nadciągająca z zachodu jest brzemienna burzą i dogoni nas, zanim znajdziemy schronienie, jeśli będziemy marudzić.

Kiedy dotarli do szałasu na szczycie wzgórza, burza szalała już nad gospodarstwem, gdzie tak dobrze ich przyjęto. Potem niebo rozpogodziło się i wyruszyli dalej, ale jeszcze przedtem Piotr spojrzał na gospodarstwo i wydał okrzyk zdumienia. Grad zniszczył pole kukurydzy i żyta, i strącił owoce z drzew. Również Jezus dostrzegł zniszczenia, ale nie powiedział ani słowa. Chmura smutku okryła wówczas twarz świętego Piotra.

— Cóż się stało, mój poczciwy Piotrze? — spytał Mistrz.

— Mistrzu, czyż nie zgodziłeś się ze mną, że ci ludzie tam w dole są zacnymi chrześcijanami?

— Ależ tak, Piotrze, to poczciwi ludzie.

— Czemu zatem?...

— Mój drogi, dlaczegóż to poddajesz w wątpliwość mądrość i sprawiedliwość mojego Ojca? — zapytał Jezus z uśmiechem.

— Mistrzu, proś, żeby mi wybaczył! — wykrzyknął wówczas Piotr z płaczem, albowiem kiedy Jezus do niego mówił, światło Boże oświeciło jego umysł i wszystkie wątpliwości ulotniły się.

— Piotrze, Ojciec mój powiedział: „Błogosławieni ubodzy w duchu” — rzekł Jezus. I nie dodał już ani słowa. Poszli dalej i zaczęli mówić o czym innym.

(...)

— Bacz, Piotrze — przerwał mu surowym głosem Jezus. — Twoja wiara chwieje się i trzeba ją umocnić, ponieważ mój Ojciec chce zbudować na tobie dzieło na świecie największe i najtrwalsze!

I to mówiąc, wziął świętego Piotra za rękę i poszedł, by usiąść wraz z nim pod portykiem kościoła.

— Posłuchaj mnie uważnie — podjął Boski Mistrz — a przekonam cię, że nim się zacznie osądzać sprawiedliwość mojego Ojca, trzeba wiedzieć, jak obracają się tajemne koła przeznaczenia. Czy pamiętasz na przykład tych poczciwych wieśniaków, którym burza zniszczyła zbiory przeznaczone na opłatę za naukę syna? Chcieli, by został pisarzem, a sprowadziłby biedę i zamęt na cały kraj. Pośród nieszczęść skończyłby w więzieniu i rodzice umarliby ze zgryzoty. Ponieważ jednak rodzina straciła środki potrzebne, by zrobił karierę, chłopak zostanie uczciwym jak oni wieśniakiem, a rodzice będą żyli u jego boku długo i szczęśliwie, jak i on ze swoimi dziećmi, i kiedy umrze, zasiądzie po prawicy Ojca.

Co się tyczy pustelnika, który tak szczodrze nas ugościł, potrzebował jednego tylko, by stać się naprawdę świętym: wyzbyć się tej cieniutkiej nici próżności, jaka wiązała go jeszcze z ziemią. Spełniłem wolę Ojca i zerwałem tę nić, zabierając mu złoty puchar, który zachował przez niemądrą dumę, gdyż dostał go od króla. Pustelnik raduje się teraz wieczną szczęśliwością w królestwie błogosławionych.

Przewoźnik, który na naszych oczach utonął wczoraj w rzece, splamił się straszliwymi winami: wrzucił do wody wielu podróżnych, by ich obrabować, a chociaż niejeden raz skruszył się, ciągle popadał w ten sam występek. Wczoraj natomiast był w stanie łaski, gdyż dopiero co zakończył spowiadać się ze swoich grzechów i okazał szczerą skruchę. Umarł i wstąpił prosto do nieba. Gdyby żył, grzeszyłby nadal i skończyłby w piekle.

Wreszcie człowiek, któremu dałem puchar, był niegdyś szanowanym wieśniakiem, ojcem wielu dzieci. Utracone zbiory, choroby i inne biedy sprawiły, że wziął na swoje barki ciężar długów, które były dlań nieznośną udręką. Żeby zapomnieć o swoich nieszczęściach, szaleniec zaczął się upijać. Teraz za to, co uzyska ze sprzedaży pucharu, spłaci wszystkie długi, uratuje swoją rodzinę i wtedy wszyscy oni wejdą na drogę, która wiedzie prosto do nieba!

— O Panie — wykrzyknął Piotr z płaczem — proś swego Ojca, by zmiłował się nade mną!

— Mój poczciwy Piotrze — rzekł Jezus z uśmiechem — należysz do tych ubogich w duchu, których mój Ojciec nazwał błogosławionymi, gdyż wejdą do królestwa niebieskiego!

Antonio de Trueba

Leggende cristiane, Milano 1963, s. 348-353

(...)


opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama