Wybrane fragmenty pism Nietzschego dotyczące nihilizmu
1. Jakie korzyści oferowała chrześcijańska hipoteza moralna?
1) użyczała człowiekowi wartości absolutnej, mimo jego małości i przypadkowości w strumieniu stawania się i przemijania
2) służyła adwokatom Boga, gdyż mimo cierpienia i zła nadawała światu charakter doskonałości - włącznie z ową "wolnością" - zło jawiło się sensownym.
3) ustanawiała u człowieka wiedzę o wartościach absolutnych i dawała mu tym samym właśnie w odniesieniu do rzeczy najważniejszych adekwatne poznanie
4) zapobiegała, by człowiek gardził sobą jako człowiekiem, by brał stronę przeciwną życiu, by wątpił w poznanie: była środkiem zachowania; - in summa: moralność była wielkim antidotum przeciwko nihilizmowi praktycznemu i teoretycznemu.
2. Pośród sił jednak, które wychowała moralność, była szczerość: ta zwraca się w końcu przeciw moralności, odkrywa jej teleologię, jej niebezinteresowność - i teraz wgląd w to długotrwałe wcielone zakłamanie, co do którego wątpi się, czy można je od siebie odjąć, działa właśnie jako stymulator. Ku nihilizmowi. Teraz konstatujemy w sobie potrzeby, zaszczepione nam przez długotrwałą interpretację moralną, które obecnie jawią się nam jako potrzeba nieprawdy: z drugiej strony to z nimi zdaje się wiązać wartość, to z uwagi na nie wytrzymujemy życie. Ten antagonizm - nie cenić tego, co poznajemy, nie móc już cenić tego, czym chcielibyśmy siebie okłamać - jako wynik daje proces rozkładu.
3. Faktycznie, nie potrzebujemy już tak bardzo antidotum przeciwko pierwszemu nihilizmowi: życie nie jest już, w naszej Europie, w takim stopniu niepewne, przypadkowe, nonsensowne. Tak ogromne potęgowanie wartości człowieka, wartości zła itd. teraz nie jest już potrzebne, wytrzymujemy znaczące obniżenie tej wartości do umiarkowanego poziomu, potrafimy przystać na niejeden nonsens i przypadek: osiągnięta moc człowieka pozwala teraz na redukcję środków rygoru, z których najpotężniejszym była interpretacja moralna. "Bóg" jest nazbyt skrajną hipotezą.
4. Pozycji skrajnych nie zastępują jednak pozycje umiarkowane, lecz znów skrajne, aczkolwiek odwrotne. Stąd wiara w absolutną immoralność natury, w bezcelowość i bezsensowność jest psychologicznie koniecznym uczuciem, gdy nie daje się już utrzymać wiara w Boga i w esencjalnie moralny porządek. Teraz pojawia się nihilizm, nie dlatego, iżby istnienie było bardziej nieprzyjemne niż niegdyś, lecz dlatego, że człowiek stał się w ogóle nieufnym wobec "sensu" w złu, ba, w istnieniu. Przepadła jedna interpretacja; że jednak uchodziła za jedyną, przeto wydaje się, jakby w istnieniu nie było wcale sensu, jakby wszystko było nadaremne.
5. Pozostaje wykazać, że owo "Nadaremnie!" stanowi specyfikę naszego współczesnego nihilizmu. Nieufność wobec naszych chrześcijańskich ocen wartości wzmaga się aż po pytanie "czy wszystkie wartości nie są przynętami, za sprawą których komedia ciągnie się i ciągnie, lecz zupełnie nie przybliża do rozwiązania?" Trwanie, z "Nadaremnie", bez celu i mety, jest najbardziej porażającą ideą, zwłaszcza gdy się pojmuje, że [jest] się okpiwanym, a jednak nie ma się mocy, by nie dać się okpiwać.
6. Pomyślmy sobie tę myśl w jej najstraszliwszej formie: istnienie takie, jakie jest, bez sensu i bez celu, ale nieuniknienie nawracające, bez finału w nicości: "wieczny nawrót".
Jest to najskrajniejsza forma nihilizmu: nicość ("bezsens") wieczną!
Europejska forma buddyzmu: energia wiedzy i sił zmusza do takiej wiary. Jest to najbardziej naukowa ze wszystkich możliwych hipotez. Przeczymy [istnieniu] celów zamykających: gdyby istnienie miało jakiś, musiałoby go osiągnąć.
7. Łatwo pojąć, że dążymy tu do czegoś, co jest przeciwieństwem w stosunku do panteizmu: "wszystko, co doskonałe, boskie, wieczne" zmusza bowiem również do wiary w "wieczny nawrót". Pytanie: czy wraz z [uniemożliwieniem] moralności uniemożliwiono także panteistyczne Tak wobec wszechrzeczy? Czy jest sens wyobrażać sobie Boga "poza dobrem i złem"? Czy byłby możliwy panteizm w takim znaczeniu? Czy usuniemy z procesu nasze wyobrażenie celu, a mimo to przytakniemy procesowi? - Doszłoby do czegoś takiego, gdyby coś w owym procesie było osiągane w każdym jego momencie - zawsze coś jednakiego
Spinoza dobił się takiego afirmatywnego stanowiska, gdyż każdy moment jest logicznie konieczny: swym instynktem logicznym tryumfował on nad takim charakterem świata.
8. Jego przypadek ma jednak tylko jednostkowy charakter. Każdy rys charakterystyczny, leżący u podstawy każdego zdarzenia, musiałby, gdyby jednostka doznała go jako swego rysu charakterystycznego, skłaniać ją do tryumfalnej pochwały każdej chwili istnienia powszechnego. Chodziłoby o to właśnie, by owego rysu charakterystycznego doznać w sobie samym z przyjemnością, jako dobrego, wartościowego.
9. Moralność chroniła życie przed rozpaczą i skokiem w nicość ludzi i stany społeczne, [po]gwałcone i przygniecione przez człowieka: niemoc wobec ludzi bowiem, a nie wobec natury, rodzi najbardziej desperackie rozgoryczenie istnieniem. Moralność traktowała tyranów, pogwałcicieli, w ogóle "panów", jako wrogów, przed którymi zwykłego c[złowieka] należy ochraniać, tzn. w pierwszym rzędzie pokrzepiać, potęgować. W konsekwencji moralność najgłębiej nauczyła nienawidzić i mieć w pogardzie rys charakterystyczny wszystkich panujących: ich wolę mocy. Usunąć tę moralność, zaprzeczyć jej, rozsadzić ją: pozwoliłoby to odwrotnie odbierać i oceniać najbardziej znienawidzony [dotychczas] popęd. Gdyby cierpiący, uciśniony, stracił wiarę, że ma prawo pogardzać wolą mocy, wszedłby w stadium beznadziejnej desperacji. Doszłoby do tego, gdyby ów rys był esencjalny dla życia, gdyby się okazało, że nawet "wola moralności" jest zakamuflowaną "wolą mocy", że także ta nienawiść i pogarda jest jeszcze wolą mocy. Uciśniony zrozumiałby, że stoi na tym samym gruncie co uciskający i że nie przysługuje mu żadne uprzywilejowanie [ani] ranga wyższa od rangi tamtego.
10. Raczej odwrotnie! W życiu prócz stopnia mocy nie ma niczego, co miałoby wartość - przyjąwszy właśnie, że samo życie jest wolą mocy. Moralność strzegła upośledzonych przed nihilizmem, przyznająckażôdemu nieskończoną wartość, wartość metafizyczną, i wplatając go w porządek, który nie pokrywa się z doczesną mocą i hierarchią: uczyła poddania, pokory itd. Jeśli przyjąć, że wiara w tę moralność ginie, to upośledzeni nie będą już mieli swej pociechy - i zginą.
11. Ginięcie prezentuje się jako rujnowanie siebie, jako instynktowne wybieranie zachowań, które muszą niszczyć. Symptomy tego samowyniszczania się upośledzonych: autowiwisekcja, zatrucie, odurzenie, romantyzm, przede wszystkim zaś instynktowna inklinacja do działań, którymi mocarzy czynią sobie oni swymi śmiertelnymi wrogami(- niejako wyhodowując sobie swych katów) wola niszczenia jako wola [zakorzeniona w] jeszcze głębszym instynkcie, instynkcie samozniszczenia, [w] woli [przejścia] w nicość.
12. Nihilizm jako symptom faktu, że upośledzonym brak już pociechy: że niszczą oni, aby ich zniszczono, że, odcięci od moralności, nie mają już powodu, by "poddawać się" - że stają na gruncie przeciwstawnej zasady i sami także chcą mocy, zmuszając mocarzy, by byli ich katami. Jest to europejska forma buddyzmu - czynić Nie, gdy istnienie straciło swój "sens".
13. "Nędza" bynajmniej nie wzrosła: przeciwnie! "Bóg, moralność, podódanie" były środkami leczniczymi, na straszliwych, niskich szczeblach ubóstwa: nihilizm aktywny pojawia się w relatywnie korzystnych warunkach. Aby można było odczuć moralność jako przezwyciężoną, potrzebny jest już spory poziom kultury duchowej; ta znów wymaga względnego dobrobytu. Pewne zmęczenie duchowe, doprowadzone skutkiem długotrwałej walki poglądów filozoficznych do beznadziejnego sceptycyzmu wobec filozofii, również nie znamionuje niskiego stanu owych nihilistów. Wystarczy pomyśleć o sytuacji, w której pojawił się Budda. Teoria wiecznego nawrotu miałaby uczone przesłanki (podobnie jak miała takie teoria Buddy, na przykład w pojęciu przyczynowości itd.).
14. Co teraz znaczy słowo "upośledzony"? Przede wszystkim fizjologicznie: już nie politycznie. Najniezdrowszy typ człowieka w Europie (pośród wszystkich stanów społecznych) jest podglebiem tego nihilizmu: typ ów wiary w wieczny nawrót dozna jako przekleństwa, którym dotknięty człowiek nie cofnie się już przed żadnym postępkiem: nie pasywne wygasanie, lecz doprowadzanie do wygaśnięcia tego wszystkiego, co bezsensowne i bezcelowe: choć tylko konwulsja, ślepa furia dokonuje tu wglądu, że wszystko istniało od wieku wieków - także ten moment nihilizmu i żądzy niszczenia. - Wartością takiego kryzysu jest to, że oczyszcza on, że stłacza razem pokrewne żywioły i doprowadza je do wzajemnego zepsucia, że ludziom o przeciwstawnych umysłowościach wskazuje wspólne zadania - także pośród nich ujawniając słabszych, bardziej niepewnych, i w ten sposób dostarczając bodźca do hierarchizowania sił, z punktu widzenia zdrowia: rozkazujących uznając jako rozkazujących, słuchających uznając jako słuchających. Naturalnie, jak najdalej od wszelkich istniejących [obecnie] porządków społecznych.
15. Którzy okażą się przy tym najpotężniejszymi? Najbardziej umiarkowani, którzy nie potrzebują ekstremalnych artykułów wiary, którzy sporą część przypadku, bezsensu nie tylko przyjmują, ale i miłują, którzy myśleć o człowieku potrafią ze znaczącym obniżeniem jego wartości do umiarkowanego poziomu, nie stając się przez to małymi i słabymi: najbogatsi w zdrowie, którzy dorośli do większości niepowodzeń i stąd tak [bardzo] się ich nie lękają - ludzie, którzy są pewni swej mocy i którzy ze świadomą dumą reprezentują osiągniętą siłę człowieka.
16. Jak człowiek taki myślałby o wiecznym nawrocie? - [XII, 5, 71]
Nie to bynajmniej jest pierwszą kwestią, czy jesteśmy zadowoleni z siebie, lecz czy w ogóle jesteśmy zadowoleni z czegokolwiek. Jeśli przyjąć, że mówimy Tak jednej jedynej chwili, to powiedzieliśmy Tak nie tylko sobie samym, ale i wszelkiemu istnieniu. Nic bowiem nie występuje samo dla siebie, ani w nas, ani w rzeczach: i jeśli tylko jeden jedyny raz dusza nasza ze szczęścia zadrżała i zadźwięczała niby struna, to potrzebne były, by uwarunkować to jedno zdarzenie, wszystkie wieczności - i wszelka wieczność znalazła w tej jednej jedynej chwili, w której powiedzieliśmy nasze Tak, swą pochwałę, swe zbawienie, swe usprawiedliwienie i swą afirmację. [XII, 7, 38]
1. Nihilizm stanem normalnym.
Nihilizm: brak celu; brak odpowiedzi na [pytanie] "Dlaczego?" co znaczy nihilizm? - że naczelne wartości bezwartościowieją.
Jest on dwuznaczny:
A) Nihilizm jako znak zintensyfikowanej mocy ducha: jako nihilizm aktywny.
Może on być znakiem potęgi: siła ducha mogła tak wzrosnąć, że dotychczasowe cele ("przekonania", artykuły wiary) nie są na jej miarę - wiara mianowicie wyraża w ogólności przymus [płynący] z warunków egzystencji, podległość autorytetowi okoliczności, w których dana istota rozkwita, wzrasta, zdobywa moc...
Z drugiej strony znakiem niedostatecznej potęgi, by znów wyznaczyć sobie twórczo jakiś cel, jakieś Dlatego, jakąś wiarę.
Swe maksimum relatywnej siły osiąga on jako gwałcąca siła niszczenia: jako nihilizm aktywny. Jego przeciwieństwem byłby nihilizm zmęczony, który już nie atakuje: jego najsłynniejszą formą jest buddyzm: jako nihilizm pasywny.
Nihilizm stanowi patologiczny stan pośredni (patologiczne jest wielkie uogólnienie, wniosek, że [nie ma] żadnego sensu): bądź to dlatego, że twórcze siły nie są jeszcze dość intensywne: bądź to dlatego, że décadence zwleka i nie wynalazła jeszcze swych środków wspomagających.
B) Nihilizm jako zmierzch i regres mocy ducha: nihilizm pasywny:
jako znak słabości: siła ducha może ulec zmęczeniu, wyczerpaniu, tak że dotychczasowe cele i wartości nie są na jej miarę i nie znajdują już wiary -
że rozpada się synteza wartości i celów (na której opiera się każda potężna kultura), tak iż poszczególne wartości toczą z sobą wojnę: rozkład
że w różnorakich przebraniach, religijnym, czy moralnym, czy estetycznym itd., na plan pierwszy wysuwa się wszystko, co orzeźwia, uzdrawia, uspokaja, zagłusza
2. Przesłanka tej hipotezy Że nie ma prawdy; że nie ma absolutnego charakteru rzeczy, żadnej "rzeczy w sobie"
- samo to jest nihilizmem, i to najbardziej skrajnym. Wartość rzeczy wkłada on właśnie w to, że wartości tej nie odpowiada i nie odpowiadała żadna realność, lecz tylko symptom siły po stronie ustanowicieli wartości, symplifikacja dla życia [XII, 9, 35]
wartości i ich zmiana pozostają w relacji do wzrostu mocy człowieka, który ustanawia wartości
rozmiar niewiary [,] dopuszczanej "wolności ducha" jako wyraz wzrostu mocy
"nihilizm" jako ideał najwyższej mocarności ducha, najbogatszego życia: po części niszczycielski, po części ironiczny [XII, 9, 39]
Czym jest wiara? Jak powstaje? Wierzyć to zawsze tyle co uznawać za prawdę.
Najbardziej skrajną formą nihilizmu byłoby: że wszelka wiara, wszelkie uznawanie za prawdę jest z konieczności fałszem: gdyż wcale nie ma czegoś takiego jak świat prawdziwy. Zatem: pozór perspektywiczny, którego pochodzenie jest w nas (jako że ciągle potrzebujemy węższego, skróconego, uproszczonego świata)
- że to jest miarą siły, jak bardzo potrafimy, nie ginąc, przyznać się do pozorności, do konieczności kłamstwa.
O tyle mógłby nihilizm, jako zaprzeczenie świata prawdziwego, być boską umysłowością [XII, 9, 41]
1) brak wyższego rodzaju, tzn. tego [rodzaju], którego niewyczerpana produktywność i moc podtrzymuje wiarę w człowieka. (Dość pomyśleć, ile zawdzięczamy Napoleonowi: niemal wszystkie wyższe nadzieje tego stulecia)
2) niższy rodzaj [-] "stado" "masa" "społeczeństwo" [-] oducza się skromności i rozdyma swe potrzeby [do wymiaru] wartości kosmicznych i metafizycznych. Całe istnienie ulega przez to spospolitowaniu: jeżeli bowiem panuje masa, to tyranizuje ona wyjątki, które tracą wiarę w siebie i stają się nihilistami [XII, 9, 44]
Ogromny namysł nad sobą: uświadomić się sobie nie jako indywiduum, lecz jako ludzkość. Namyślmy się, zawróćmy myślą: idźmy małymi i wielkimi drogami
A. Człowiek poszukuje "prawdy": świata, który by się nie sprzeciwiał, nie łudził, nie zmieniał, świata prawdziwego - świata, w którym by się nie cierpiało: sprzeciw, złudzenie, zmiana - przyczyny cierpienia! Nie wątpi on, że istnieje świat taki, jaki być powinien: chciałby znaleźć doń drogę. (Indyjska krytyka: nawet "Ja" jako pozór, jako nie-realność)
Skąd bierze tu człowiek pojęcie realności? -
Dlaczego właśnie cierpienie wywodzi on ze zmiany, ze złudzenia, ze sprzeciwu? dlaczego nie swe szczęście raczej?... -
Pogarda, nienawiść w stosunku do wszystkiego, co przemija, zmienia się, przeobraża: - skąd takie wartościowanie trwałości?
Wola prawdy jest tu bez dwu zdań tylko pragnieniem dotarcia do świata trwałości.
Zmysły łudzą, rozum koryguje błędy: w konsekwencji, wnioskowano, rozum jest drogą do świata trwałości; idee o najmniej zmysłowym charakterze muszą być najbliższe "światu prawdziwemu". - Ze strony zmysłów nadchodzi większość ciosów losu - zmysły są oszustami, omamicielami, unicestwicielami:
Szczęście gwarantować może tylko [świat] bytów: zmiana i szczęście wzajemnie się wykluczają. Najwyższy stan, którego należałoby sobie życzyć, to jedność ze [światem] bytów. Osobliwa to droga do najwyższego szczęścia.
In summa: świat taki, jaki być powinien, istnieje: ten świat, w którym żyjemy, jest błędem tylko - nasz świat nie powinien istnieć.
Wiara w [świat] bytów okazuje się tylko następstwem: właściwym primum mobile jest niewiara w rzeczywistość, która się staje, nieufność wobec rzeczywistości, która się staje, niska ocena wszelkiego stawania się...
Jaki rodzaj ludzi dokonuje takiej refleksji? Rodzaj nietwórczy, cierpiący; rodzaj zmęczony życiem. Jeśli wyobrazić sobie przeciwny rodzaj człowieka, to nie potrzebowałby on wiary w [świat] bytów: więcej jeszcze, gardziłby [światem] bytów, jako martwym, nudnym, obojętnym...
Wiara, że jest, że rzeczywiście istnieje świat, który być powinien, pozostaje wiarą ludzi nietwórczych, którzy nie chcą tworzyć świata, jaki być powinien. Uznają go za obecny, szukają środków i dróg, by do niego dotrzeć. - "Wola prawdy" - jako niemoc woli tworzenia
poznawać, że coś jest takie to a takie antagonizm co do stopnia czynić, by coś stało siły między naturami się takim to a takim
Fikcja świata, który odpowiada naszym życzeniom, fortele i interpretacje psychologiczne - aby wszystko, co czcimy i czego doznajemy jako przyjemne, powiązać ze światem prawdziwym.
Na tym szczeblu "wola prawdy" jest istotnie sztuką interpretacji: do czego potrzebna jest ciągle siła interpretacji.
Ten sam rodzaj człowieka, gdy staje się o jeszcze jeden stopień uboższym, gdy nie ma już siły, by interpretować, by tworzyć fikcje, czyni nihilistę. Nihilista jest człowiekiem, który o świecie, jaki jest, sądzi, że być nie powinien, zaś o świecie, jaki być powinien, że nie istnieje. Istnienie (działanie, cierpienie, chcenie, odczuwanie) nie ma tedy sensu: patos "Nadaremnie" jest patosem nihilisty - a zarazem jeszcze, jako patos, niekonsekwencją nihilisty
Kto swej woli, bezwolny i bezsilny, nie potrafi wkładać w rzeczy, ten wkłada w nie przynajmniej sens: tzn. wiarę, że istnieje już wola, która w rzeczach czegoś chce czy chcieć powinna.
Jest to wskaźnikiem stopnia siły woli, jak dalece można się wyzbyć sensu w rzeczach, jak dalece wytrzymuje się życie w bezsensownym świecie - [wytrzymuje,] ponieważ samemu się nadaje organizację jego małej cząstce.
Obiektywne spojrzenie filozoficzne może więc być znakiem ubóstwa woli i siły. Siła organizuje bowiem bliższe i najbliższe [otoczenie]; poznający, którzy chcą jedynie stwierdzać, co jest, są ludźmi, którzy nie potrafią ustalać, jak być powinno.
Artyści typem pośrednim: ustalają przynajmniej parabolę świata, jaki być powinien - są twórczy, gdyż rzeczywiście zmieniają i transformują: inaczej niż poznający, którzy wszystko zostawiają takim, jakim jest.
Związek filozofów z religiami pesymistycznymi: ten sam rodzaj człowieka (- najwyższy stopień realności przyznają rzeczom najwyżej wartościowanym.
Związek filozofów z ludźmi moralnymi i ich miarami wartości. (Wykładnia moralna świata jako sens?: po zmierzchu sensu religijnego -
Przezwyciężenie filozofów, przez unicestwienie [świata] bytów: okres pośredni nihilizmu: zanim pojawi się siła, by odwrócić wartości, a świat stawania się, pozoru apoteozować, afirmować jako jedyny.
B. Nihilizm jako zjawisko normalne może być symptomem rosnącej potęgi lub rosnącej słabości
- bądź to dlatego, że siła, by tworzyć, by chcieć, urosła do tego stopnia, że nie potrzebuje już eksplikacji generalnych ani
wykładni sensu ("bliższe zadania", państwo itd.)
- bądź to dlatego, że ustaje nawet kreatywna siła, by tworzyć sens, a
rozczarowanie [staje się] stanem dominującym. Niezdolność
do wiary w "sens", "niewiara"
Co w kontekście obu tych możliwości oznacza nauka?
1) Jako znak potęgi i samoopanowania, jako zdolność wyzbycia się uleczających, pocieszających światów iluzji
2) jako podkopująca, dokuczająca, rozczarowująca, osłabiająca
C. wiara w prawdę, potrzeba oparcia się na czymś wiarygodnym: redukcja psychologiczna jak najdalsza od wszelkiego dotychczasowego odczuwania wartości. Strach, lenistwo
- tak samo niewiara: redukcja. W jakim sensie niewiara otrzymuje nową wartość, gdy nie istnieje świat prawdziwy (dzięki niej wolność odzyskuje wszelkie odczuwania wartości, trwonione dotychczas dla świata bytów) [XII, 9, 60]
Drugi buddyzm. Katastrofa nihilistyczna, która położy kres ziemskiej kulturze.
Jej prognostyki:
Tu rodzi się problem potęgi i słabości:
1) słabi rozbijają się o nie
2) potężniejsi niszczą te, które [ich] nie rozbijają
3) najpotężniejsi przezwyciężają wartości zasądzające.
- wszystko to razem konstytuuje epokę tragiczną [XII, 9, 107]
Do genezy nihilisty Późno jest się śmiałym, [by się przyznać do] wiedzy, którą się właściwie ma. Dopiero niedawno przyznałem sobie, że z gruntu byłem dotąd nihilistą; złudziła mnie co do tego fundamentalnego faktu energia, nonszalancja, z jaką szedłem naprzód jako nihilista. Gdy się zdąża do jakiegoś celu, to wydaje się niemożliwym, by "bezcelowość sama w sobie" była zasadą naszej wiary. [XII, 9, 123]
Przyczyny nastania pesymizmu
1) że dotychczas oczerniano najprzemożniejsze i najprzyszłościowsze popędy życia, tak iż życie ma nad sobą przekleństwo
2) że wzrastająca dzielność i uczciwość, jak i coraz śmielsza nieufność człowieka pojmuje nieodłączność tych instynktów od życia i zwraca się ku życiu
3) że rozkwitają tylko najmierniejsi, którzy zupełnie nie odczuwają tego konfliktu, typ wyższy marnieje i uprzedza do siebie jako twór zwyrodnienia - że, z drugiej strony, miernota, stawiająca siebie za cel i sens, rozwściecza (- że nikt nie umie już dać odpowiedzi na [pytanie,] Po co?: -)
4) że pomniejszanie, bolesność, niepokój, pośpiech, tłum stale przybierają coraz większe rozmiary - że coraz łatwiej uzmysłowić sobie cały ten bieg spraw i tak zwaną cywilizację, że jednostka zraża się i ulega w obliczu tej monstrualnej maszynerii. [XII, 9,162]
Problem XIX wieku. Czy jego mocna i słaba strona współ-przynależą do siebie? Czy jest wyciosany z jednego drewna? Czy różnorakość jego ideałów, ich sprzeczność ma swój warunek w jakimś wyższym celu, jako coś wyższego? Albowiem wzrastanie, w takim stopniu, w gwałtownym napięciu, mogłoby stanowić predestynację do wielkości. Niezadowolenie, nihilizm mogłyby być dobrym znakiem. [XII, 9, 186]
Moja nowa droga do "Tak". Moje nowe ujęcie pesymizmu jako z nieprzymuszonej woli wyszukiwania straszliwych i problematycznych stron istnienia: ujaśniło mi to pokrewne zjawiska przeszłości. "Ile prawdy wytrzymuje i na ile prawdy odważa się dany duch?" Kwestia jego potęgi. Pesymizm taki mógłby przedzierzgnąć się w ową formę dionizyjskiego mówienia światu Tak - światu, jaki jest: aż po życzenie sobie, by miał miejsce jego absolutny nawrót i jego absolutna wieczystość: dawałoby to nowy ideał filozofii i wrażliwości.
Dotychczas negowane strony istnienia pojąć nie tylko jako konieczne, ale i jako warte, by ich sobie życzyć; warte nie tylko w kontekście dotychczas afirmowanych (jako, z grubsza biorąc, ich uzupełnienie i warunek wstępny), ale i same w sobie, jako przemożniejsze, produktywniejsze, prawdziwsze strony istnienia, w których wyraźniej wypowiada się jego wola
Ocenić dotychczas jedynie afirmowane strony istnienia; wyciągnąć rzeczywiste czynniki, które mówią tam Tak (po pierwsze instynkt cierpiących, z drugiej strony instynkt stada oraz ów trzeci instynkt: instynkt większości przeciw wyjątkom)
Koncepcja wyższego typu istot jako "niemoralnego" według dotychczasowych pojęć: jej zalążki w dziejach (pogańscy bogowie, ideały renesansowe) [XII, 10, 3]
Wgląd generalny Faktycznie, każdy wielki wzrost przynosi z sobą także ogromne wykruszanie się i odejście w przeszłość:
cierpienie, symptomy zmierzchu przynależą do czasów, w których następuje ogromny krok naprzód.
każdy produktywny i przemożny ruch ludzkości współtworzył zarazem tendencję nihilistyczną.
w pewnych okolicznościach byłoby to oznaką dalekosiężnego i najistotniejszego wzrostu, przejścia w nowe warunki istnienia, że pojawia się w świecie najbardziej skrajna forma pesymizmu, nihilizm właściwy.
To pojąłem. [XII, 10, 22]
Teza główna. Z jakiego względu nihilizm zupełny stanowi konieczne następstwo dotychczasowych ideałów.
- nihilizm niekompletny, jego formy: żyjemy w nich
- próby uniknięcia n[ihilizmu], bez przewartościowania owych wartości: rodzą przeciwieństwo, wyostrzają problem. [XII, 10, 42]
Nihilista zupełny - oko n[ihilisty], które idealizuje wobrzydliwość, które nie dochowuje wierności wspomnieniom (- porzuca je, ogołaca; nie chroni wspomnień przed trupiobladymi przebarwieniami, którymi słabość oblewa dalekie i przeszłe zdarzenia; czego zaś nie czyni on w stosunku do siebie, tego nie czyni też w stosunku do całej przeszłości c[złowieka] - porzuca ją [XII, 10, 42]
Jest to znakiem animuszu i poczucia mocy, jak bardzo ktoś potrafi przyznać rzeczom ich straszliwy, ich problematyczny charakter; i czy w ogóle potrzebuje "rozwiązań" na końcu, -
- ten pesymizm artystów stanowi dokładne przeciwieństwo pesymizmu moralno-religijnego, który cierpi z powodu "zepsucia" człowieka, z powodu zagadki istnienia. Ten bezwarunkowo chce rozwiązania, a przynajmniej nadziei na rozwiązanie... Cierpiący, zrozpaczeni, nieufni, krótko mówiąc chorzy zawsze potrzebowali zachwycających wizji, by wytrzymać (tu ma swe źródło pojęcie "błogości")
- Pokrewny przypadek: artyści décadence, którzy w gruncie rzeczy odnoszą się do życia nihilistycznie, uciekają w piękno formy... ku wyselekcjonowanym obiektom, gdzie natura stała się doskonałą, gdzie jest obojętnie wielka i piękna...
- "miłość do piękna" może być więc czymś innym niż zdolnością widzenia piękna, tworzenia piękna: może być właśnie wyrazem niezdolności do czegoś takiego.
- artystami porywającymi, którzy każą rozbrzmiewać dźwiękom konsonansu z każdego konfliktu, są ci, którzy własnej mocarności i swemu samowybawieniu pozwalają wyjść na dobre nawet rzeczom; swe najwnętrzniejsze doświadczenia wyrażają symboliką każdego dzieła sztuki - ich tworzenie jej wdziecznością za ich bycie.
Głębia artysty tragicznego bierze się stąd, iż jego instynkt estetyczny widzi odleglejsze następstwa, że nie na krótką chwilę zatrzymuje się przy [rzeczach] najbliższych, że zasadniczo afirmuje ekonomię, która straszliwe, złe, problematyczne aspekty usprawiedliwia i nie tylko... usprawiedliwia. [XII, 10, 168]
Wprowadzenie dla pesymistów - a zarazem przeciw pesymistom... Tym, którzy dzisiaj nie cierpią z powodu [całej] problematyczności naszego istnienia, nie mam nic do powiedzenia: ci niech czytają gazety i zaprzątają sobie głowę złymi Żydami. - Słowo o absolutnym osamotnieniu: kto nie wychodzi mi naprzeciw choćby setną tylko częścią mojej namiętności i miłości, ten nie będzie mieć dla mnie ucha... Dotychczas się przebijałem... [XII, 10, 196]
Nihilista filozoficzny jest przekonany, iż wszystko, co się dzieje, jest bezsensowne i nadaremne; a nie powinno być żadnego bezsensownego i nadaremnego bycia. Skąd jednak owo: nie powinno? Skąd jednak bierze on ten "sens", tę miarę? - W istocie rzeczy nihilista jest zdania, iż spojrzenie na takie puste, bezpożyteczne bycie rodzi niezadowolenie, rozpacz, pustkę w [duszy] filozofa; pogląd taki jest sprzeczny z naszą subtelniejszą jako filozofa wrażliwością. Kończy się to absurdalnym wartościowaniem: charakter istnienia musiałby kontentować filozofa, jeśliby miało być uprawnione...
Łatwo pojąć, że w odniesieniu do zdarzeń ukontentowanie i nieprzyjemność mogą mieć sens środków tylko: pozostawałoby zapytać, czy w ogóle możemy widzieć "sens" i "cel", czy kwestia bezsensowności bądź jej przeciwieństwa nie jest dla nas nierozwiązywalna. - [XIII, 11, 97]
Krytyka nihilizmu. - 1. Nihilizm jako stan psychologiczny musi pojawić się, po pierwsze, wówczas, gdy poszukiwaliśmy we wszelkich zdarzeniach, jakiegoś "sensu", którego w nich nie ma: tak iż poszukiwacz koniec końców traci rezon. Nihilizm jest wtedy uświadomieniem sobie długotrwałego marnotrawienia siły, męką "Nadaremnie", niepewnością, brakiem sposobności, by jakoś odetchnąć, by czymś się jeszcze ukoić - wstydem przed samym sobą, jakby człowiek nazbyt długo się oszukiwał... Owym sensem mogłoby być: "spełnianie" się najwyższego kanonu etycznego we wszelkich zdarzeniach, porządek etyczny świata; albo przyrost miłości i harmonii w obcowaniu istot; albo przybliżanie się do powszechnego stanu szczęścia; albo nawet zdążanie do powszechnego stanu nicości - cel zawsze jest jeszcze jakimś sensem. Wszystkim tego rodzaju wyobrażeniom wspólne jest przekonanie, że proces ma coś osiągać: - a teraz oto zaczyna się pojmować, iż stawanie się nie dochodzi do niczego jako swego celu, niczego nie osiąga. Rozczarowanie zatem co do rzekomego celu stawania się jako przyczyna nihilizmu: już to w odniesieniu do określonego celu, już to jako uogólniający wgląd w niedostateczność wszelkich dotychczasowych hipotez co do celu, dotyczących całego "rozwoju (- człowiek nie jest już współpracującym, a tym bardziej nie stanowi punktu ośrodkowego stawania się)
Nihilizm jako stan psychologiczny pojawia się, po drugie, gdy we wszelkich zdarzeniach i pośród wszelkich zdarzeń ustanowiło się coś na kształt całości, usystematyzowania, nawet uorganizowania: tak iż dusza, spragniona podziwu i czci, upaja się generalnym wyobrażeniem najwyższej formy panowania i rządzenia (- jeśli jest to dusza logika, to już absolutna konsekwentność i dialektyka realna wystarcza jej, by się ze wszystkim pogodzić...) Swego rodzaju jedność, jakaś forma "monizmu": w następstwie tej wiary człowiek w głębokim poczuciu związku i zależności od nieskończenie przewyższającej go całości, modus bóstwa... "Dobro ogółu wymaga od jednostki, by się poświęciła"... lecz patrz, nie ma takiego ogółu! Generalnie rzecz ujmując, człowiek stracił wiarę w swą wartość, skoro nie działa przezeń nieskończenie wartościowa całość: tzn. wymyślił on sobie taką całość, aby móc wierzyć w swą wartość.
Nihilizm jako stan psychologiczny ma jeszcze trzecią, ostatnią formę. Tak jak dwa pierwsze ujęcia głoszą, że stawanie się nie dochodzi do niczego jako do swego celu oraz że pośród wszelkiego stawania się nie włada wielka jedność, w której poszczególny człowiek mógłby się cały zanurzyć jak w żywiole o najwyższej wartości, tak jako wybieg pozostaje potępić cały ten świat stawania się jako złudzenie, a jako świat prawdziwy wynaleźć świat leżący po tamtej stronie naszego świata. Lecz gdy tylko dojdzie człowiek, w jaki sposób świat ów wykroił jedynie ze swych potrzeb psychologicznych i dlaczego nie ma do tego żadnego prawa, powstaje ostatnia forma nihilizmu, która zawiera w sobie niewiarę w świat metafizyczny - która zakazuje sobie wiary w świat prawdziwy. Na tym stanowisku uznaje człowiek realność stawania się jako jedyną realność, zakazuje sobie wszelkich krętych ścieżek ku zaświatom i fałszywym bóstwom - ale nie wytrzymuje tego świata, którego [istnieniu] nie chce już zaprzeczać...
- Co w gruncie rzeczy zaszło? Człowiek osiągnął poczucie bezwartościowości, pojąwszy, że generalnego charakteru istnienia nie może interpretować pojęciem "cel", ani pojęciem "jedność", ani pojęciem "prawda". Istnieniem niczego się nie finalizuje i nie osiąga; brakuje nadrzędnej jedności w wielości zdarzeń; cechą istnienia nie jest "prawda", [lecz] fałsz..., nie ma się już absolutnie żadnego powodu, by wmawiać sobie jakiś świat prawdziwy...
Krótko: kategorie "cel", "jedność", "bycie", którymi wkładaliśmy wartość w świat, zostają przez nas na powrót zeń wyciągnięte - i teraz świat wygląda na bezwartościowy...
2. Jeśli przyjąć, że poznaliśmy, z jakiego względu nie należy już wykładać świata za pośrednictwem tych trzech kategorii, oraz że, zgodnie z tym ujęciem, świat zaczyna stawać się dla nas bezwartościowym, to musimy zapytać, skąd pochodzi nasza wiara w te trzy kategorie - spróbujmy, czy nie byłoby możliwe wymówić im wiarę. Skoro ubezwartościowiliśmy te trzy kategorie, to demonstracja ich niestosowalności w odniesieniu do uniwersum nie jest już powodem, dla którego [mielibyśmy] ubezwartościowić [samo] uniwersum.
Rezultat: przyczynę nihilizmu stanowi wiara w kategorie rozumu - mierzyliśmy wartość świata kategoriami, które odnoszą się tylko do świata sfingowanego.
Rezultat końcowy: wszystkie wartości, którymi dotychczas próbowaliśmy najpierw uczynić świat cennym dla nas, a w końcu właśnie nimi go ubezwartościowiliśmy, gdy okazały się one doń nie przystawać - wszystkie te wartości są, z psychologicznego punktu widzenia, rezultatem określonych perspektyw użyteczności w podtrzymywaniu i intensyfikowaniu wytworów ludzkiego panowania: i tylko wprojektowanymi fałszywie w istotę rzeczy. Nadal jest to hiperboliczną naiwnością człowieka, iż siebie [ustanawia] miarą wartości i sensem rzeczy... [XIII, 11, 99]
Filozof inaczej i w czym innym znajduje odpoczynek: na przykład w nihilizmie. Wiara, że nie ma prawdy, wiara nihilistów, jest wielką rekreacją dla kogoś, kto jako bojownik poznania nieustannie walczy z samymi obrzydliwymi prawdami. Prawda jest bowiem obrzydliwa [XIII, 11, 108]
Do przedmowy. Opisuję nadchodzącą przyszłość: nastanie nihilizmu. Mogę tu opisywać, gdyż dzieje się tu coś koniecznego - znaki tego są wszędzie, nadal brak jedynie oczu dla tych znaków. Nie chwalę tu, nie ganię okoliczności, że nadchodzi on: sądzę, iż ma [teraz] miejsce jeden z największych kryzysów, chwila najgłębszego namysłu człowieka nad sobą: czy człowiek pozbiera się po nim, czy zapanuje nad tym kryzysem - pozostaje to kwestią jego siły: możliwe...
człowiek nowoczesny wierzy tytułem próby już to w tę, już to w inną wartość, po czym porzuca ją: krąg porzuconych wartości, które się przeżyły, staje się coraz pełniejszy; coraz bardziej odczuwa się pustkę i ubóstwo wartości; ruch jest niepowstrzymany - choć w wielkim stylu próbuje się go opóźniać -
Koniec końców waży się on na krytykę wartości w ogóle; poznaje ich rodowód; poznaje w stopniu wystarczającym, by nie wierzyć już w żadną wartość; patos, nowy dreszcz...
Opowiadam historię dwu najbliższych stuleci... [XIII, 11, 119]
Nastanie nihilizmu. Nihilizm to nie tylko zamyślenie nad "Nadaremnie!" i nie tylko wiara, że wszystko jest warte, by zginąć: przykłada się swej ręki, rujnuje się... Jest to, jeśli kto tak chce, pozbawione logiki: ale nihilista nie wierzy, by trze[ba] było pozostawać logicznym... Jest to stan potężnych duchów i potężnej woli: a dla takich nie jest rzeczą możliwą zatrzymać się przy Nie swych "sądów": - z ich natury wyrasta Nie ich czynu. Unicestwieniu sądami sekunduje u-nicestwienie rękoma. [XIII, 11, 123]
Okres niejasności, wszelkiego rodzaju prób konserwowania starego i nieporzucania nowego.
Okres jasności: pojmuje się, że stare i nowe to przeciwieństwo: stare wartości zrodzone z życia zmierzchającego, nowe ze wznoszącego się, - [że] poznanie natury i dziejów nie pozwala nam już na takie "nadzieje", - że wszystkie stare ideały są ideałami wrogimi życiu (zrodzonymi z décadence i determinującymi décadence, jakkolwiek w okazałym stroju niedzielnym moralności) - rozumiemy stare i długo nie jesteśmy dość potężni w odniesieniu do nowego.
Okres trzech wielkich uczuć
Okres katastrofy
nastanie teorii, która przesiewa ludzi... która słabych,
tak samo jak potężnych, popycha do rozstrzygnięć [XIII, 11, 150]
Dziennik nihilisty...
dreszcz z powodu odkrytej "fałszywości"
pustka: żadnej już myśli; potężne uczucia, obracające się wokół obiektów bez wartości:
ateizm jako brak ideału
faza namiętnego Nie i czynienia Nie: wyładowuje się w nim nagromadzona żądza afirmacji, adoracji...
faza pogardy nawet dla Nie...
katastrofa: czy kłamstwo nie jest czymś boskim..
Przedmowa.
1. Wielkie rzeczy wymagają, by o nich milczeć albo mówić wspaniale: wspaniale tzn. cynicznie i niewinnie.
2. Opowiadam historię dwóch najbliższych stuleci. Opisuję nadchodzącą przyszłość, przyszłość, która nie może już nadejść inną: nastanie nihilizmu. Historię tę można opowiadać już teraz: bo konieczności jest to dzieło. Przyszłość ta mówi już setką znaków, los ten wszędzie się zapowiada; dla tej muzyki przyszłości każdy ma już wyostrzony słuch. Cała nasza kultura europejska już od dawna porusza się w torturze napięcia, które narasta z wieku na wiek, jak ku katastrofie: niespokojnie, gwałtownie, forsownie: niby strumień, który chce dobiec końca, który już nie oddaje się namysłowi, który boi się namyślać.
3. - Ten, kto tu głos zabiera, ten, odwrotnie, niczego innego dotychczas nie robił, jak tylko oddawał się namysłowi: jako filozof i pustelnik instynktowny, który swą korzyść znalazł w pozostawaniu na uboczu, poza, w cierpliwości, w opóźnieniu, w odstawaniu; jako duch odwagi i - duch pokusy, który w każdy labirynt przyszłości był już zbłądził; jako duch - ptak wieszczy, który patrzy wstecz, gdy opowiada, co nadejdzie: jako pierwszy nihilista zupełny Europy, który wszakże sam nihilizm już w sobie do końca przeżył - który ma go za sobą, pod sobą, poza sobą...
4. Albowiem niech nikt się pomyli co do sensu tytułu, którym chce się nazwać ta ewangelia przyszłości. Wola mocy. Próba przewartościowania wszystkich wartości - formuła ta wyraża pewien przeciwruch, mając na uwadze [jego] zasadę i zadanie: ruch, który kiedyś w przyszłości zastąpi ów nihilizm zupełny; ruch, który ma go wszakże za przesłankę, logiczną i psychologiczną, ruch, który bezwzględnie tylko po nim i za jego sprawą nadejść może. Albowiem dlaczego nastanie nihilizmu jest teraz konieczne? Dlatego, że w nim swe ostateczne następstwo mają nasze dotychczasowe wartości; dlatego, że nihilizm jest pomyślaną do końca logiką naszych wielkich wartości i ideałów, - dlatego, że musimy najpierw przeżyć nihilizm, aby dojść, co właściwie było wartością tych "wartości"... Będziemy, kiedyś, potrzebowali nowych wartości... [XIII, 11, 411]
Nihilizm Niczego nie należałoby bardziej i z większym pożytkiem wspierać niż konsekwentnego nihilizmu czynu
- wszystkie fenomeny chrześcijaństwa, pesymizmu, wyrażają, tak jak ja je rozumiem, przekonanie "jesteśmy dojrzali, by nie być; jest to dla nas rozumne - nie być"
- ów język "rozumu" byłby w tym przypadku także językiem selekcjonującej natury
Co ponad wszelkimi pojęciami należy natomiast potępić, to dwuznaczną i tchórzliwą połowiczność religii, na przykład chrześcijaństwa: jaśniej, Kościoła: który zamiast ośmielać do śmierci i samounicestwienia, wszystko co nieudaczne i chore chroni, pozwalając mu się w ten sposób krzewić -
Problem: jakimi środkami [dałoby] się osiągnąć ścisłą formę wielkiego, zaraźliwego nihilizmu: taką, która, z naukową sumiennością, uczy dobrowolnej śmierci i praktykuje ją... (a nie słabowitego wegetowania, mającego na uwadze fałszywą egzystencję pośmiertną -)
Chrześcijaństwa niepodobna dość potępić, bo ubezwartościowiło ono wartość takiego oczyszczającego wielkiego ruchu nihilistycznego, jaki być może się rozwijał, ideą nieśmiertelnej osoby prywatnej: tak samo nadzieją na zmartwychwstanie: krótko mówiąc, ciągłym powstrzymywaniem od czynu nihilistycznego, od samobójstwa... Zastąpiło je samobójstwem powolnym; małe, ubogie, lecz trwałe życie krok po kroku; całkowicie zrutynizowane, mieszczańskie, przeciętne życie krok po kroku, itd. [XIII, 14, 9]
We wszystkich przypadkach, gdy dziecko byłoby zbrodnią: u chronicznie chorych i u neurasteników trzeciego stopnia, gdy, z drugiej strony, przeciwstawienie weta popędowi płciowemu byłoby tylko pobożnym życzeniem (- często u takich upośledzonych popęd ten cechuje wręcz odrażająca pobudliwość) należy stawiać żądanie zapobiegania płodzeniu. Społeczeństwo zna niewiele tak palących i tak zasadniczych dezyderatów. Tu nie wystarczy tylko pogarda, deklaracja społecznego dyshonoru jako środki utrzymywania w ryzach nikczemnej słabości charakteru: należy, bez względu na stan, rangę i kulturę, najostrzejszymi karami majątkowymi, ewentualnie utratą "wolności", klauzurą zapobiegać tego rodzaju zbrodni. Dziecko wydawać na świat, w którym samemu być nie ma się prawa, jest gorszą rzeczą niż odbierać życie. Syfilityk, który spładza dziecko, staje się przyczyną całego łańcucha chybionych żywotów, tworzy zarzut przeciwko życiu, jest pesymistą czynu: rzeczywiście następuje przez niego pomniejszenie w jakimś stopniu wartości życia. - [XIII, 15, 3]
Wcale nie chodzi o najlepszy czy najgorszy świat: Nie albo Tak - to jest tu problemem. Instynkt nihilistyczny mówi Nie; jego najłagodniejsze twierdzenie głosi, że nie-bycie jest lepsze niż bycie, że wola nicości więcej jest warta niż wola życia; jego najostrzejsze twierdzenie głosi, że skoro nicość jest czymś, czego najbardziej należy sobie życzyć, to życie, jako jej przeciwieństwo, jest absolutnie bez wartości - [i] zasługującym na odrzucenie...
Inspirowany przez takie oceny wartości myśliciel chcąc nie chcąc będzie się starał wszystkich rzeczy, którym instynktownie przypisuje jeszcze wartość, użyć do usprawiedliwienia tendencji nihilistycznej. Było to wielkim fałszerstwem Schopenhauera, który niejedną rzecz darzył głębokim zainteresowaniem: ale duch nihilizmu zakazał mu je zaliczyć do woli życia; i stąd widzimy [u niego] cały szereg subtelnych i śmiałych prób, by sztukę, mądrość, piękno natury, religię, moralność, geniusz czcić, jako [wielorakie] pragnienie nicości, za ich pozorną wrogość w stosunku do życia [XIII, 17, 7]
Ostatnimi czasy wielekroć nadużywano pewnego przypadkowego i pod każdym względem nietrafnego słowa: wszędzie mówi się o pesymizmie, prowadzi się, niekiedy między rozumnymi ludźmi, osobliwą walkę, skupioną na pytaniu, kto ma rację, pesymizm czy optymizm. Nie pojmuje się przy tym namacalnego faktu: że pesymizm nie jest problemem, lecz symptomem - że nazwę tę [musi] zastąpić [termin]
nihilizm - że pytanie, czy bycie jest lepsze niż nie-bycie, samo stanowi już chorobę, zmierzch, idiosynkrazję... [XIII, 17, 8]Jesteśmy immoralistami: powiadamy to z dumą, tak jakbyśmy powiadali - - - Przeczymy, że człowiek dąży do szczęścia, przeczymy, że cnota jest drogą do szczęścia, - przeczymy, jakoby istniały postępki, które dotąd zwykło się nazywać moralnymi, w ogóle [postępki] "bezosobiste", "nieegoistyczne". We wszystkich twierdzeniach, którym przeciwstawiamy spiżowe Nie, wyraża się pełna, niesamowita [-] o dotychczasowych wychowawcach ludzkości: - - - [XIII, 23, 12]
wybór i przekład Grzegorz Sowinski
FRIEDRICH NIETZSCHE - Nachgelassene Fragmente. Kritische Studienausgabe. Deutscher Taschenbuch Verlag, München/Walter de Gruyter, Berlin - New York, 1988, tomy XII (1885-1887) i XIII (1887-1889). Nawiasy [ ] pochodzą od tłumacza. Cyfry w nawiasach [ ] oznaczają kolejno: tom, dział, notatkę. W tłumaczeniu zachowano oryginalną, często niekompletną, interpunkcję i układ graficzny oryginału.