Interes z aborcją. Kto zarabia na zabijaniu?

Jak mogło dojść do tego, że na całym świecie aborcja stała się biznesem? (fragment)

Interes z aborcją. Kto zarabia na zabijaniu?

Alexandra Linder

Interes z aborcją. Kto zarabia na zabijaniu?

ISBN: 978-83-7580-247-4
wyd.: Wydawnictwo Salwator 2012

Wybrany fragment
Piękno z gabinetu horroru? Wykorzystywanie zabitych dzieci w kosmetologii

Piękno z gabinetu horroru?
Wykorzystywanie zabitych dzieci w kosmetologii

 

Komórki płodowe i embrionalne zyskują coraz większe znaczenie w testowaniu produktów kosmetycznych: od 11 marca 2009 roku bowiem we wszystkich państwach członkowskich UE obowiązuje zakaz sprzedaży produktów i składników kosmetycznych, które były testowane na zwierzętach, o ile dostępne były inne możliwości testowania. Dlatego koncerny kosmetyczne gorączkowo pracują nad alternatywami i przede wszystkim wykorzystują kultury komórkowe: tak zwierzęce, jak i ludzkie. Testowanie produktów kosmetycznych podlega jasnej reglamentacji: każdy składnik musi być wypróbowany przede wszystkim na działanie karcynogenne (rakotwórcze), mutagenne (upośledzenie ogółu cech dziedzicznych), toksyczność (trujące) i inne możliwości szkodliwego działania. W obszarze działania toksycznego i mutagennego, jak również w teście na zdolność absorbowania przez skórę wykorzystuje się do testów linię komórek ssaków (zwierzęcych i ludzkich), podczas gdy szkodliwe działanie słoneczne (działanie fototoksyczne) sprawdza się jedynie na linii komórkowej, pozyskanej z myszy. Te metody alternatywne mają na celu stworzenie „etycznych kremów pielęgnacyjnych”, aby konsument mógł być spokojny, że przez dokonanie takiego zakupu nie wspiera żadnych testów przeprowadzanych na zwierzętach. Natomiast ludzie bez zastrzeżeń mogą być wykorzystywani do tego typu testów, tutaj etyka nie odgrywa absolutnie żadnej roli.

W kwietniu 1980 roku na granicy szwajcarsko-francuskiej został skontrolowany pewien samochód transportowy. Znaleziono w nim setki usuniętych, zamrożonych dzieci, które miały być dostarczone do przeróżnych zakładów kosmetycznych we Francji. Jedna z ówczesnych sprzedawczyń produktów tego typu nazwała je „absolutnie naturalnymi” i podała dokładny skład: były to pochodzące z płodów: śledziony, wątroby i grasice. Jednakże tak wówczas, jak i dziś trudno doszukać się dokładnej informacji na ten temat, ponieważ w kosmetyce, jak i w innych dziedzinach składniki nazywane są możliwie ogólnikowo i mgliście.

W kosmetycznej redukcji zmarszczek dużą rolę odgrywa kolagen. Kolagen jest molekułą białkową, przyłączającą się do włókien i ochraniają tkankę łączną. Jest bardzo ważnym składnikiem skóry ludzkiej. Normalnie kolagen pozyskuje się z rogacizny, z czasem zaczął się pojawiać również kolagen morski, jednakże często brakuje dokładnych danych, skąd wykorzystywany w produktach Anti-Aging i innych kremach kolagen tak naprawdę pochodzi. Bardzo możliwe, że w tego typu wyrobach pielęgnacyjnych stosuje się kolagen pozyskiwany z płodów. W lutym 2005 roku „American Journal of Anatomy” opublikował wyniki badań przeprowadzonych na usuniętym w pierwszym trymestrze ciąży dziecku. Badania te dotyczyły różnego rodzaju kolagenu, dostępnego w embrionalnej i płodowej skórze. We wrześniu 2005 roku „Asia News” doniosła o seryjnym pozyskiwaniu tej substancji ze skóry więźniów skazanych na karę śmierci oraz z usuniętych dzieci, a także o sprzedaży gotowych już produktów nawet do Wielkiej Brytanii. Znana jest również, trwająca latami, działalność pewnego francuskiego koncernu kosmetycznego w Chinach: wykupił on dwie chińskie marki, przynoszące roczny dochód w wysokości około 40 milionów euro. Pochodzenie składników w kosmetykach pielęgnujących skórę produkowanych przez te firmy miało być poddane szczegółowym badaniom, ponieważ używanie płodów do wszelkich możliwych celów jest przecież w Chinach zupełnie normalne.

Pewna firma z Rosji sprzedaje „placenta-kolagenowe”, maseczki i kremy zawierające kwas hialuronowy (regulujący przepuszczalność komórkową i niezbędny jako naturalna „substancja łączna” w organizmie), jak również inne „płodowe” glukozaminoglukany (występujące w tkankach ochronnych i łącznych). Czy substancje te zostały pobrane z pępowiny, czy z płodów nie zostało podane. Reklama producenta opiera się na stwierdzeniu, że „proponuje on produkty do pielęgnacji skóry, skomponowane z płodowych komórek”. Z biegiem czasu produkty te są już dostępne również w Niemczech.

Na zapytania kierowane do amerykańskiej Administracji Żywienia i Leków w 1985 roku, urząd odpowiedział, że nie ma absolutnie żadnych dowodów na to, że usunięte dzieci są wykorzystywane w produkcji kosmetyków. Najwyraźniej zapytań nieco aktualniejszych po prostu brak. Zresztą w USA nie ma żadnego obowiązku podawania składników kosmetycznych do przebadania w FDA i uzyskania certyfikatu dopuszczającego. Również amerykańska strona internetowa (cosmeticsdatabase.com) nie zawiera absolutnie żadnych danych dotyczących składników z przyrostkiem „płodowe” lub „embrionalne”. Śledząc przegląd produktów zawierających na przykład kolagen (w szczególności kosmetyki z serii Anti-Aging), przeważnie używa się takich określeń, jak: Collagen, natural Collagen czy native Collagen, co oczywiście nie przedstawia najmniejszej nawet wskazówki odnośnie do prawdziwego pochodzenia tego składnika.

Na zapytanie przesłane Federalnemu Instytutowi ds. Medykamentów i Produktów Medycznych (BfArM), czy istnieje dostęp do informacji o wykorzystywaniu kolagenu embrionalnego lub płodowego, przyszła oficjalna odpowiedź, w której w żadnej mierze nie poruszono konkretnie problemu wykorzystywania ludzkich płodów i embrionów, a jedynie mówiono o embrionach i płodach zwierzęcych. „Ogólnie przyjmuje się, że kolagen może być pozyskiwany z tkanki łącznej ssaków. Najczęściej tkanki łącznej skóry i kości, ale również ze ścięgien i rogówki oka oraz włókien chrząstek”. Odwołanie do ssaków jest niezwykle interesujące, szczególnie że według ściśle biologicznej klasyfikacji człowiek to przecież też ssak, więc kolagen mógłby być pochodzenia ludzkiego. Mamy tu zatem znów do czynienia z (być może nieświadomą) metodą rozmywania informacji, tak często spotykaną również w innych dziedzinach.

Internetowe poradnie kosmetyczne doradzają na każdym kroku używanie ekstraktów embrionalnych w celu wewnętrznego i optycznego odmłodzenia skóry. Na rynku dostępny jest pewien „bioodmładzający” krem pielęgnacyjny, produkowany w Szwajcarii z tych samych komórek skóry, pozyskanych z usuniętego dziecko, co opisana już wcześniej medyczna wersja zastępcza, stosowana przy ciężkich poparzeniach. Krem odżywia i odświeża starzejącą się skórę; kosztuje około 160,50 dolarów za tubkę. Przynosi to firmie, która początkowo zajmowała się jedynie produkcją preparatów do leczenia poparzeń skóry, ogromne dodatkowe zyski, które nie byłyby możliwe, gdyby firma pozostała wyłącznie przy działalności medycznej. Kliniki płacą stosunkowo niewiele za centymetr kwadratowy tkanki skórnej, w USA około 6 dolarów, podczas gdy dochód z wykorzystania tej techniki w przemyśle kosmetycznym sięga rocznie kilkuset do kilku tysięcy milionów dolarów.

Na europejskiej liście składników kosmetycznych dopuszczonych do użycia można znaleźć również Embryo Extract — „ekstrakt embrionalny” pod numerem 293-667-4 z opisem: Embryo Extract to ekstrakt pozyskany ze skóry pewnego embriona ssaka” — pojęcie „ssak”, w oryginale angielskim mammalian, może, jak już wielokrotnie było wspomniane, oznaczać zarówno zwierzę, jak i człowieka. Jako działanie takiego ekstraktu podaje się moisturising (nawilżanie) i skin conditioning (odżywianie, pielęgnacja skóry). Do nowego trendu należą operacje kosmetyczne i zabiegi mające wspólną cudowną nazwę Anti-Aging. W Londynie można się poddać zabiegowi wstrzykiwania komórek macierzystych, pochodzących z pępowiny, w ramach kuracji odmładzającej. Na Barbados taki zabieg, przy wykorzystaniu komórek pochodzących z usuniętego płodu, kosztuje około 20 tys. euro. Jedna z tych metod polega na wstrzykiwaniu w grzbiet dłoni komórek wątroby pochodzących z dziecka usuniętego między 6. a 12. tygodniem ciąży, co ma działać prawdziwe cuda w odmładzaniu skóry. Również w Moskwie proponuje się tego typu kuracje odmładzające. W tym przypadku ponoć namawia się młode, pozbawione środków do życia kobiety, aby za opłatą (w wysokości 200 dolarów) zaszły w ciążę, po czym ją usunęły po to właśnie, aby usunięte dzieci mogły być wykorzystywane do zabiegów odmładzających („­Daily Mail”, 7 sierpnia 2006). Pewien instytut w Republice Dominikańskiej, od 1995 roku specjalizujący się w tego typu zabiegach przy użyciu tkanki płodu, leczył już około 1,5 tys. pacjentów, według własnych danych — w ciągu ostatnich 13 lat zarobił na usuniętych dzieciach 30 milionów euro.

opr. ab/ab

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama