Fragmenty książki "Medytacje filozoficzne"
Józef ŻycińskiMedytacje filozoficzneISBN: 978-83-927267-6-0 |
Walory wokalne alternatywnych ideologii znajdują nierzadko uzupełnienie w filozofii egalitaryzmu i błędnie pojmowanej demokracji. Jej wzorce przywodzą na pamięć wywody Mrożkowskiego Nieśmiertelnego kretyna. Wychodząc z aksjomatu: „wszyscy ludzie są równi, to znaczy nikt nie jest głupszy od nikogo”, stanął on przed koniecznością uznania, że albo wszyscy są głupi, albo wszyscy mądrzy. Ponieważ obie alternatywy wydają się jednakowo głupie, w imię zbiorowej miłości i optymistycznej wizji świata — należy wybrać drugą. W rezultacie można łatwo uzasadnić prostą wizję, w której faszyzm okazuje się nie gorszy od demokracji, głupota inspiruje twórcze poszukiwanie niekonwencjonalnych rozwiązań, zaś oprawca ma obraz świata alternatywny w stosunku do obrazu przyjętego przez jego ofiarę.
By uniknąć oskarżeń, iż propozycje takie są zdominowane przez bezpodstawny optymizm, można złączyć z nimi dramatyczne deklaracje typu „cywilizacja się skończyła”, „Bóg umarł”, „świat nie ma sensu”. Następstwem takiego połączenia będzie nihilizm przyjmowany jako uwieńczenie filozofii. Stylowy dreszcz z powodu efektywności nihilistycznych haseł przechodzi w dreszcz przerażenia, gdy ocenimy praktyczne następstwa tych haseł. Pewne postawy, atrakcyjne jako konwencja artystyczna czy literacka, budzą przerażenie, gdy traktujemy je jako propozycje filozofii życia.
Istnieją dziedziny zjawisk, w odniesieniu do których przyjmuje się uznawane powszechnie wzorce racjonalności. W dziedzinach takich absurd można łatwo rozpoznać jako absurd. Za absurdalne zostaną uznane natychmiast przypuszczenia, iż Ziemia jest płaska, zaś system monopartyjny jest najlepszym z możliwych. Kiedy jednak wchodzą w grę propozycje dotyczące złożonych życiowych postaw, w których etyka łączy się z pragmatyką działania, jednoznaczne oceny okazują się dużo trudniejsze. Pod sztandarem walki o wyzwolenie można wtedy toczyć święty bój o równouprawnienie absurdu i nawet po przegranym boju mieć trudności z samokrytyczną oceną wcześniejszych postaw.
Z filozofią łatwego „why not?” może wtedy współgrać pseudosokratejskie „nie wiem”. Podczas gdy u Sokratesa wynikało ono z rzeczywistej niemożności rozwikłania trudnych dylematów, u jego pozornych kontynuatorów wynika z niechęci do samokrytycznej refleksji. Ten typ konformizmu ma obszerną dokumentację w biografiach artystów i myślicieli, którzy swą twórczość zaoferowali systemom totalitarnym.
Ceniony niemiecki poeta Gottfried Benn nim popadł w niełaskę u Goebbelsa znany był ze swych sympatii do nazizmu nie tylko w literaturze, lecz również w organizowaniu polityki kulturalnej Rzeszy. Kiedy po wojnie usiłował wydobywać ze swej biografii jedynie fakty świadczące o dystansie wobec narodowego socjalizmu, któryś z dziennikarzy zapytał go bez ogródek, czym tłumaczyć jego wcześniejsze umizgi do faszystów. Odpowiedź brzmiała skromnie: „Ja..., ja..., nie wiem”. Dwa słowa „nie wiem” stają sią wtedy wygodną etykietką zwalniającą subiektywnie z obowiązku głębszych przemyśleń i trudnych decyzji. Ten typ niewiedzy nie ma nic wspólnego z tradycją Sokratesa, ułatwia natomiast kontynuację walki o równouprawnienie etycznego absurdu.
opr. aw/aw